prawo to nie studia humanistyczne ale reszta się zgadza

pisalem do tego co mowil ociec a ni o prawie.

prawo do nauk spolecznych zaliczamy ale meh...

A jakie niby inne?

zdaniem wielu wykładowców ścisłe
może to trochę kontrowersyjna teza, ale za humanistyczny też bym tego na pewno nie uznał
utarła się taka opinia bo 99% osób idzie na to po maturze z historii, która poza 1-2 przedmiotami historycznymi na pierwszym roku do niczego nie jest potrzebna
ktoś kto jest łebski z matematyki poradzi sobie o wiele lepiej imo

Nie wiedziałem, że teraz dostaje się tytuł inżyniera po prawie. Czego to teraz nie wymyślą...

to jest nauka spoleczna kuzwa... chuja scisla. Ale dla mnie bardziej humanistyczna niz scisla.

tak jak ekonomia jest bardziej scisla niz humanistyczn imo.

W ekonomi pewne ogarniecie w matematyce i wykresach trzeba posiadac , na prawie...?

logika, analityczne myslenie maybe.

@Junkier

Powszechnie jest uważane za humanistyczną i ja za bardzo nie widzę czemu miała by być uważane za ścisłą. Wiadomo trzeba umieć wnioskować, dowodzić, a choćby sama ilość materiału, którą trzeba opanować sprawia, że uważa się te studia za dość ciężkie (a przynajmniej uważało nie wiem jak teraz), ale nie wiem skąd ścisłe się ci wzięło.

Nie przypadkiem prawa na politechnikach, uniwersyteach medycznych i chyba więszości / wszyskich uniwersytetach ekonomicznych nie ma.


@Highlander

Ekonomia jest sam nie wiem 'hybrydowa', ale jak bym musiał ją zakwalifikować to by była humanistyczną nauką. Zresztą w większości opracowań jest zaliczana do nauk społecznych.

Ale wiesz, ze jest po prostu takie cos jak "nauki spoleczne" i tyle? a humanistyczne i scisle swoja droga.

mimo wszystko bardziej w ekonomii odnsjduja sie scislowcy.

sugerujesz, że jak ktoś jest magistrem matematyki to skończył studia humanistyczne?

logika, analityczne i przede wszystkim abstrakcyjne myślenie

Materiału jest dużo, ale jak się go rozłoży na poszczególne przedmioty, to wcale nie jest aż tak strasznie. Tak czy siak zwykła pamięciówka + czytanie ze zrozumieniem co "poeta/ustawodawca" miał na myśli. Z tym umysłem ścisłym to chyba jakiś żart był.

Same studia trudne nie są, trudność zaczyna się (i dla większości kończy) przy aplikacji bez pleców.

Wiem, ale zaliczane ani do nauk przyrodniczych ani matematycznych nie są.

Czy ja wiem czy ścisłowcy się tam lepiej odnajdują? Na ekonomii jest cały przekrój osób, znałem sporo zarówno typowych humanistów jak i ścisłowców studiujących jakieś studia ekonomiczne.
Zresztą jeszcze zależy jaka ekonomia, kierunków są olbrzymie ilości i różnią się bardzo.

Powiem Ci tak, wszyscy nie matematycy najgorzej u mnie znosili ekonomie. A u mnie byli po biologii, chemii, fizyce.

Po pierwszym roku na AE Pń przeciez byl odsiew humanistow ;p z geografiami i historiami.

Juz nie mowiac, ze wiekszosc wlasnie sie wyklada na makrze czy mikrze.

Całkiem normalne. Ja nie mówię, że nie ma matematyki na ekonomii bo jest i to całkiem sporo, jednak to jeszcze imo nie znaczy, że jest to kierunek ścisły. Mówię, dla mnie ani on ścisły ani humanistyczny całkiem.

Dobra, ale już się nie kłócę więcej.

Ale ja nie mowie, ze to scisly kierunek. Po to jest sklasyfikowany jako spoleczny. Jedynie co to bardziej sie tutaj przyda matma niz na prawie ;]

http://www.infopraca.pl/praca/gracz-mmo ... ka/7893012

Jaką ofertę dzisiaj znalazłem. Buhahaha.

Scam na moje oko

jak juz ktos odswiezyl temat.Bylem ostatnio na rozmowie, co to mnie sami zaprosili, ja do nich nie wysylalem CV. Rekrutacja przez firme zewnetrzna. wtf... pytaja mnie sie o to ile chcialbym zarabiac )na spotkaniu) a nawet nie chca mi powiedziec o prace w jakiej firmie chodzi... jak nic nie wiem o firmie to rownie dobrze moglbym powiedziec, ze 10 mln. zł...

czeka na nas nowa praca ;d
http://www.huffingtonpost.com/2012/11/1 ... 47062.html

A ja wrzuce tutaj swoje zale apropo "polskiego" budownictwa. Jestem absolwentem PB, pracowalem pol roku w zawodzie, jako inzynier budowy przy budowie S8 Bialystok-Jezewo. Budowa sie skonczyla, oddzial bialostocki zamknieto i wszyscy praktycznie zrobilismy szybkie papa. Pracowalem po minimum 12 godzin dziennie, do 15 kiedy przyjechala "masa" i dostawalem miesieczna stala pensje + 100 zl ryczautu nadgodzin....... Jestem cholernie zniesmaczony budowlanka i gdyby nie to, ze lubie swoja obecna firme to dawno rzucilbym to w pizdu.
Pytanie jest jednak zasadnicze, kiedy w koncu firmy budowlane zaczna przestrzegac prawa pracy i przestana dymac kadre kierownicza, bez mydla?