Bo niewątpliwie bogaty zachód je wyłącznie w gwiazdkach michelina.
No i standardowa 5os rodzina.

Zależy jeszcze gdzie ten "porządny" obiad, w Wawie pewnie z 250+

za osobę?

Tak jak pisze Isengrim, zachód je na mieście i nie traktuje tego jako nic specjalnego. Są różne restauracje i knajpki na każdą kieszeń. Ja na lunch nie wydaję więcej niż kilka GBP. Wypad z 4-osobową rodziną w weekend to z kolei koszt 30-60GBP (zależy gdzie i co).

Alez sie czepiasz. Moze byc i 3 osobowa i podrzedna restoracja. Jakies 120 zl z glowy. Jak ktos zarabia najnizsza to rzeczywiscie moze sobie pozwlic...

Bo najniższą zarabia większość?

No nie. W Carrefour maja babki ok. 1200 na reke a pani Zosia w warzywniaku pod blokiem czesto i 900 zl. Takze masz racje, rozpedzilem sie.

No i czy nie jest mowa o marketach? Ktos powiedzial, ze to sklepy dla biedakow (dokladnie to Biedronki). Poczekaj, no kto to powiedzial... Kuzwa, nie moge sobie przypomniec...

Za ile godzin pracy mają tyle na rękę?
I raczej oczywiste, że biedra czy inne lidle są dla biedniejszej części społeczeństwa. Jak wszędzie, są sklepy dla biedniejszych i bogatszych.

Zapytaj pam w Catrefour.

poplynales chlopie w chuj. bo dzis znalezc pracownika do czegokolwiek bez doswiadczenia ani wiedzy za 1500 to nie ma szans. na durnych stazach z mopsu placa po 1500 na reke. i wiesz co? NIE MA CHETNYCH.

A wiesz czemu tak jest? Bo dzis mlodzi maja wyjebane na prace, bo wciaz siedza u mamusi na garnuszku. I potem mamy takie rodzyny - nie przychodzi do pracy; dzwonisz do niego czy bedzie; nie, nie bedzie bo ma urodziny; ale na zadanie tez nie masz, to dostaniesz nn; no to co, ja nie musze tam pracowac i sie rozlacza. Tu akurat przyklad produkcyjny, ale i na innych stanowiskach tez bywa podobnie.

Ale masz bol dupy ze za 1500 ludzie nie chca isc do pracy i calowac w reke dobrodzieja bo raczyl laskawie zatrudnic. Za 1500 w wawie to mieszkania z rachunkami bys nie ogarnal, a co dopiero o takich ekstrawagancjach jak jedzenie czy ubranie. W koncu sytuacja sie polepsza bo juz typowy Janusz ktorego jedynym pomyslem bylo quasi slave labour albo przyinwestuje w pracownika albo moze zamykac interes. To sie wlasnie nazywa niewidzialna reka rynku gdzie mozna powiedziec pracodawcy poprosze o podwyzke poniewaz to czy siamto bo jak nie to odchodze i nie ma juz stosikow CV ktorymi latwo byloby zastapic doswiadczona osobe ba nawet taka juz lepiej przeszkolona i wdrozona w dzialanosc firmy.

Dokladnie.

Nawet u mnie na zadupiu coraz trudniej znalezc frajerow chciacych pracowac za mniej niz 2k na reke.

tobi ja wiem czemu tak jest ja sie odnosze do twego twierdzenia ze ludzie w warzywniaku pracuja po 900 a w carfurze po 1200. moze tak i bylo ale 10 lat temu (przed tuskiem:D)

Do akurat byl przyklad goscia, ktory mial dostawac 2900 zl na reke za przykrecanie 10 wkretow... I sorry kolego, jak chcial zarabiac lepiej i miec ciekawsza prace, to trzeba bylo sie uczyc.

To bylo pisac ze 2900, a nie odnosic sie do postu Piszpana o 1500. Po drugie to chyba jednak chodzi o to zeby wszyscy w miare zarabiali, a nie biedowali na granicy egzystencjalnej bo wtedy i ci wyksztalceni beda wiecej zarabiac bo ktos ich uslugi bedzie kupowal. Po trzecie jakby kazdy sie uczyl to kto bedzie smieci wywozil, albo kanalizacje ukladal wzglednie wymieni olej w samochodzie?. Ja tam wole jednak zeby nie wszyscy byli tacy chetni do nauki bo pozniej to jednak ja musze placic wysoko za byle bzdure a i konkurencja w kazdej branzy wymagajacej "uczenia sie" zmniejsza zarobek.

Akurat z tym co piszesz zgadzam sie w 100% Co nie znaczy ze tak mozna olewac prace. Skladasz wypowiedzenie i tyle.

u mnie w bialowiezy beda zamykac chyba jeden pensjonat bo typ nie moze znalezc ludzi na kuchnie, sprzataczek, kelnerek itd. nawet o bialorusinki ciezko. placi srednio 2k+ na reke umowa o prace itd. wyzywienie nawet nocleg oferuje. i to na takim zadupiu jak u mnie. w wawie pewnie 3-4k to minimum bez doswiadczenia itd.

no to musi placic wiecej jak chce prowadzic interes proste.. a jak nie to niech sie zamyka, chuj mu w dupe

Znam gościa co ma cztery restauracje w dobrych lokalizacjach w Krakowie, płaci nadal gównianie i wiecznie płacz że nieroby że nie ma ludzi, w wakacje jak byłem u niego to połowa kuchni i 100% na sali ukraincy, gościu się cieszy że zyski wzrosły bo klientów więcej, a dodatkowo zaoszczędził na pracownikach, w planie ma dwie piaty punkt tylko martwi się żeby ukraincy nie uciekali do Niemiec.

I co, to dobrze Twoim zdaniem?