Huragan napisał(a):
Jak w VR wyglada sprawa ustawiania ostrosci obeazu jesli ktos jest np dalekowidzem?
Wysłane z mojego GT-I8190N przy użyciu Tapatalka
Na Vive jest sporo możliwości. Zarówno IPD jak i odległości tych soczewek od oczu. Myślę, że ustawiłbyś tutaj sprzęt bez problemu. Na Playstation VR niestety ciężko mi jest powiedzieć. Wciskając ten przycisk na dole sprzętu, okulary przysuwają ci się do twarzy - i tyle. Na pewno są jakieś dodatkowe możliwości regulacji, ale ich nie dane mi było sprawdzić.
Nie jestem jakimś specjalistą od grafiki i rozdzielczości, ale podczas tej prezentacji Horizon na PS4 PRO widać było ogromną różnice. Jak dla mnie to była ona tak znacząca, że powiedziałbym, że to zmiana w detalach na poziomie LOW -> HIGH. Coś pięknego, liście, drzewa i sposób w jaki się poruszały. A wszystko ostre i pełne barw. Widoczna różnica była też w tym co znajdowało się daleko. Jak patrzył na odległą górę, to w zwykłym Full HD była ona mocno rozmyta. Bez ściemy mogę napisać, że ten pokaz wyglądał jak jakieś tech-demo. Z tym, że facet normalnie przy nas grał. Podobało mi się, że co chwila przełączał między tymi trybami wyświetlania obrazu i łatwo było zauważyć każdą różnice. No i konsola nie jest zbyt piękna. Jeszcze ustawiona w pionie to wygląda jakoś tak dziwnie. Kwestia gustu.
Jeżeli chodzi o resztę gier, to ogrywałem je na zwykłych konsolach PS4.
FF XV - nie wiem jakim cudem konsola ciągnęła ten tytuł bez chrupnięć. Grafika bardzo ładna, postacie zrobione REWELACYJNIE. Oczywiście dziewczyny w grze w iście fajnalowym stylu - na stacji benzynowej pracuje laska z dużym dekoltem. Niestety piersi nie są animowane - zawiodłem się. Fantastyczne wrażenie takiej paczki przyjaciół. Podczas podejmowania zadań było parę opcji dialogowych. Można było np zrobić coś za darmo, za opłatą albo zapytać kumpli
Czuć taką więź między nimi. Gadają ze sobą cały czas, opierdalają się itd. Początek gry jest też w starym stylu - w cholerę gadania, wczuwania się w klimat. Najważniejsze - combat. Dynamiczny i trochę chaotyczny to są słowa, które mogą opisać całą walkę. Ciągle zmienia się w locie bronie - trochę krótkiego miecza, dwa uderzenia włócznią i mocne pierdolnięcie ogromnym mieczem. Do tego te fantastyczne dashe/warpy. Trochę kamera szalała, szczególnie w ciasnym pomieszczeniu, ale pewnie wymaga to trochę wprawy. No i coś czuje, że będzie sporo zbieractwa. Mapa wydaje się duża, ale widać, że będzie sporo jeździło się samochodem. Szkoda, że FF XV nie będzie wspierało 4k - to byłaby zdecydowanie najpiękniejsza gra 2016.
Tekken 7 - duży plus jak dla mnie. Ja akurat jestem fanem Mortal Kombat/Soul Calibur, ale tutaj grało się bardzo przyjemnie. Graficznie prezentuje się solidnie, może nawet lepiej niż na trailerach, albo ja coś źle pamiętałem. Tak przyjemnie się obijało mordę, że spędziłem z bratem przy konsoli 30 minut
Czasem odnosiłem wrażenie, że postacie jakoś naturalniej reagują na wszystkie ciosy. King jest zajebisty tak jak zawsze. Wiadomo, wiele combosów zostało bez zmian. Nina napierdala się w sukni ślubnej. W ogóle niektóre postacie jakieś kosmiczne. Co najlepsze, potem poszedłem pograć na stoisku PSX Extreme w Tekken 3. Kurwa, jaka różnica w tempie walki. Tekken 3 to takie slow-motion. Stare, dobre czay.
For Honor - tutaj nie mogę wiele dodać, bo niektórzy już z was ogrywali i pisali, że wykurwiste. I takie własnie jest. Kampania zapowiada się tak zajebiście, że głowa pęka. Od razu odpierasz atak na zamek, przedzierasz się przez zastępy rycerstwa. W sumie nie będę zdradzał, ale demo kończyło się ciekawie. Narracja wykonana na najwyższym poziomie. Fajne jest to, że z lepszymi przeciwnikami musisz walczyć taktycznie - parować, wyprowadzać ataki. A jak walczysz z leszczami to wpadasz w nich jak dzik w sosny, rozcinasz na części. Taki trochę Spartacus z PS2.
Dawn of War 3 - nie jestem znawcą tych gier, bo grałem tylko w 2, ale tutaj było srogo. Trzeba było budować jednostki i wysyłać cały czas do ataku (no i bronić się z deka). Moment, kiedy odpalasz tym mechem specjalny atak - o kurwa. Dźwięk tych karabinów to majstersztyk. Dużo nie mogę napisać, bo mało się znam, ale grało się przyjemnie. No i sporo takiego zarządzania jednostkami. Do tego dochodzi używanie specjalnych zdolności głównych wojaków, mechów itd. Można się pogubić. Trzeba mieć opanowaną klawiaturę w małym palcu
A i grałem w tego Gwinta. Przyjemna karcianeczka o wiele, wiele bardziej rozbudowana od W3. Zdziwiło mnie tylko, że nie ma Nilfgaardu. Teoretycznie każda karta jaką kładzie się na pole, ma jakąś właściwość. A tu przyzywa po 2 turach identyczną kopie, a to odejmuje przeciwnika karcie 3 punkty etc. Oczywiście teksty jakie mówią postacie z kart są tak zabawne jak te w Wiedźminie 3.
Dziwne, że na targach nie było stanowiska Tyranny. Zmartwiło mnie to, bo gra ma premierę już za miesiąc.