Stare dziady z was sie robia :<

True, Suvy najlepsze. Co prawda do swojego freelandera, nawet nie wsiadłem, tylko od razu po zrobieniu poszedł się sprzedać (nawet nie wnikam dlaczego, dostałem tylko info od brata "ze chyba mnie pojebało, jeśli chce tym jeździć"), ale znowu czegoś szukam w tym stylu.

I teraz znowu mam parcie na samochód, bo niby ni uja mi nie jest potrzebny, ale mimo wszystko:o

Emeryci. Moje następne to sportowy sedan, f30/328i lub odpowiednik. Bagażnik prawie 500l, na chuj mi więcej nawet jak będzie dzieciak.

Na taki chuj, ze mi sie nie chce wsiadac i wysiadac jak samochod jest tak nisko oraz wole prowadzic siedzac jak w fotelu.
Nie wiem, pozmienialo mi sie.
Za pare lat sobie kupie jak kumpel CL500 wypasiony 1991 kabrio i raz na tydzien sie przejade i bedzie mi dobrze.

To od razu kup sobie ciągnik siodłowy.

Serio znudziło mi się jeżdżenie.
Wręcz się więcej wkurwiam nisz cieszę.
Co z tego, że moge pierdolnąć 5,5 do 100 ale gdzie?
Jeszcze mi kurwy prawko zabiorą.
Nie, nie chce mi się.

Ok, chcę zobaczyć jak się przesiadasz do SUVa z 13s do setki i ile tym pojeździsz. No chyba, że mówisz o X5 50i: jest i komfort i pierdolnięcie.

Bez najmniejszego problemu.
Ostatnio mi średnie spalanie spadło z 17/100 do 13/100 więc go figure ;-)

Ha, nawet personalny rekord ustanowiłem!

http://i.imgur.com/iRPaFE8.jpg

Ja mam trend w drugą, może dlatego że od lat jeżdżę przeciętnie dynamicznym hatchbackiem i nosi mnie ze zmianą. Ale coś w tym jest, że przede wszystkim komfort. Na trasie ma być cicho, zawieszenie tłumić nierówności, komfort kabiny etc. Ale lubię depnąć tak czy inaczej. Kto co lubi i na co ma pieniądze. Wolałbym jednak 3-4 letnią używkę prawdziwego SUVa, a nie tylko przerośniętego kombi jak CRV itp.

Citroen C5 z 3.0 V6 w benzynie z hydro (te nowe maja hydro tylko jako opcje co jest smieszne)? Ja mam ten starszy model z 2005 roku i sobie chwale. Jest wystarczajaco dynamiczny, wygodny i mam go w gazie wiec place 1,75zl za litr a litrow pali 13-18. Wiem, ze to nie suv, ale mozna podniesc i wsiada sie jak do SUVa a pozniej obnizyc i nie wygladac, jak "warszawski cwaniak w Audi"

komanczos maly tip nigdy nie kupuj francuskich samochodow;/

Dlaczego? Jest jakieś dziwne przeswiadczenie, ze francuzy jebio, a nikt kogo znam jezdzacy francuzami zlego slowa nie powie. Mam opinie od ludzi, ktorych znam i sa wieloletnimi uzytkownikami cytryn i pezotow i nikt zlego slowa nie powie. Laguna poprzedni model niby krolowa lawet, a kierowca zawodowy z firmy ma taka, mowi ze zajebista i jak wymieni to tylko na Lagune, ale nowsza.

Aha aha.

1 rzecz to odsprzedaz, w komisach nie chca francuzow a wartosc spada na leb na szyje co roku no i druga pogadaj z jakims swoim mechanikiem. ja kiedys mialem reno scenic kupiony za 55 cos sprzedany za 10 po kilku latach i to z wielkim bolem. auto bylo w miare ok dopki nie zaczela sie jebac elektornika do tego jak mi koles wjechal w bok to dostalem od ubezpieczalni cos 7k wilkie zdziwko bo naprawa wyszla 2,5k ale po prostu czesci do reno sa w uj drogie. tak samo alfa romeo nigdy przenigdy chyba ze pojezdzic od niedzieli do kosciola

Tak samo jak niezawodne i tanie pasaty

Kupujac Auto uzywane za 50k trzeba sie liczyc z tym, ze z kazdym rokiem traci 20% wartosci niezaleznie od tego czy to Renault czy bmw. Odnośnie awarii wszystko zależy od danego egzemplarza i eksploatacji auta, bez przesady z tym, że jakaś marka jest chujowa. Masz taką dacie, która wykonana z ryżu, w śrdoku Plastik i blacha na wykonczenie, a auta bezawaryjne. Jak ktoś nie oczekuje od auta wodotrysków to Auto idealne.

Ojciec ma phaetona 6.0 W12 i ostatnio jak stanął przed przejazdem kolejowym i zgasił Auto, to już nie odpalił - padły jakies pokurwione moduły i wuj, a na hol nie wezmiesz bo automat, a wez przepchnij 2.5 Tony kilkadziesiat metrow do zjazdu i tak stał na środku drogi wielka limuzyna na awaryjnych. W serwisie zrobione za chyba 5-6k. Odkad go ma ( ze 3 lata ) wpakował juz z 30k w naprawy tego szrota, a Auto niby z historia, pewne i serwisowane w autoryzowanych. Kolega z pracy ma pezota 307kombi w hdi 1.6 silniczku od 5 lat, nic nigdy nie padlo na drodze, opierdolil na podroz poslubna tym trip po europie bezawaryjnie i złego słowa nie powie na Auto, niedawno kupił nowe C5 a pezota oddał żonie. Nie chodzi tu o porównanie kosztów, ale szczyt techniki prawie premium marki stanal bezradnie na drodze juz 3 razy w ciagu 3 lat, a francuz nigdy.

Ja mam już drugą w mojej historii a6 c5, wczesniej 1.8T, teraz 2.4V6 i w sumie juz ponad 3 lata jezdze bezawaryjnie, a kumpel mial a4 b6, wysypał się jakiś łańcuszek, napinacze na wariatorze coś tam pierdy i jakby chciał to robić na nowych czesciach to na 4k by poplynal. Zrobil na uzywkach byle jak i ojebał poki jezdzila.

Bredzisz.

ja kupilem cos 110k swoje auto po 6 latach albo 5 warte cos 70k+ czyli niecale 10%? francuzy traca na wartosci co roku jakies kosmiczne sumy plus mowie podjedz do jakiegos komisu i zapytaj czy ktokolwiek bedzie chcial wogole francuza wystawic. vw b5 albo b4 to byl dobry samochod moj mechanior radzil mi vw nie tykac

Może źle wytłumaczyłem swoje podejście do tematu z % utrata wartosci . Straciłeś 40k na renówce i straciłes 40k juz teraz. Różnica jest tylko taka, ze renówka spadnie jeszcze do 5tys i wiecej nie, a Ty jak nie pogonisz auta będziesz tracił kolejne ~10k na rok. Auta ( pomijając szczególne przypadki ) nigdy nie były, nie są i nie będą inwestycją. Najmniej jedynie tracą na wartości od nowości w dużej mierze SUVy i Honda/Toyota/Subaru, a nawet wszystkie ostatnie hjundaje.

Wracając jeszcze do francuzów - ok elektronika może i jebała się na potęge, ale 5-10 lat temu, a wrażenie było takie z tego powodu, że nawet w najmniejszym francuzie najebane jest elektroniki w pizdziec. Gdzie masz jakieś inne Auto z 2004-6 roku, które odpalane jest na karte ( jak wspominana juz laguna )? Teraz w 90% aut jest nasrane elektroniki tak samo i wszedzie sie tak samo sypie. Mechanicznie francuzy nigdy złe nie były.