Neonin napisał(a):
Heheh Marek, popadanie w skrajności jest oznaką braku argumentów. Nikt nie pisze o budowanie szałasu, tylko o zarezerwowaniu lotu, hotelu itp samodzielnie. Pierwszy raz z dzieciakiem poleciałem do Turcji jak miała niecałe 2 latka więc wiem ja kto jest. Jak miała 10 lecieliśmy do Indii poleżeć nad oceanem. 2 tygodnie na Goa dla całej rodziny kosztowały 7k. i nie nie mieszkałem w szałasie, nie kopałem latryny itp. No i nie jechałem stopem z w-wy. Oczywiście to Wasze pieniądze i jak ktoś chce wydać 10k za coś co może mieć za 5k to jego sprawa.
On topic - nie wiem co z tą Bułgarią macie. Byłem 2 razy z rodziną nigdy nie trafiliśmy na jakiś chujowy zagrzybiony pokój. Co do żarcia to nie wiem bo hotelowe imo zawsze jest słabe, wolę kupować na zewnątrz. Morze jest ciepłe, plaże piaszczyste, temperatura odpowiednia, ceny nie zabijają. Moim zdaniem śmiało jechać
Piszpan wytłumacz mi (daj wersję dla słabszych) po co ci rezydent i to koniecznie mówiący po polsku?
skrajności bo nie potraficie zrozumieć, że są ludzie którzy mają inne priorytety. Po co mam oddzielnie bookować hotel, transfery z lotniska, przelot - jak mam możliwości zabookowania all-in-one w praktycznie tej samej cenie (sprawdzałem - różnica pomiędzy ofertą firstchoice a takim onthebeach to było 20GBP przy łącznym koszcie w okolicy 2k GBP, różnica pomiędzy ofertą firstchoice a sumarycznym kosztem bookowania hotelu, przelotu, transfery to był koszt kilkuset GBP na korzyść firstchoice - podejrzewam, ze mają niezłe zniżki)?
Może jakbym korzystał z virginholidays - to jakoś odczuwałbym różnice cenowe. Z drugiej strony to zupełnie inny standard i zupełnie inne ceny.
Zresztą mnie raczej dziwią jak tanie są aktualnie wycieczki - cały świat stanął otworem, Dominicana 7dni, all inclusive - 566GBP, Phuket 14dni - 659GBP, Aruba 14dni - 495GBP, Meksyk 14dni, all inclusive - 841GBP itd.
Są ludzie którzy lubią mieć wszystko z góry zorganizowane, taksówkę podstawioną pod lotnisko, rezydenta który powita przed hotelem, zaprowadzi do pokoju i pokaże gdzie jest restauracja, gdzie basen, a gdzie dają ręczniki. Są ludzie którym największą frajdę będzie sprawiało organizowanie wszystkiego samemu - ja po prostu należy do tej grupy, które nie widzi w tym żadnego celu.
Co do żarcia hotelowego - to druga skrajność. Restauracje hotelowe działają tak samo jak inne restauracje - przynajmniej w tych lepszych hotelach. O ile nie jesteśmy fanami chińskich zupek czy burgerów z ulicznych bud za 3USD to sorry ale albo będziemy spędzać pół dnia na bieganiu po spożywczakach i pichceniu, albo będziemy szlajać się po restauracjach. A te jak zawsze są gorsze lub lepsze. I nie stawiałbym tutaj hotelowych restauracji na z góry straconej pozycji, bo byłem w kilku hotelach, gdzie restauracje były top class a żarcie bardzo dobre i zróżnicowane.