Cytuj:
A co jeśli polscy sportowcy się umówili, że od teraz wygrywają wszystko jak leci, żeby jeszcze bardziej poniżyć naszych celebrytów od piłki nożnej (tak na wszelki wypadek, bo może mundial nie wszystkim jeszcze otworzył oczy). Żeby palili się ze wstydu za te reklamy blachotrapeza, przyloty helikopterem do Arłamowa i gadki szmatki w stylu: "Było gorąco, a my mieliśmy najtrudniejszą grupę".
Weźmy na ten przykład Roberta Karasia, który wygrał nie pojedynczego, nie podwójnego, a potrójnego Ironmana, pokonując przy tym jakies ultra abstrakcyjne dystanse - 11,4 km pływania, 540 km na rowerze i 126,6 km biegu. I też było gorąco. No pogięło typa! Ja mam zadyszkę przy wejściu schodami na drugie piętro, a 540 km wyorałoby mnie fizycznie, nawet jeśli pokonałbym je samochodem, tymczasem Karaś zrobił je na rowerze, po czym zmienił buty na cichobiegi i cyk, dorzucił jeszcze 126 kilometrów przebieżki, bijąc przy tym rekord świata o godzinę (dotarł na metę z czasem 30godzin 48 minut) #Szaleniec
Później pogrzało Andrzej Bargiela, który powiedział, że w sumie nie ma nic ciekawego do roboty, więc dla zabicia czasu chyba wejdzie sobie na K2 i zjedzie z niego na nartach, przy czym mówiąc o tym, sprawiał wrażenie, że jest to dla niego taki sam wyczyn, jak dla mnie wyjście po bułki do Biedry. Chociaż w sumie nie, bo ja nawet do takiego wyjścia piętrze problemy #IdzPoBułki #Zaraz No i co? No i wszedł i zjechał, ratując przy okazji dwóch himalaistów, którzy utknęli na sąsiednich górach i nagrywając jeszcze audiobooka w przerwach na siku. Andrzej, masz Ty rozum i godność człowieka?
Następny w kolejce jest Michał Kwiatkowski, który stwierdził, że wygra Tour de Pologne, bo w sumie czemu by nie wygrać u siebie? Jak powiedział tak zrobił. Ale jak to tak po prostu? Gdzie wymówki, gdzie przeciwności losu i spiski sędziów?
I teraz jeszcze lekkoatletów ewidentnie pokręciło od tych upałów. Zamiast zajmować czwarte miejsca i płakać przed kamerami, że zabrakło jednej sekundy do podium, bo trenują w stodole, to Ci wychodzą na te bieżenie i biegną jak po swoje - jak nie złoto, to przynajmniej srebro! WTF?
Na szczęście w międzyczasie były eliminacje do Ligi Europy i nasi piłkarze mieli możliwość odpowiedzieć na te sukcesy. I co zrobili? Wszyscy, czyli Legia, Lech i Jaga, dostali po gaciach. A Legiunia to już w ogóle zaszalała, bo przegrała na własnym stadionie z półamtorską drużyną z Luksemburga. Jakbyście chcieli pogadać z napastnikiem tej drużyny, to żaden problem. Wystarczy kopsnąć do luksemburskiej Ikei na dział "Kuchnia" - koleś pracuje tam od poniedziałku do piątku i doradza klientom jakie szafeczki wybrać (#różowe). W gałę harata tylko rekreacyjnie w weekendy. Jak widać, tyle wystarczy, żeby ogolić Mistrza Polski.
_________________
ciemny lud to kupi
Deshroom napisał(a):
jeszcze mnie lewy kciuk boli od biegania