hmm ale fajny thread
[livestory o quitcie wow]
No ja rowniez hardcorowo raidowalem, oszukujac sam siebie ze nie jestem nolifem bo mam prace i rodzine, ktoregos dnia z ciekawosci lognolem sie na swoje 4 60tki i 2 bankierow i podliczylem /played 186days przez 1,5 roku. Dla niektorych to zapewno malo jednak z drugiej strony jesli dolozyc do tego prace, rodzine i sen z doby nie zostaje nic. Czesto szedlem do instancji tylko po to aby "odbebnic" swoje, bo szkoda ludzi gdyz bardzo rzadko bylo 40+ osob online szczegolnie do instancji na farmie. W pewnym momencie myslalem ze druid mi sie znudzil, wiec zaczoelm robic 2giego rogue dobilem do 60tki i z 9d played mialem t0 lub lepiej. postanowilem rollnac na moja "pierwsza" milosc, zaklepalem sobie slota w innej hardcorowej gildii, rollnolem i z friendsami polazlem do mc, przed gehenasem palec od wciskania jednego klawisza mnie bolal (auto rogue FTL) i zygalem z nudow. I to byl moj ostatni rajd w wow, spokojnie moglem wrocic do drooda i pewnie wrocic do mojej poprzedniej gildii jednak stwierdzilem ze w sumie po co to wszystko co mi z epickow, co mi posiadania wszystkich recept z alchemii, lw i eng...po co mi to co mi z tego przyjdzie, quitnolem jakis czas temu nie wiem jakis miesiac. Po pewnym czasie przylazl mi key do bc na maila, wiec odpalilem bc i zobaczylem ze wow to nadal to samo, ot nowe moby wyzsze levele nowe skille, ale nadal to jest farm farm farm. Nie ma co ukrywac kazdy hardcorowy player jest jak chinski farmer tyle ze nie farmuje scarletow i golda (to zreszta tez) tylko instancje i epici. Dla mnie rajdowanie dzielilo sie na 3 czesci:
1. podchodzenie do nowego bossa i 1st kill - zajebista sprawa
2. podchodzenie do bossa ktorego sie zabilo ostatnio pierwszy raz i 2nd kill (podobno najtrudniejszy
- zajebista sprawa
3. farmowanie przez pol roku albo dluzej az kazdy wyfarmi nawet najrzadszy drop z niego - zajebista ale kicha.
Mysle ze kazdy powinien sie zastanowic po co gra i czy zycie mu nie spier... miedzy palcami mi to zjaelo 1,5 roku (hardcorowy eraiding to ok. roku) i powiedziec po co mi te epici co ja z nich bede mial za 10 lat, co mi dadza czemu poswiecam temu czas, mialem 2 slabe momenty i balem sie logowac no ale trzeba bylo sie zalogowac chodzby po to aby powiedziec /farewell w koncu za "huraganowymi" (no off) pixelami tam graja ludzie z ktorymi spedzilo sie naprawde sporo czasu w grze i na vt. Mimo ze zasypali mnie tona telli gdzie bylem co robilem ludki z friendlisty nie bylo mi zal sie wylogowac, jak chce sobnie z nimi pogadac to poprostu odpalam irca
[/livestory]
Tak wiec moja rada: Jak chcesz quitnac wpisz /played zobacz ile fizycznych dni spedziles w swiecie wow'a i co ci z:
- epicow
- recept/formul/planow
- reputacji z frakcjami
- dkp
przyjdzie w RL i jak stwierdzisz ze za przeproszeniem ch... ci z nich, bo one w RL nic nie znacza* nie bedzie problemow z quitem wow'a. Osobiscie dziwie sie troche -nastolatkom ze wola ogladac wow'owe elfki i female humany niz RL laski bo nie zawsze ma sie nascie lat lepiej korzystac poki mozna.
* - pomijam sprzedaz konta, bo to tak naprawde drobne oczywiscie niektorym uratuja "zycie" ale w stosunku do poswieconego czasu to wiecej by sie zarobilo w MCdonaldzie
Wspolczuje BiGiemu straty 4letniego zwiazku, moj tez na tym cierpial i mocna na szczescie moja przyjaciolka jest bardzo wyrozumiala i przetrzymala wow'a tak jak wczesniej d2, war3 z ta roznica ze to chyba koniec sagi pod szyldem blizza przynajmniej na jakis czas liczony raczej w latach niz miesiacach czy tygodniach.
Brodaty napisał(a):
Czy da się pogodzić RL i prawdziwe hc granie?
imho nie da sie, bo im wiecej rajdujesz tym mniej spedzasz czasu po za instancja a po za instancja tez trzeba byc , zalatwic sprawy na ah i/lub pofarmic kase, zrobic jakis rep miec troche radosci z pvp epicow i isc na bg i konczy sie to tym (W moim przypadku) przyjscie z robot, logowanie na ah, pozniej do kolejki na bg nastepnei jakis farm, w miedzy czasie obiad pozniej rajd, koniec rajdu ok. ~1szej, odwiedzenie ah, jakies pvp, odwiedzenie ah godzina 3-4rta i spac.