Cytuj:
3.1.10. Faktyczna pogoda na lotnisku w chwili zdarzenia lotniczego była następująca: widoczność: 300-500 metrów, widoczność pionowa 40-50 metrów, mgła.
3.1.11. Faktyczna widoczność na miejscu katastrofy (okolica radiolatarni) była gorsza niż na lotnisku z powodu specyfiki rzeźby terenu (nizina). Widoczność pozioma w okolicy radiolatarni nie przekraczała 20 metrów.
3.1.12. Załoga TU-154 M wielokrotnie podczas schodzenia i podejścia do lądowania, była ostrzegana przez pracowników i załogę polskiego samolotu JAK-40, który wcześniej wylądował na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj, o braku wymaganych warunków meteorologicznych do lądowania na lotnisku. Załoga nie podjęła decyzji o locie na zapasowe lotnisko, co można uznać za początek powstania sytuacji nadzwyczajnej podczas lotu
Cytuj:
3.1.29. Kompletowanie załogi było wykonane bez uwzględnienia faktycznego poziomu przygotowania profesjonalnego każdego specjalisty do wykonania lotu o wyjątkowym statusie ważności. Kapitan samolotu miał przerwę w podejściach do lądowania na samolotach TU-154 M w warunkach meteorologicznych, odpowiadających przyznanemu poziomowi dopuszczalnemu 600x800, trwającą ponad 5 miesięcy. W trakcie wszystkich lotów w charakterze kapitana statku powietrznego TU-154 M w książce lotniczej odnotowano zaledwie 6 przypadków wykorzystania NDB (Non-Directional Bacon – radiolatarnia bezkierunkowa – przyp. red.) podczas podejścia do lądowania, ostatni zapis dotyczy grudnia 2009 roku (wszystkie w nieskomplikowanych warunkach meteorologicznych). Nawigator załogi w ciągu ostatnich 2,5 miesiąca nie latał na TU-154 M, był stałym drugim pilotem JAK-40.
Tyle w temacie. Sądzę że żaden cywilny pilot by nie odpierdolił tego co oni tylko od razu by się kierował na zapasowe lotnisko. Myślę ,że kolesie samobójcami nie byli tylko zwykłymi amatorami ,którzy zamiast być w formie do latania napierdalali w wowa czy inną tibie siedząc w bazie zbijając bąki.
Cała ta otoczka z nieprawidłowościami z strony ruskiej to zwyczajna gra polityczna ,bo jeżeli nawet były jakieś uchybienia to w wkład w tą całą katastofe jak dla mnie miały niewielki.Pewnie, mogli im zabronić lądować ,ale się bali wkurzyć kaczora ,który by z tego na bank zrobił aferę,że na złość nie pozwolili mu wylądować. Więc zostawili decyzje pilotom przekonani ,że ci nie będą lądować.
Znajdźcie pilota cywilnego który przy braku widoczności bez systemu ils,nie znając lotniska podchodzi do lądowania gl.