Ja pierdole jakie retrospekcje? Przecież Snow był gówniarzem jak wyjeżdżał na mur, w serialu wygląda jak wygląda, ale w książce miał kilkanaście lat (15 czy 16, nie pamiętam już). Czego mają robić retrospekcje, sikania do pieluchy? Jak retrospekcja miałaby cokolwiek wnieść do fabuły? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Snow zostanie wskrzeszony. I nie będzie wargiem, bo w serialu Snow wargiem nie był (a przynajmniej żadna scena na to nie wskazywała). Dopieprzacie się do zbroi, ale pomyślcie. Jon został zdradzony przez swoich braci z Nocnej Straży. Po wskrzeszeniu co miał zrobić, wrócić do nich żeby go zabili jeszcze raz? Pancerz? A co, może miał popierdalać przez Westeros w pancerzu Nocnej Straży, żeby przypadkowy patrol go złapał i zabił za dezercję z muru? No kurwa...
Po wskrzeszeniu Snow przestanie być Strażnikiem, bo śmierć wyswobodziła go z przysięgi. "Wysłuchajcie mych słów i bądźcie świadkami mojej przysięgi. Nadchodzi noc i zaczyna się moja warta. Zakończy ją tylko śmierć.", tak brzmi początek przysięgi. Teraz Snow będzie mógł zwołać chorągwie Starków i rozpocząć wojnę na nowo, a zważywszy na brak Tywina i rozpierdol w Królewskiej Przystani, wojna ta nie będzie długa. A po co miałby rozpętać wojnę? Bo nikt się nie kwapi do tego, żeby przysłać ludzi na mur, a Zbliża się Zima

(pamiętajcie, tom 6 ma tytuł Winds of Winter).
Proste.