Piszpan napisał(a):
ok wczoraj tak sie wkrecilem ze do 3 w nocy jechalem z td. moje podusmowanie: genialne. final ociekal zajebistoscia. w ostatniej scenie vaughta normalnie mozna bylo poczuc kurz w zebach. caly sezon jak dla mnie miazdzy 1. nie ma tylu roznych niedopowiedzen, tego calego chuj wie po co i na co mistycyzmu ktory ok na pocatku budowal klimat i wkrecal ale pozniej zaczynal byc meczacy. w 2 masz samo zlo, masz krew ,pot, brud masz chujowizne masz samo zycie. i to zycie az czujesz. to ze nie ma typowego gejowskiego happy endu w tle zachodzace slonce. zajebiscie. ja tam widzialem kilka happy endow. oby wiecej takich seriali z krwi i kosci. licze na nowego pitbulla.
No, nareszcie ktos mysli podobnie jak ja.
Aktorsto w tym serialu to mistrzostwo swiata. W s1 byl Matthew McConaughey i dalej dlugo nic, a w s2 poza Vince Vaughn inni aktorzy tez swietnie grali.