A jaki moze byc film o najnudniejszym superhero ever created? No jaki?
Jedyne Superman ktory MOGLBY byc ok to fiction wariacja na temat ze Krypton jednak nie wybuchl i Kal-El leci do domu napierdalac ziomow. Bez supermocy, za to z zajebistym techem i rozwojem psycho-spolecznym Kryptionian. I moze bez "Knell before Zod' no bo kurwa to jest zalosne. Jest w uj lepszych villainow w DC Universe niz Zod.
Jednak super ze po raz kolejny dostaniemy film o facecie w chujowym kostiumie ktorego i tak sie nie da zabic/nie moze zginac bo to hamerykan symbol, ktory przez 3/4 filmu bedzie jebal fochy i mial 'rozterki moralne' a potem i tak uratuje swiat pierdnieciem wspominajac ojca. American Flag. The End. Cypis wlasnie przezyl najwieksze intelektualne uniesienie do czasu jak trener mu pozwolil wybrac rozmiar strzykawki.
Obejrzec mozna dla efektow o ile ktos nie ma co zrobic z 3h czasu i nie ma odruchu wymiotnego widzac jak filmy holiwood proboja byc 'glebokie' co wyglada troche jak Tyranosaurus Rex probujacy masturbacji.
Crap - ja juz nawet do kina na to nie chodze bo efekty sa 'fajne' w co drugim filmie i mi sie opatrzylo CGI i na serio szkoda czasu.
Lepiej poczytac ksiazke - nawet chujowa. Albo za te 3 dyszki kupic sobie jedynke ziola i spalic for fun.
No chyba ze na randke ale jaka laska chce isc na film o kolesiu noszoacym majtki na spodniach?
Mialkosc i chujnia. End Of Story.
PS. Az sie nie moge doczekac jak sprofanuja Gre Endera. Ten film bedzie tak mocno probowal byc 'gleboki'.... matko ale bedzie syf.
