saletra byla do nakretek robilo sie rakieta do szczelania tylko karbid.

Dało się też strzelać z saletry. Wystarczyło zrobić dziurkę w spodzie dezodorantu, nasypać saletry i wrzucić zapalającą się zapałkę. Waliło jak granat. Można też było wystartować taki dezodorant jak rakietę.

No to się robiło jak piszpan piszę, tzw. bączki ;P

Pamiętam jak w liceum zrobiliśmy w chuj "petard" z saletry i przyjechała policja, bo wszystkie alarmy na ulicy się powłączały, było pełno dymu.
W podstawówce przypadkiem saletrą podpaliliśmy oponę jakiemuś woźnemu - ale pierdolnęło. W sumie to chcieliśmy "tylko" mu zrobić syf (no co? wpierdol spuścił jednemu z nas) wkoło skody, a żaden 9 latek nie pomyślał jakie mogą być tego konsekwencje.
Na całe szczęście do karbidu dostępu nie miałem

Bączki owszem, ale widzę że brakowało wam wyobraźni. Dezodorant o napędzie odrzutowym, startujący z ziemi i eksplodujący w powietrzu to była zabawa. Do saletry dodawaliśmy węgla drzewnego, spalało się w bardziej kontrolowany sposób. Karbid trafiał nam się raz na rok może.

No karbid jak ktoś starego spawacza miał, to wtedy był ;P

Mając osiem lat podrzuciłem do góry nóż na kilka metrów. Spadł mi centralnie na łeb. Tyle, że trzonkiem

My jeździliśmy na żużlu rowerami normalnie tor był, kołpaki plastikowe na kołach itd pamiętam jak w 4 na zakręcie się zaczepiliśmy rowerami, kumpel ma do dzisiaj żużel pod skórą na łokciu nie do usunięcia. Darmowy tatuaż.
To samo z boiskami do piłki było, wszystko na asfalcie, teraz gimbazja ma orliki a my na asfalcie graliśmy, jak się ktoś wypierdolił to skóra zdarta nie raz lekko a nie raz do mięcha. W podstawówce w której graliśmy to był asfalt z kamieniami dosłownie wystającymi, tam jak się wyłożyłeś to GG.

U mnie saletry było tyle, że problemem było znaleźć odpowiednią ilość cukru do mieszanki (szlo tego na cale reklamówki). Raz była afera to z 2 wiadra podpaliliśmy - zapalił się asfalt. Straż pożarna przyjechała, policja szukała winnych, cudem nikogo nie dopadli. Największy fame był za wejście na drzewo nad ruchliwą drogą i walnięcie dłonią w dach przejeżdzającego autobusu.

kurwa ale jestescie fajni, tez bym tak chcial ;(

my kiedys napadlismy na posterunek policji. stare czasy.

http://forum.poranny.pl/komenda-policji-1994-t119215/

dobra.

Rower, nyx doradzil zeby kupic xc. ja jezdze glownie las/szosa teraz mam wheelera pro 800 jakis stary model. jezdzi ok ale w lesie jak jest mokro sa problemy. do siodelka dupa sie przyzwyczaila w sumie. rower za 2-3k. najblizej gdzie moge kupic to bialystok chyba ze sie da przez internet. teraz wazne rower musi tez jakos wygladac do tego miec blotniki itd. nie jakis wyczynowiec czy cos. dobrze wygladac no i oczywiscie byc dobry. musi tez miec takie jakby rogi zeby mozna bylo troche zmieniac pozycje jazdy czasem i dobre rekojesci. i nie jakies pedalskie zmiany przerzutek w rekojesciach. dobre amortyzatory tez.

kurde dzis znow jezdzilem i widze ze mase rzeczy ejszcze musze kupic. samo kupno takiej opaski na uszy w taka pogode daje w ciul nie mowiac o ubraniu.

Olej błotniki, kup MTB XC 27,5 sobie za 3k, rower MTB nie może mieć błotników ;P bo wygląda jak pokraka. Jak chcesz błotniki to sobie kup Cross a nie XC. (nie myl Kross z Cross). Kross to marka a cross to rodzaj roweru.

XC
http://www.kross.pl/pl/2016/mtb-xc-29/level-b4
http://www.kross.pl/pl/2016/mtb-xc-29/level-b6
https://www.canyon.com/pl/mtb/grand-can ... l-4-9.html
http://www.cube.eu/uk/products/mtb-hard ... hred-2016/
http://www.kellysbike.com/PL/rowery-201 ... /madman-10

W Białymstoku masz kilka sklepów w których spokojnie Ci doradzą, tylko musisz wiedzieć czego chcesz. Kross B6 jest fajny, większość rzeczy na Deore już i w tej cenie chyba nie ma lepszej rekomendacji. Wszystko zależy od tego czego oczekujesz dokładnie.

Kup crossa. Może nie będziesz wyglądał bardzo "elo", ale na las i szosę imho sprawdzi się lepiej (chyba, że w tym lesie uprawiasz hardkory).

nie ale kellys jakos fajniej wyglada. te rogi sie dokupuje oddzilnie rozumiem?

Tak. Na stronie kellysa masz w akcesoriach.

my w szkole w kiblu nakurwialismy zapalonymi zapalkami w sufit, pamietam ze caly byl zasyfiony

kapsle z naklejonymi flagami krajow...ech to byly czasy

kapsle miały flagę pod folią zawinieta pod korek i wsadzona w kapsel.
Pocialem 13 tomowa encyklopedie...

Te zapałki to pamiętam ale nie umiałem tak rzucić żeby się przykleila

Sorry za OT, nie wiem dlaczego Alda tu o tym piszesz.

Byłem pierwszy pisząc, że wycinałem flagi z atlasu ;P zapałki to pamiętam u nas też były modne, zwłaszcza na klatce schodowej albo w kiblach w szkołach

Zapomniales, o czym rozmawialismy tutaj niecaly tydzien temu? Pamiec masz moze dobra, ale krotka;)

Pamiętałem, ale patrze w górę nad postem a tam normalnie w rowerach o rowerach

Ok to kto pamięta "spluwy" i czarny bez ?