Użyj google maps, jeśli ogarniesz to intelektualnie, zobacz ile jest barów/pubów/knajp w centrum i spierdalaj już stąd.

Rotfl..
Lepiej Almę sobie wygooglam. 200m!

No użyłem torbiś - niewiele się zmieniło. Centrum Wwy wygląda biednie jak cholera. Centrum Krakowa wręcz zakropkowane pubami.
btw. jest kilka Alm w Kraku!! Zobacz, że też taki elitarny dyskont zawitał też na plebsowe południe z tak niskimi zarobkami.. Protestujemy?

no ale biorac pod uwage czas, to marek ma racje.
10 lat temu trzeba bylo w wawie zapierdalac po 2km zeby sie przejsc z knajpy do knajpy, a w tym samym czasie w krakowie czy lodzi wystarczylo przejsc 50m.

Nie nie trzeba było. No ale ja tutaj mieszkam, więc co tam wiem. Tak czy inaczej dziś jest od zajebania gastronomii i pubów. Ogólnie w Polsce jest moda, pewnie w innych dużych miastach jest podobnie. Mareczek i tak zna tylko położenie KFC i lokalnej mordowni z najtańszym ale. Łódź nie istnieje poza jedną ulicą, więc co w ogóle porównywać. Fakt, że do Wrocka i paru innych miast kiedyś Wawa miała daleko.

W Wwie nie było ale 10 lat temu. Do tego ale mi po prostu nie smakuje.
Lokalne mordownie to te Lolki i puby w centrum? Bo rozumiem, ze dla ciebie wszystko w promieniu powyżej 200m od Almy to już chujowe obrzeża Warszawy?
Może się rozeznaj w temacie zanim napiszesz głupoty torbiś?
W Krakowie można było z lokalu do lokalu nie zakładając kurtki się przejść. I to w środku zimy W Wwie musiałeś po taxę dzwonić.

Zwiedź torbiś chociaż Polskę, zanim napinać się jaka to Wwa najlepszejsza. Bo nie we wszystkim jest najlepszejsza. Albo przynajmniej była

Tor: kiedys tez spedzalem w wawie duzo czasu i picie piwa na miescie to byla mordega
Co sie wypilo, to po drodze do kolejnego pub'u spalilo.

Oprócz tego co mówi Mendol - to mnie jeszcze wkurzały wolne stoliki z napisem "reserved" - ale to nie tylko w Wwie. I tak dla wyjaśnienia - nie piszę tutaj o stolikach przez kogoś naprawdę zarezerwowanych.

A mówi ze w lokalach nikt sie nie orientował, ze jest ze wsi.

Takie śmieszne, że ktoś oczekuje godziwego wynagrodzenia? Nie znajomość realiów rynku pracy to inna sprawa.

Biorąc pod uwagę, że ktoś po filozofii/politologii/europeistyce może oczekiwać czegokolwiek - taaaaak - to jest śmieszne
Ja pamiętam na studiach jak na informatyce ludzie marzyli, aby w pierwszej pracy dostać te 2-2,5k i w ciągu 2-3 lat awansować do 4k. To było realne. Ale oczekiwania humanistów... przecież oni są praktycznie zbędni.

Zawód jak każdy inny. Wyżej cenię dobrego filozofa/politologa niż codemonkey, pomimo że sam mam ścisłe wykształcenie.

a gdzie oni znajduja zatrudnienie? Nawet Ci dobrzy?

i kim niby są ci codemonkeys?

ci po filozofii to czesto calkiem niezle firmy prowadza

niech zgadnę dobry filozof/politolog to taki który wpisuje się idealnie w twoje pseudoliberalne komusze spojrzenie na otaczający świat? Tęsknisz za Marksem, Engelsem i Leninem troszkę?

w zawodzie?

w ogole to czesc z Was ma juz powiedzmy z 35+ lat i w ogole nei zdaje sobie sprawy jak to jest obecnie wchodzic na rynek pracy.

osobiście myślę, że młodzi mają już dużo łatwiej.

ta? to kiedy wracasz?

czesc z nas ma rodziny i doskonale wie, jak jest na rynku pracy.

Za co?