no to wyjaśnij dlaczego?
Wyjazd wypada w takiej samej cenie jak dowolna miejscówka nad morzem śródziemnym. Ceny atrakcji już nie bo w Polsce są kilka razy wyższe - o ile w Turcji da się wynająć skuter wodny za 20euro/h, to w Polsce musisz już zapłacić wielokrotność tej kwoty.
Turcja - całodniowa wycieczka statkiem z wyżywieniem na 3 dzikie plaże - 24euro za osobę. W Polsce..?
Kurs nurkowania w Egipcie (1 stopień) - ze 25euro na osobę (pół dnia - 2-3h teorii, "egzamin teoretyczny" i zejście pod wodę). W Polsce?
Temperatury wody nie da się porównać, czystości plaży zresztą też - 3 lata temu byłem w Sopocie, woda w czerwcu miała z 15 stopni, na linii brzegowej masa galaretowatych meduz przemiaszana z krzaczorami i inną zieleniną.
I nie zasłaniajcie się "szkoda czasu" - po prostu brak jakichkolwiek argumentów. Rozumiem jak ktoś mieszka rzut beretem od morza, ale jak ktoś ma się przebijać przez pół kraju na północ, ryzykując, że trafi na chujową pogodę, zasyfioną plażę, wiecznie najebanych w trupa plażowiczów, to wolałbym identyczną kwotę (jak nie mniejszą) przeznaczyć na inną miejscówkę. I tyle. Dlatego się po prostu dziwię - szczególnie, ze przelot do Włoch czy Hiszpani będzie trwał tyle samo co dojazd nad polskie morze.
To samo (jak nie gorzej) jest w UK. Byłem tydzień temu. W Londynie upał 27 stopni, co przy sporej wilgotności powietrza (klimat morski) odczuwalnie daje sporo powyżej 30. Brighton (btw. mekka gejów, Tor-Bled-Nam byłby zachwycony, wieczorkiem można dać się wyrwać) jest 45min drogi pociągiem z południowego Londynu gdzie mieszkam. Przez całą drogę słońce, w samym Brighton mgła na tyle gęsta że pierwsze co żeśmy zrobili to pobiegli do sklepu po jakieś dodatkowe ubrania... Szaro, buro, woda lodowata, zjadliśmy rybkę, połaziliśmy po karuzelach i wróciliśmy z powrotem
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)