wyglada jak wyglada ale za 10 lat kto wie bedziesz dzwonil i zamawial domy na telefon w 24h

http://blog.importchiny.pl/domy-z-drukarki-3-d-prosto-z-chin-juz-niedlugo/

No już o tych domach pisałem, jeszcze jebańcy z surowców wtórnych je robią

nie, bo ja pisałem piertwszy.

chinczyki wygryza piszpana z byznesu ;]

a tam sam bede napierdalal:) niby w polsce juz sa firmy co stawiaja betonowe domy z prefabrykatow w tydzien ale nie chcialbys mieszakc w takim betonowym domq

tak czy siak kto to pierwszy odpali bedzie win a ceny ziemi jeszcze skocza. ba bedzie mozna sobie postawic taki domq dla gosci na posesji.

Jakby ktos chcial zobaczyc na żywo jak zapłonie ognisko w mieście

http://oognet.pl/content/details/1206

Do listopada daleko ale dobrze mieć link.

jakiego listopada ? ma byc akcja ponoc na 1 maja

http://kobieta.onet.pl/zdrowie/odpornos ... -who/5zm7j

Ciekawe ile milionow wydali zeby dojsc do tak oczywistych wnioskow 0_o.

Lepiej by chyba było to kase przeznaczyć na doedukowanie ludzi, ze antybiotyki nie pomagaja na grype i przeziębienie...

To jest nie do końca problem ludzi, to przede wszystkim problem lekarzy. Oni wiedzą bardzo dobrze, że antybiotyki nie leczą wirusów, ale przepisują je, bo mają z tego kasę. Jak byłam na studiach, wszyscy moi znajomi leczyli się w uczelnianej przychodni i co miesiąc to każdy dostawał jeden specyfik. Lekarz nawet nie udawał, po prostu w listopadzie przepisywał lek A, w grudniu lek B. Nie wiem kto to kupował, wszyscy szli tam po zwolnienie.

Teraz się to trochę zmienia - widzę po swoim dziecku. Moja mama za pierwszym razem miała do mnie pretensje, gdy nie dałam dziecku antybiotyku przy zapaleniu oskrzeli. Teraz już nic nie mówi, tylko się cieszy, że nie trzeba go dawać - to lekarze wyprali jej mózg swego czasu. Nikt o zdrowych zmysłach nie chce dawać swojemu dziecku antybiotyku bez powodu. Poza tym, nikt go sobie sam nie przepisze.

Powinna być procedura, że jak oczywista bakteria to antybiotyk, jak nieokreślona infekcja to badanie krwi i tyle. Nie do przeskoczenia dla lekarzy, a rodzice by sami zobaczyli, ze be wydawania kasy na antybiotyki się da, to by się szybko nauczyli.

Weź też pod uwagę, że ludzie wpieprzają całą masę antybiotyków z mięsem. Należałoby wpierw zakazać dodawania ton antybiotyków do pasz dla bydła i drobiu. Bo to tu właśnie powstaje odporność bakterii na antybiotyki.

X.

Nie wiem czy głównie dzięki temu, bo nie znam się na tym, nie wiem jak wygląda produkcja mięsa i nie wiem ile bakterii atakujących zwierzęta atakuje także ludzi, czy krzyżują się między sobą i czy przekazują sobie nawzajem odporność. Nie wiem też jakie antybiotyki się podaje zwierzętom. Jedyne czego się mogę domyślać to to, że masz większe szanse przekonać owe bakterie do nieatakowania krów i kurczaków, niż januszy biznesu do droższej produkcji mięsa i januszy ekonomii do kupowania droższego mięsa. Zaraz by sie znalazł ktoś, kto za granicą kupił taniej i było tak samo smaczne.

Za to wprowadzenie obowiązku badania krwi przed podaniem antybiotyku to jest realne wyjście, które mogłoby chociaż trochę pomóc. W tej chwili lekarze pierwszego kontaktu przyzwyczaili się do tego, że wypisują antybiotyk, mówią, żeby podać 'jakby się zrobiło gorzej' albo w ogóle 'w razie czego' i odpowiedzialność z głowy. Bo zawsze jest szansa, że jakby nie dali recepty, a potem by był fakap, to ktoś przyjdzie do nich z pretensjami, że nie pomogli. Dzięki badaniom mieliby podkładkę, pacjent byłby spokojniejszy o jakość diagnozy, a antybiotyków sprzedawałoby się pewnie dużo, dużo mniej. Ja sama dostawałam jeszcze w liceum antybiotyki na wszystko, potem jak skończyłam 18 lat, przestałam je żreć i w sumie teraz to nie pamiętam kiedy jadłam. Chyba po porodzie jak miałam gorączkę i wyniki morfologii wskazujące na zapalenie w organizmie właśnie. Są lekarze, którzy nie dają recept i potrafią spokojnie wytłumaczyć rodzicom, że jak ich roczne dziecko charczy gorzej niż Darth Vader, ale nie ma gorączki, to jest 80% szans na wirusa, 20% na bakterie, i warto jeszcze poczekać. Ale prawda jest taka, że infekcje czasami potrafią być podstępne, a nawet najlepszy lekarz się może pomylić, bo nie ma rentgena w oczach.

O jakim badaniu krwi mówisz? Badanie krwi, jeżeli mówisz o rewelatorach stanu zapalnego jest mało wartościowe, bo powodów jego może być dużo niekoniecznie bakterie, a zresztą także możesz mieć np. OB czy CRP w normie, a jednocześnie mieć stan zapalny wywołany zakażeniem bakteryjnym (lub czymś innym). Poza tym samo stwierdzenie stanu zapalnego nie pomoże ci w doborze odpowiedniego antybiotyku, bo nie znasz ani rodzaju ani szczepu bakterii i w efekcie i tak 'walisz' na ślepo tak jak bez żadnego badania.

Prawidłowym postępowaniem jest zrobienie wymazu / posiewu i antybiogramu i dopiero wtedy antybiotyki.

Kto normalnie pracujący ma czas na robienie antybiogramu? wtf? Może ktoś na państwowej posadce.
Jak się jest chorym i nie jest to z dupy przeziębienie, tylko czujemy się jak wrak człowieka to chcemy jak najszybciej stanąć na nogi i się bierze normalny antybiotyk, jeżeli nie pomaga to dopiero wtedy się kombinuje.

No wymaz byłby super, ale na teraz trzeba na niego dłużej czekać, co już w przypadku niektórych infekcji u dzieci albo tak jak u mnie po porodzie obciążone jest już konkretnym ryzykiem. Ale nawet bez wymazu mówię o rozwiązaniu, które mogłoby pomóc, nie w 100% - ale znacznie. Myślę też, że każdy specjalista płaczący na nadużywanie antybiotyków też jest tego świadomy. Po prostu teraz recepty daje się zupełnie na ślepo, nie wiem jakie może być gorsze rozwiązanie. Tak przynajmniej byłaby jakaś większa szansa na trafną diagnozę i w efekcie mniejsze spożycie antybiotyków. A chyba taki byłby cel takiego postępowania.

Ja się z tym zgadzam, tylko ,że była mowa o tym jak antybiotyki powinny być przepisywane i stosowane aby zminimalizować powstawanie antybiotykooponości, a nie o tym czy ludzie mogą sobie na to pozwolić.

Oczywiście współczesna gospodarka ani społeczeństwo nie są kompatybilne z odpowiedzialnym stosowaniem antybiotyków i zresztą nie tylko z tym. Podobnie jest z badaniami podstawowymi, rzadkimi chorobami, badaniami przesiewowymi i wieloma wieloma innymi kwestiami medycznymi, które są komplenie nie kompatybilne z gospodarką rynkową, bo są nieopłacalne z czysto finansowego punktu widzenia.

Nie tylko biorący, ale i przepisujący nie mają interesu, a często i możliwości aby odpowiedzialnie stosować antybiotyki. Właśnie dlatego liczba odpornych na antybiotyki szczepów bakterii / ilości zakażeń będzie rosła. To nie jest wcale przypadek, że jest jak jest

@Plutonka

Dalej mi nie napisałaś o jakim badaniu krwi mówisz?

To, że czasem trzeba podać antybiotyk bez wyniku wymazu i/lub antybiogramu ze względów medycznych, bo nie można czekać to wiadomo - do takich przypadków się w ogóle nie odnosiłem. Myślałem, że to domyślnie w dyskusji będzie wiadome.

Janina medycyny

Jak przystało na piszących na tym forum wiedza nasza jest szeroka, więc odnosnie antybiotyków to jest to bardziej prosta sprawa, jakieś ponad 10 lat temu zaprzestano badań nad nowymi antybiotykami ze względów ekonomicznych, przez co kolejna dekada opiera się na leczeniu tymi sami co powoduje że nowe mutacje są odporne.

O tym, o którym mówiłeś - CRP/ OB, morfologia. Jasne, że nie zawsze jest ono miarodajne (sama miałam właśnie tak - podwyższone CRP i gorączka i ostatecznie żadnego zlokalizowanego konkretnego zapalenia lub infekcji - antybiotyk zjadłam), ale w wielu przypadkach takie badanie mogłoby pomóc. Bez nich to jest zupełna loteria, a akurat te wyniki można dostać bardzo szybko. Jeśli chodzi o mnie, to mnie to nie boli specjalnie - nie jem antybiotyków, chyba, że faktycznie już muszę i ibuprofen nie pomaga, ale uważam, że to nie jest fair, że lekarze decyzję podania / nie podania leku dziecku zrzucają na rodziców. I rodzice dają, bo się po prostu boją. I ja się im nie dziwię, bo to jest patologiczna sytuacja. A potem płacz, bo rodzice głupi, wymuszają leki i wszyscy umrzemy za 5 lat na zapalenie płuc.

A pozniej przychodzisz do pracy, zarazac 60% innych, kazdy zaczyna chorowac, wydajnosc pracy spada.

Ergo, to jest wlasnie durne podejscie. Jak jestes chory, to siedz w domu, wylecz sie, i nikogo nie zarażaj.

Jak cie choroba poniewiera to i tak gowno zrobisz, bo nie jestes w stanie na niczym konkretnym sie skupic.

A tak pozatym to cały system opeki zdrowotnej jest chory bo jest zbudowany na slych podstawach.
Placisz za to, ze jesteś chory... Podczas gdy powiniens placic za to, ze jestes zdrowy.