Zostałem zmuszony do obejrzenia z kobitą, męczarnia....

A tak poza tym dzięki znowu za cynk:
The Road - w końcu porządna, redneckowa i bardzo prawdopodobna postapokaliptyczna wizja a nie cukierkowe światy w których w sumie fajnie by się żyło.

The Road - trochę zbyt ckliwy. Logicznie do kitu - bo jakoś nie przychodzi mi na myśl, żadna apokalipsa która dotknęła by świat w tak dziwny sposób.

jaki dziwny?

Eksplozja dużego wulkanu, duży meteoryt uderzający w ziemię, wybuch wielu głowic jądrowych w przeciągu roku-dwóch i masz takie warunki.
Poczytaj sobie o nuklearnej i wulkanicznej zimie

no taki Fallout 3 irl bylby si , juz sie widze popierdalajacego po postnuklearnej Polsce z hunting rifle

W Road wygineły wszelakie rośliny. To wystarczyło, żeby doprowadzić świat do upadku.

Potem napotykasz jakis ludzi, anal rape, i strzal w glowe z hunting rifle, ktorego ci zabrali.

akurat w tym kraju nie trzeba nuclear winter zeby cie takie przygody spotkaly

Alda tak mial tylko bez head shoota.

dobre

pooma - no właśnie czytałem i dlatego dużo rzeczy się mi nie zgadza.
Powietrze czyste, brak jakiegolwiek promieniowania, jedyne co grozi ludziom to śmierć głodowa. Ziemia w takim razie chyba została kompletnie wyjałowiona - ciekawe tylko w jaki sposób.

A rośliny i wszystkie zwierzęta wyginęły w 100% - spotkanie na swojej drodze cockroucha to prawie cud Nie wiedziałem, że człowiek ma tak wysoką przeżywalność i w razie jakiejś tam zmyślonej apokalipsy będzie ostatnim żyjącym gatunkiem na planecie.

Zresztą autor (bo film jest na podstawie ksiażki) sam nie wiedział jak to uzasadnić więc temat całkowicie przemilczał. Fantasy imho, a nie SF.

Idac tym tokiem rozumowania Marek, 95% ostatnich filmow s-f to fantasy, bo sie kupy przeciez nie trzymaja

A tam, akurat dla mnie tutaj uzasadnienie nie bylo potrzebne... owszem, przez pierwsze minuty czekalem az cos sie wyjasni, ale potem skoncetrowalem sie na innych rzeczach.

Zreszta na filmwebie obserwowalem dyskusje na ten temat i powstalo pare w miare prawdopodobnych teorii


Aha co do zwierzat- czy na pewno wszystkie zginely ? Nasi bohaterowie wybieraja sie na poludnie w jakims celu- najprawdobodniej jest tam cieplej, a przeciez zwierzeta maja lepiej wyksztalcony instynkt niz my. Trzesienia ziemii moga wyczuc, to i czemu nie taka katastrofe.

I jeszcze cos- ktos na filmwebie powiedzial ze prawdopodobnie tak jak na wschodnim wybrzezu usa jest wszedzie, bo nigdzie nie ma wzmianki o innych krajach, pomocy... no coz, po pierwsze ja w takiej sytuacji bedac Francuzem czy Niemcem raczej martwilbym sie o siebie, a po drugie- tam gdzie zycie prawdopodobnie ma sie lepiej tj. kolo rownika raczej nie ma zbyt zaawansowanych cywilizacji Dlatego cholera wie, moze gdzies w Amazonii( ba, na pewno!) jest inaczej niz na east coast.

A pomijajac to wszystko- dla mnie naprawde to blahostka. Co innego jest wazne w filmie, jak i w ksiazce...

Film The Road to szajs, książka jest bardzo dobra.

Ginie roślinność--->giną zwierzęta roślinożerne z braku pożywienia--->giną mięsożercy z braku pożywienia--->ludzie nie maja co jeść. Poza tym, z tego co widać, to całe "nieszczęście" nie zdażyło się z dnia na dzień, tylko proces trwał latami.
Nie wiem gdzie ty tu widzisz fantasy.

nie dotrwalem do konca drogi.. Zawrocilem.

Btw, pytanie do ludzi, ktorzy czytali ksiazke: jak sie ona konczy?

spoiler:
"tak samo"

http://www.youtube.com/watch?v=6dIOw2sffHI

Trailer Avatara 2, miazga będzie tym razem z ciekawym scenariuszem.

wlasnie wrocilem z Alicji, super film, zwalszcza, ze sie uratowalem przed smętem "byla sobie dziewczyna" ;]