Do Straży Pożarnej dzwoni telefon
- Czy to straż pożarna?
- Tak
- Dobrze, to niech pan słucha o co chodzi... czyli tak, trzy lata temu była
u mnie impreza, kolega przyniósł trochę trawy i zrobiliśmy parę skrętów ale trochę zostawilismy i ziarenko posadziliśmy w jednej doniczce.
- Urosła wielka, zbiory były udane i w następnym roku paliliśmy z niej, później przesadziliśmy ją do innej większej donicy po fikusie i przestawliśmy ją na balkon,
- No i co z tego?
- Minął kolejny rok, znowu była impreza i jakiś idiota kopnął doniczke i spadła na ziemię, ale gleba załapała nasionka i teraz całe nasze podwórko jest porośnięte marihuaną.
- Ale człowieku to jest Straż Pożarna po cholerę mi opowiadasz to wszystko?
- Bo nie chcę zebyście mi deptali trawnik jak przyjedziecie do pożaru...
.
.
.
.
..
Aaaaa! Wlasnie! Pali się..
***
Księgowy, świeżo po studiach, znalazł prace w urzędzie skarbowym i
na pierwszy ogień miał sprawdzić księgi podatkowe starego Rabbina.
Znad sterty ksiąg oszczędnego rabina sprawdzając należności
podatkowe wpadł mu do głowy pewien pomysł. Zażartuje sobie z wielebnego.
-Rabbi, - powiedział - widzę, że kupujesz dużo świec...
-Tak - odparł Rabbin
-A co robisz ze skapującym woskiem i niedopalonymi świecami ?
-Dobre pytanie - powiedział Rabbin - zbieramy to i kiedy uzbiera się
całe pudełko wysyłamy do producenta, a on, tak dawniej jak i teraz,
przysyła nam nowe pudełko za darmo.
-Aha - powiedział księgowy niezadowolony z tego, że jego
niecodzienne pytanie miało najzwyklejszą w świecie odpowiedź.
Myślał więc dalej...
-Rabbinie, a co z zakupem macy ? Co robisz z okruszkami, które ci
zostaną?
-A tak - powiedział Rabbin - zbieramy je, a kiedy jest ich całe
pudełko wysyłamy do producenta, a ten, tak dawniej jak i teraz,
przysyła nam nowe opakowanie za darmo.
-Aha- powiedział księgowy i jeszcze intensywniej zastanawiał się
jak podejść Rabbina.
-Dobrze Rabbinie - kontynuował - a co robicie z napletkami, które
zostaną po obrzezaniu ?
-Tak, tu też nie ma marnotrawstwa. Wszystkie dokładnie zbieramy i
kiedy uzbierze sie pudełko wysyłamy do urzędu skarbowego."
- Do Urzędu skarbowego ? - spytał zmieszany księgowy
- A tak, do Urzędu, a oni mniej więcej raz w roku przysyłają nam
takiego małego kutasika, jak ty...
****
A teraz dlugie ale za to autentyczne i smieszne
PERYPETIE W SZPITALU NA PERYFERIACH
Wczoraj późnym wieczorem zdarzyło się tak, że zrobiłem sobie krzywdę w
prawą nóżkę no i musiałem pojechać do szpitala. Tak wypadło, że osobą,
która mnie zawiozła była moja ex.
Zaczęło się standartowo czyli od przepychanki na rejestracji czy jestem
ubezpieczony (na szczęście miałem legitymacje studencką bo
ubezpieczeniowa po co potrzebna komu?? I co mi jest (jakby widać nie
było...) No ale dostałem się do Pana doktora który miał ewidentnie dobry
humor (stoję w drzwiach opierając się z jednej strony o moją ex) i
nawiązał się taki dialog:
J - Ja
D - Doktor
J - Dobry wieczór można?
D - Można, można.... O kolejna ofiara przemocy w rodzinie, do nas tacy
zawsze mogą. Ech kobiety - zawsze najpierw mówią że kochają, a potem nie
chcą wybaczyć. No dobra pokazuj Pan tego kulasa...
To był sam początek potem było tylko lepiej )
Zostałem wysłany na RTG (rentgen)
S - Pani Specjalistka
J - Ja
J - Dobry wieczór, ja mam skierowanie na RTG
S - Proszę pokazać... Dobrze.... proszę się położyć i rozebrać
Położyłem się i zdjąłem spodnie
S - No tak, ale jeszcze bokserki
J - Robiąc WIELKIE oczy - Bokserki ?? A po co ??
S - No jak to po co ?? Będziemy robić przecież zdjęcie Penisa !
J - Jak to Penisa ?? Robiąc jeszcze WIĘĘĘĘKSZE oczy
S - No tak jest na skierowaniu ...
J - Mogę zobaczyć??
S - A proszę bardzo...
A tam tekst:
"Zrób zdjęcie pr KULASA"
Gdy wróciłem na górę ze zdjęciem z humorem duuużo lepszym, czekał mnie
kolejny dialog z dowcipnym lekarzem podczas gipsowania nóżki
J - Ja
D - Doktor
Ex - Moja Ex
D - To jak będę Pana gipsował, coby Panu i Pani się nie nudziło to może
poopowiadam swoje zalecenia i tak:
Po pierwsze Nie wolno się Panu forsować, stawać całym ciężarem BLE BLE
BLE... No i ostatnie ale nie najmniej ważne proszę pamiętać zero seksu
przez conajmniej 5 dni!!
J - 5 dni ???
D - No dobra, ale tylko francuski!! I tylko bierny!!
Słyszała Pani ??? do mojej ex )
Ex (Cichuteńko) - Tak
Na koniec gdy poszedł wywołany na chwilę przez pielęgniarkę, ja sobie
czekałem z Ex na to aż zeschnie mi całkowicie gips i gadałem z Ex na
różne tematy.
Wrócił i oto dialog:
D1 - Doktor nr 1
D2 - Doktor nr 2
J - Ja
D1 - A pan jeszcze tutaj ??
J - No tak..
D2 - No tak, Pan pewnie by chciał byś mu jeszcze coś wypisał...
D1 - Ale co ja mu mogę wypisać ??
- Na Viagrę za młody....
- O antykoncepcję się martwi i tak zawsze panna...
D2 - To może lewatywę ???
STORKA PERYPETII W SZPITALU NA PERYFERIACH CIĄG DALSZY
Stało się, poszedłem na przegląd. Poszedłem z Ex, która za nic nie
chciała sobie odpuścić wizyty u doktorka i kumplem, bo Ex tego dnia nie
mogła prowadzić. Gdy wszedłem do gabinetu:
D - Doktor
J - Ja
Ex - Ex
J - Dzień dobry ja na kontrolę
D - AAA witam Pana... Pamiętam, Pamiętam... No jak tam nóżka nie boli?
J - W sumie to nie...
D - No to na tace młodą Pan zabieraj!! I byś Pan przyprowadził następnym
razem jakąś młodą koleżankę, a nie kolegę i do tego w takim wieku, że na
molestowanie to już za stary....
Chwilę później:
J - To co zdejmie mi Pan dzisiaj gips...?
D - Zdejmę... może zdejmę, a może utnę... się zobaczy co wypadnie i
rzucił monetą do góry...Orzeł... no udało się Panu, ma Pan farta
zdejmujemy i na RTG. I się wziął za rozkuwanie mojego Kulasa...
Do mojej Ex - Ma Pani prawo jazdy??
Ex - (zdziwiona maxymalnie) - No mam
D - Do cuda techniki zwanego popularnie Interkomem:
Jaśku, podstaw limuzynkę za 10 min pod jedyneczkę...
Z Ex patrzymy na siebie wzrokiem: ale o co chodzzi?
Po kilku minutach (po zdjęciu gipsu) koleś podjeżdża z wózkiem i mówi:
- Limuzyna Państwa.
RTG mieści się na innym piętrze i trzeba jechać windą...
Kumpel poszedł na dół kupić sobie czekoladę na gorąco, Ex pcha wózek, ja
rozparty z miną człowieka szczęśliwego, bo chwila wolności od gipsu na
nóżce i mogę się po niej swobodnie podrapać - co do tej pory było
możliwe jedynie drutem od szydełek zabranego podstępnie babci (do dziś
biedaczka szuka) Jedziemy tak korytarzem, a tu nagle starsza Pani do
Mojej Ex:
E - Ex
S - Staruszka
S - Proszę Pani, proszę Pani, Pan spod dwójki już od 5ciu minut wzywa
pielęgniarkę!!!
E - No dobrze, ale co ja Pani poradzę? Nie jestem pielęgniarką...
S - To dlaczego Pani wiezie tego Pana na wózku...A rozumiem to Pani
mąż?? Co mu się stało...?
E - Taaaaaa, niedoszły, a porzucił mnie przed ołtarzem to tak mu się tak
odwdzięczyłam...
S - No co też Pani powiada??? Co za ŁOTR...ale to dlaczego Pani mu pomaga...
E - Bo mamy wspólnie już 3 dzieci...i psa
S - Naprawdę???? Toć ja bym Pani dała max. 23 lata...i to, tak na wyrost
E- - Ale my już w przedszkolu się spotykaliśmy
S - Ahhhaaa.....Staruszka już się nie odezwała
Po powrocie do doktora:
E - Ex
D -Doktor
D2 - Doktor 2
J - Ja
D - No co tam?? Trzasnęli Polaroida??
J - No tak... i podaje mu zdjęcie RTG.
D - UUUU ale to kiepsko, niedobrze, niedobrze bardzo uj...
E - Ale co się stało...
D - A bo widzi Pani nie wyrobimy planu w tym miesiącu na obcinanie
nóżek... a taką miałem nadzieję
J - No to mnie Pan pocieszył...A dużo Państwu brakuje??
D - Jedna, czy dwie... Dobra niech Pan nie mędrkuje, tylko gipsujemy
Pana z powrotem...Zalecenia pamięta Pan???
J - No staram się... Ale Ona nie i pokazuję na Ex palcem
D - Do Ex - No wiee PANI??? Jak tak można...trochę poświęcenia dla
cierpiącego człowieka...
Do mnie:
- Dobrze najwyżej wypiszemy Panu skierowanie do sanatorium...
W tym momencie przechodziły obok sali dwie młode i ładne pielęgniarki...
D - Albo zamiast skierowania to numery telefonów... Ale, ale może Pani
się poprawi co??
Ex - Pomyślę....
Na to wszedł doktor, który poprzednim razem mi sugerował lewatywę...
D2 - Widzę, że zajęty jesteś... a miałbym prośbę - w piątek przy tej
operacji Pani XXX pomógłbyś mi co???
D - A co ja Ci pomagać będę - jak zszyjesz czerwone z czerwonym, żółte z
żółtym to napewno dobrze będzie...
D2 - To jeszcze pogadamy, A słuchaj co powiesz na temat planowanego
zakupu Spektohipercośtam??
D - A na kiego nam to kurest*** - co usuwa ciąże i krawaty wiąże...
Do mnie: A Pan znowu tu czeka??
J - No tak
D - AAA na telefony pewnie co??? Ale nie, Pani damy jeszcze szansę...
J - No też, ale miałem dostać receptę na tę maść...
D2 - E tam, na co Panu maść?? - Gówno kacze Pan wcieraj to najlepszy
specyfik
J - A co Pan już próbował, że Pan tak mówi...?
D2 - Nie, ale za to lewatywę wiele razy aplikowałem, i ZAWSZE
pomagała...Pan może też by chciał???
J - Niekoniecznie...
D - No to Drogi Panie nie męcz już Pan swego lekarza, sam znajdź drogę
do cmentarza. Widzimy się za tydzień??
J - No myślę, że tak Panie doktorze...
D2 - Pan doktor mówił do Pani, proszę Pana.
SZPITAL PO PARU FERIACH
To poszedłem na wizytę kontrolną, trochę duszą na ramieniu bo sam sobie
zdjąłem gips.
L - Lekarz
2L - 2gi lekarz
J - Ja
P - Praktykantka
J - Dzień dobry
L - Jaki dobry, Jaki dobry jestem Doktor Zły!!!
J - ... czemu zły ??
L - Bo Pan jest następny co to się nie słucha lekarza!! A potem jak my
plan mamy wyrobić ?? Ile miało być ?? 3 tygodnie miały być...
J - No były dwa...
L - I... ??
J - I stwierdziłem, że starczy...
L - Że starczy to miał prawo powiedzieć teść gdy zamknął na kłódkę
trumnę z poćwiartowanymi zwłokami teściowej... A Pan to co? Chce Pan
jeszcze grać ??
J - No tak, Panie doktorze!
L - To będziesz Pan grał jeszcze... ze mną w karty, jak nie zaczniesz
się mnie słuchać!! Prawdę mówią w telewizji, straszną młodzież mamy
teraz!! Ja rozumiem rodziców nie słuchać, własnej kobiety, politykom nie
wierzyć ale lekarzowi???
J- ...
L - I co ja mam z Panem zrobić???
(na te słowa wszedł drugi lekarz znany z wcześniejszych 2 akcji)
2L - Pokochać! I może ja przyjdę później co??
L - Nie, chodź! Zrobisz mu zaraz lewatywę... to się łobuz chociaż
uśmiechać przestanie !
2L - Taaaaa, a co zrobisz jak się zacznie uśmiechać szerzej ??
L - Też się ucieszę, więcej kobiet zostanie dla nas...
2L - (zwracając się do mnie) To co lewatywka??
J - Może kiedy indziej ?
L- Dobra, chodzić Pan możesz, bo byś inaczej Pan do mnie się nie dostał,
boleć też Pana nie boli, bo byś Pan powiedział, więc oglądać Pana nogi
nie muszę. Zalecenia i tak Pan masz głęboko tam gdzie lewatywy jeszcze
nie było, więc metodą dedukcji Doktora Watsona co to oznacza ??
2L - Że idziemy na obiad??
L - No, ale to za 15 minut, a Pan Olewnicki pokaże kulasa, nic innego
pani Stażystce. Pani Urszulko Pani pozwoli na chwilkę do nas, obejrzy
Pani sobie coś...
Weszła z drugiego gabinetu bardzo fajna brunetka.
P - To proszę się rozebrać...
L2 do L - Poczekaj, Ona mówiła do Pana
L do L2 - A ja myślałem że do nas obu, bo Ty to żonaty jesteś...
P - Tak mówiłam do Pana, żeby mi pokazał tego... tą nogę...Pokaże Pan ??
J - Podwijam nogawkę...
P - Nie, nie. Tutaj to szpital tutaj się to robi powoli i
porządnie...proszę ściągnąć spodnie... i położyć się.
L2 do L - No podejście ma profesjonalne
Ściągnąłem spodnie, położyłem się...
L - (do mnie) Niech Pan sobie za wiele nie wyobraża, Ona jest tu tylko
na stażu i na razie tylko oglądać jej wolno... Dotykać wolno tylko NAM
L - I co pani Ula powie na temat tej nóżki?? Tylko tak ogólnie.
P - Hhmn, ogólnie tak ? To fajna nóżka...
J - Dziękuję.
L - Ja też dziękuję, za bardzo trafną diagnozę. A tak konkretniej, co by
Pani zalecała??
P - Odpoczynek, nie nadwerężać się, unikać wysiłku około 7 dni, a potem
to spacerki.
L - No czyli zalecenia pani Uli są takie: Piwo Pan pij, Po piwo wysyłaj
Pan swoją kobietę, zero sexu przez 7 dni, a potem na zakupy z lubą.
J - A zalecenia Pana ??
P - Zmykaj Pan stąd, bo głodny jestem... Pani Ulu odprowadzi pani
pacjenta coby nie zbłądził i kupi mi Pani kawkę w automacie bo ta lura z
kuchni mnie dobije.
Ubrałem spodnie i jak już wychodziłem z gabinetu walnąłem 2 e -
czemu? Powodem był niecodzienny widok, jaki ujrzałem. Co zobaczyłem??
Kolesia z czepkiem na głowie. No i moze nie byłoby to nic śmiesznego
gdyby nie to, że czepek był z pokrowca na buty (który się kupuje w
takiej fajnej maszynce za 2 zyle) - Wyglądał jak Pani w mięsnym ... a
już myślałem, że tylko lekarze tutaj są lekko porąbani.
Drugiego a walnąłem po tekście lekarza który wyszedł zobaczyć z
czego my się tak brechamy (ja i Ula):
L - Lekarz
K - Kolo
L - Proszę Pana (poważnym głosem), ale chyba Pan zabłądził!
K - Tu jest chirurgia, chyba nie ??
L - Dokładniej to ortopedia, ale na basen to tamtędy!!
K - Ale ja nie chcę na basen ???
L - To po co kupował Pan czepek ??