dokladnie. Imo zawsze chodzi o kase/koszta i jakies tam priorytety. Dlatego majac np. 30-35tys jeden kupi sobie max 3 letnia Astre z przebiegiem 50k, drugi bedzie szukal Laguny, ale to juz pewnie z przebiegiem 3-4x wiekszym. A 3ci napali sie na klase premium z dwucyfrowym wiekiem.

I wlasnie dlatego nie wszyscy jezdza mesiami:)

zonie keidys kupilem mesia osobowke ale oczywiscie kurwa jej nie pasowal bo za duzy. ale nawet sam jezdzilem i wygondie plynal ladnie wygladal, okular.

Oyciec chyba swojego rozjebal i chce sprzedac, hehe
Jest w czym wybierac na pomorzu;)

Nieeee, nic sie z nim nie dzieje kompletnie :)

To w sumie można też dodać że nie wymaga wkładu własnego.

Jezeli od 100-200 tez da rade Ferrari to kupuje : )

Ale watpie bo widac bylo ze juz go dochodzilo.

Piekny czarny dym i ten swist turbiny:>

Diesel power. Polska wieś od dawna wie, że nie masz auta nad paska.

Polecam sprawdzac VIN aut przed zakupem. Juz prawie mialem w piatek jechac po Mazde CX-7 2.3 turbo 260 KM. Wszystko cacy, auto z Niemiec, pierwszy wlasciciel Niemiec.

Dzis sprawdzilem VIN (odplatnie na jakiejs stronce za 19 zl), i widze w raporcie ze ma 238 KM zamiast 260. Mysle co jest, bo w tej wersji benzyna turbo nie bylo wersji z inna moca. Dzwonie do serwisu Mazdy i okazuje sie ze byly takie wersje ale tylko na USA i gosc z serwisu mowi ze troche mniejsza moc da sie przebolec ale szczerze odradza zakup bo akurat ta amerykanska wersja byla strasznie awaryjna.

Ofc sprzedawca na aukcji pisze ze to wersja 260 KM.

To tak jakbyś polecał, żeby przed zakupem włączyć silnik i pojeździć. Sprawdzenie historii i wersji auta po vin to podstawa.

Kia Sorento ktos jezdzil, jak wrazenia? Chodzi mi o te mocniejsze wersje 3.3 i wyzej. Roczniki 2008 etc, nie najnowsze. Pytam bo w necie jakos za wielu opini nie ma.

ja ci tylko powiem ze mi mechanik polecal suva od kia lub hyundaia ze wzgl. na rozwiazania konstrukcyjne, niezawodnosc, latwosc naprawy i ceny czesci.

Może ktoś ma doświadczenia z kupowaniem/sprzedawaniem aut, więc zapytam:
W czwartek sprzedałem auto - Mazde 6 w dieslu. Kupiec w środe był dwa razy je oglądać, dwa razy się nim przejechał, badał miernikiem lakieru, ale na kanał/diagnostyke nie chciał jechać. W czwartek stwierdził, że bierze auto i poprosił żebym je przywiózł pod Wrocław, po czym mnie odwiezie. Do momentu, w którym mnie odwiózł wszystko było idealnie, poinformowałem go o problemach z DPFem (musiałem go dwa razy czyścić w przeciągu roku) i ogólnie był zadowolony.
Po 15 minutach od mojego wyjścia z auta telefon, że mu silnik buczy. Jako, że się nie znam na motoryzacji totalnie powiedziałem mu, że może DPF się wypala (nagle zaczęło mu buczeć a po 15 minutach przestało). W piątek wieczorem telefon, że gość chce zwrócić auto bo ma wady ukryte, był u 3 mechaników i wszyscy mówili mu, że są jakieś problemy z zaworami (nie był w stanie mi dokładnie powiedzieć o co chodzi). Zaproponował, żebym zostawił sobie 500 zł z kwoty, która zapłacił i on auto zwróci.
Auto miało w pełni udokumentowany serwis i nigdy żaden mechanik (nawet w serwisie Mazdy) nie mówił, że sa jakieś problemy z silnikiem czy innymi zaworami.
Moje pytanie brzmi - co gość może oprócz straszenia rzeczoznawcami i sądem?

IMO podmienili ci silnik na jakiś szrot i chcą cię wychujać.

A tak na poważnie?

O ile pamiętam to jako osoba prywatna odpowiadasz za wady zatajone przed kupującym. W tej sytuacji nie bardzo widzę podstawy do przyjęcia zwrotu.

Jedz z gosciem do ASO (na jego koszt). jesli rzeczywiscie jest jakas wada o ktorej nie wiedziales to powinienes przyjac zwrot. W innym wypadku jak faet sie uprze to wygra w sadzie i narazisz sie na dodatkowe koszta.

Trudno udowowodnic ze sie nie wiedzialo o wadzie.

Gość jest delikatnie mówiąc przyjebany.
Właśnie z nim rozmawiałem i stwierdził, że on sobie zatrzyma to auto bo mu sie dobrze jeździ.
W środe jedzie do serwisu Mazdy na diagnostyke i pytał, czy jak to bedzie jakaś grubsza sprawa to czy będe chciał partycypować w kosztach . Po czym stwierdził, że jeśli to będzie jakiś niuans to nawet już do mnie nie będzie dzwonił.
Co było dziwne to to, że nie chciał jechać wcześniej na diagnostyke, ani nawet na kanał, a w umowie zapis o tym, że "Kupujący zna stan pojazdu" był. Zobaczymy.

tak z ciekawosci: ten zapis "ze kupujacy zna stan auta" to w praktyce ma jakies znaczenie/moc prawna?