Lost ma coś w sobie. Ale generalnie serial jest marny. 1 odcinek - 1 przygoda. 1 odcinek - 20% czasu na wyspie, 80% wspominek wybranego bohatera. Akcja się tak ślimaczy, że miejscami cholera wie czy to kino akcji czy to film psychologiczny, czy może naukowy serial przyrodniczy... Ale na 2 serię człowiek czeka
Wojna Światów wymiata. Aczkolwiek wydaje mi się, że film docelowo miał byc 1h dłuższy, akcja się nakręca, nakręca i nagle sru ni stąd ni zowąd wszystko biegnie ku hapy endowi w ciągu jakichś 5min. No i brakowało mi tu Weslaya Snipsa z katiuszą na plecach który samotnie (lub z jakąś sexi blondyną w samej bieliźnie) wycinał hordy obrzydliwych obcaków. Generalnie zgodzę się klimat w Dniu Niepodległości (tam był "snipes" który dokopywał obcakom i sadził dowcipami) był z tego powodu lepszy. Brak flagi amerykańskiej na końcu - duuuuży plus
Trochę szkoda, że to nie Kubric tylko Spielberg z jakiegoś hollywodu (wiadomo trendy-jersy chłopaki i dziewczyny nie lubią filmów z tej fabryki ble ble ble) nakręcił to widowisko pełne efektów specjalnych, bo mamy film płytki ale dostarczający nam masę wrażeń. Mi się podobał - grzech nie pójść na to kina. Oprócz końcówki - która była tu jak cięcie nożem.... Fundusze..?