Powinno zostać to uregulowane prawnie i problem byłby z głowy. To chyba jedyna metoda u nas.

Dobra, moze zle odczytalem Twojego posta.


Powinny byc podane, z tym sie zgadzam. Ale Ty piszesz po raz X o tym samym

Nie podawanie zarobkow ma tez jeden plus dla pracodawcy
Absolwenci ciagle mysla za 1600 brutto w biurze to niezly deal, a obok operator łopaty ma kilka stówek więcej jak dobrze robi.

ma tez ten minus, ze jak szukasz lepiej platnej roboty... to nie mozesz znalezc bo ludzie zanizaja ;p

Hehe który to już raz ten temat jest wałkowany tutaj?

Zapytaj Marka, ktorego to problem akurat nie dotyczy

Highlander - X = 2.

Jak nie rozumiem jak można ponosić jakiekolwiek koszta (dojazd, dzień wolny w aktualnej pracy) i jechać na jakąkolwiek rozmowę kwalifikacyjną tylko po to by dowiedzieć się, że zarobki jakie nam proponują nas zupełnie nie interesują.

Pieszczoch - gówno warci absolwenci po religioznawstwach i innych zarządzaniach wszędzie zarabiają mniej niż dobrze machający łopatą robole. Bo niby z jakiego powodu mieliby zarabiać więcej?

Nie wiem, jak u innych, ale ja tę sprawę załatwiam od razu w trakcie rozmowy telefonicznej z zaproszeniem na rozmowę kwalifikacyjną. Jak za mało, to dziękuję, do usłyszenia

X.

wedlug mnie IT rządzi się troche innymi, lepszymi prawami. I dobrze, niewiele jest takich dziedzin imo.

"U innych" jest tak, ze to czesto pracodawca pyta telefonicznie "ile chcialbys zarabiac? " - ale nie wiem czy to skutkuje tym, ze jak sie powie za duzo to podziekuja

Jak słyszę "ile chciałby Pan zarabiać?" to mi się chce śmiać. Temat zarobków to jakaś wielka tajemnica. Rzadko spotykam się na rozmowach z tym, że pracodawca prosto z mostu wali ile może dać.

Mam już dość agencji pracy. Jakież to są gówniane instytucje. Najgorsze są te międzynarodowe agencje, które chwalą się prestiżem i profesjonalizmem a tak naprawdę w większości przypadków reprezentują poziom poniżej dna. Miałem ostatnio rozmowę w jednym takim przybytku. Wypadłem dobrze według mnie, laska zapewniała o przekazaniu mi informacji zwrotnej do połowy tygodnia, informacji takiej oczywiście nie otrzymałem. Dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce i wykonałem telefon. Co usłyszałem? Typowe głodne kawałki, że woleli zatrudnić kogoś z doświadczeniem w agencji pracy i żebym nadal aplikował na ich oferty a jak coś mnie zainteresuje to mam się kontaktować. No i oczywiście moje CV zostanie w ich bazie by kiedyś tam to oni mogli się odezwać z jakąś ofertą pracy. Dobre, dobre. Żal.

agencje pracy to ogólnie porażka wszędzie. Nie polecam.

no a ja widzę stawkę w ogłoszeniu. Jak mnie interesuje to dzwonię, jak nie to nie zawracam sobie i komuś dupy.

U was są inne zasady. Tutaj sami sobie dupę zawracają nie podając stawek w ogłoszeniu. Z tym, że ja nie dzwonię, tylko wysyłam CV mailem. Jak zadzwonią, to się rozmawia, jak nie, to na drzewo

X.

Jeszcze rozwaliło mnie pod koniec wyżej wymienionej rozmowy jak nagle laska zaczyna do mnie gadać na ty. Myślę sobie - o co chodzi jakby? Tragedia.

w korpo to std.

raczej zwykłe chamstwo i brak profejsonalizmu.

Jesteś idiotą. W korpo to standard, bo ma sprawić wrażenie równości na poziomie osobistym, a na zawodowym odnosimy się z szacunkiem. Na rozmowie HRówki mają sprawdzić czy kandydat będzie potrafił się dogadać z innymi pracownikami.
W korpo masz pamiętać, że jesteś tylko trybikiem, ale żeby cię niewolnika utrzymać to nawet prezes musi z tobą per ty pić wódkę.

czyli przejście na ty w trakcie rozmowy telefonicznej nawet przed rozmową kwalifikacyjną to standard? Takie złudzenie jednej wielkiej szczęśliwej rodziny, mimo, ze nie jesteśmy i nie wiadomo czy kiedykolwiek będziemy jej częścią.

Logiczne..

Wydawalo mnie sie, ze na zachodzie ludzie sami z siebie skracaja dystans, a u nas jest to bardziej per Pan. We wszystkich dziedzinach zycia.

Bylem na rozmowie w Amazon to raczej starali sie zrobic 'domową atmosfere' ;p byl tam 1 polak.

bo na zachodzie nie używa się formy "pan" i tyle. Chyba, ze w oficjalnych pismach, powitaniach etc.

Już przyjmują na pakowaczy?