Dobry tekst z FB:
"Noł hał, czyli jak się zachować w kinie na polskim filmie. Pierwszy dzień weekendu, czyli poniedziałek, lubimy zacząć od wizyty w kinie, więc zachęceni trailerem poszliśmy w końcu na "Kac Wawa". Pomyśleliśmy, że skoro w trailerze koleś rucha poduszkę, to to nie może być zły film. No i faktycznie, bardzo nam się podobało. Wszyscy tacy zabawni, a Karolak z Szycem to normalnie przechodzą samych siebie.
Ale później trafiliśmy w sieci na negatywne komentarze i jesteśmy zaskoczeni. Najwyraźniej pan Tomasz Raczek i inni panowie krytycy nie zrozumieli konwencji, bo film nazwali gównem, podczas gdy to była tylko taka konwencja filmu gównianego – bardzo zresztą popularna w polskiej kinematografii. Poznajemy ją po tym, że po wyjściu z kina czujemy się jak po gwałcie albo jak po rozmowie o pracę, czyli coś między zaskoczeniem a obrzydzeniem. Poza tym w trakcie oglądania nikt się nie śmieje, aby nie spłoszyć dowcipu, który w filmie utrzymanym w konwencji kina gównianego jest płochliwy niczym łania na polanie albo studentka SWPS-u na pierwszej orgii. To jest z kolei taka konwencja krępującej ciszy, ale czasami film jest tak dobry, że ciężko tę konwencję utrzymać i można się zesrać. Dlatego dobrze mieć ze sobą pieluchę i jakieś wiaderko. Podobno przed niektórymi filmami Czarka Pazury rozdają nawet stoperan.
Trochę nas dziwi, że krytycy nie wyłapali takich oczywistych niuansów, dlatego planujemy oskarżyć pana Raczka o to, że z powodu jego ignorancji wiele osób przegapi taki zajebisty film. Tylko się trochę wahamy, bo kiedyś dla beki oskarżyliśmy nauczyciela o pedofilię i była nagle wielka afera. Od tego czasu mamy uraz do sądów, bo one w ogóle nie znają się na żartach, w przeciwieństwie do polskich scenarzystów."
|