Nie wiem jak zacząć, gdy dowiedziałem się że w Poznaniu zostanie wystawiona opera Watersa, wyreżyserowana przez J. Józefowicza, trochę się skrzywiłem. Owszem, uwielbiam wszelkie twory byłego lidera Pink Floyd, ale opera?

Świeżo po występie, nie mam wątpliwości. O ile temat przewodni tej opery czyli rewolucja francuska, średnio mnie interesował wcześniej, to po tym dziele, bardzo kameralnym i pełnym rozmachu dziele, jestem w stanie stwierdzić że się udało. Nawet bardzo.

A Wy? Oglądaliście? Opinie? Podobało się, czy to raczej opera jakich wiele, wyróżniająca się tylko sławnym nazwiskiem nad tytułem?

Nawet transmitowali w TVP1 i nawet o normalnej porze. Gdyby nie Superpuchar na TVP2 to i może bym kawałek tak ciężkiego tworu jak opera zdzierżył ze względu na Watersa.

Ciężkiego, jak ciężkiego ale co chwila coś się tam działo, przedstawienie nie ograniczało się do paru postaci śpiewajacych na przemian wysokimi bądź niskimi głosami. Dlatego tak bardzo mi się to podobało. Szkoda że nie mogłem zobaczyć tego na żywo

Ja sie dzis wybieram na Davida Gilmour'a do Gdanska. Nie ma to jak konkurencja

Czy ja wiem czy to taka konkurencja? ;) Ponoć jest szansa że Waters zagra z Glimourem w Gdańsku, ile w tym prawdy - nie wiadomo.

Szansa jak szansa sie nie ziscila. A co do opery, to zetknalem sie z wersja audio i skomentuje to tak, ze mozliwe gdy bede jak Waters podchodzil pod 60tke to mi sie spodoba, aktualnie niestety zasypiam.

Koncert Gilmoura był podobno świetny.

Natomiast opery Watera komentował nie będę, dość powiedzieć że Mozart przez swoje krótkie 30 letnie życie samych oper napisał dwiadzieścia (nie mówiąc już o lekko licząc z +50 symfonii itd itd.), natomiast Waters przez ponad 10 lat męczył się z jedną operą , i w dodatku kiepską jak się okazało.

Ale wizualnie robiło to wrażenie chociaż trochę na ilość poszli, sam temat też ciekawy.