wiem ze to raczej nie tutaj powinienem to wypostowac ale tu mi sie podoba =]
milej zabawy:
Opowiesc pewnej panienki:
Moja nieżyjąca już niestety ciotka była żoną wziętego, a co za tym idzie zamożnego adwokata. W czasach głębokiej komuny, kiedy w mięsnych były gołe haki, ciotka jeździła na wieś i kupowała pół cielaka lub świniaka. Mięso rozbierano i pakowano jej do bagażnika. Dla rozrywki ciotka zabierała ze sobą równie jak ona puszystą kuzynkę.
Feralnego dnia wracając w letnim upale, ciotka z kuzynką miały poważny wypadek. Auto dachowało, obie panie były bez pasów, więc wypadły przez przednią szybę (nigdy nie pojmę, jak się zmieściły). Oczywiście milicja, karetka i obie do szpitala.
Milicjanci wiedzieli, czyje to auto, (widać kupowali mięso w tym samym miejscu) więc je odholowali pod komisariat, żeby się ktoś nadmiernie nie zainteresował. Komendant ludzki człowiek był, żal mu się zrobiło, że tyle dobra się w bagażniku zmarnuje, dzwoni więc do wuja:
- Panie mecenasie, pana żona miała wypadek. Niech pan przyjedzie odebrać mięso, co w samochodzie zostało.
Wuj żałował, że nitroglicerynę sprzedają w takich małych opakowaniach. Tabletka pod język, a resztą miał chęć wysadzić komisariat.
_________________ lepsze jedno piwko w garsci niz dwa w lodowce =]
|