Rok 2006, Bruksela, budynek Parlamentu Europejskiego.
Deputowani z kilkunastu krajów i szefowie rządów utkwili wzrok w trybunie, za którą schował się korpulentny mężczyzna przybyły z kraju nad Wisłą.
Na szlachetne czoło tajemniczego Sarmaty opadała blond grzywka, falując niczym łan pszenicy w letni dzień, zaś czerstwa i spalona słońcem solarium twarz przypominała pachnący bochen, ulepiony spracowanymi dłońmi polskich gospodyń. Na szyi dyndał niebieski krawat upsztrzony biało czerwonymi gwiazdkami.
Mężczyzną tym był Przewodniczący.
...
-Tall room !!! (Wysoka Izbo!)
Welcome in the name of all penis of polish SELFDEFENCE! (Witam w imieniu wszystkich członków samoobrony!). Today I drink coffe with Anan. (Dziś piłem kawę z sekretarzem generalnym ONZ). Balcerowicz must go on! (Balcerowicz musi odejść) I have all on this shit! (Mam wszystko na tej kartce!). Selfedefence is big party and ice is poor in Poland! (Samoobrona jest dużą partią, a lud jest biedny w Polsce).
Po czym swoje krótkie, acz mocne przemówienie zakończył zniżając głos do basu Schwarzennegera:
- I' ll be back! (Jeszcze tu wrócę)
I kiedy Przewodniczący schodził z mównicy deputowani europejskich rządów zgotowali mu owację. Bądź co bądź Przewodniczący był polskim premierem. Uśmiechnął się z zadowoleniem i tylko nieliczni dostrzegli błyszczące w jego oczach figlarne little eye-bitches (kurwiki).
|