TobiAlex napisał(a):
Ponieważ mam to szczęście, że moja żona pracuje w jednym z takich sieciowych marketów, to pozwolę sobie włączyć do dyskusji:
1. Jaki jest sens tego, że moja żona dostanie niedziele wolną, skoro ja pracuję w niedzielę? Gdzie ten niedzielny czas dla rodziny, dzieci, siebie? To tak odnośnie tego, co pisze Embe. Albo wszyscy mamy w niedziele wolne, albo... bo w innym przypadku pieprzenie o czasie dla rodziny jest nie na miejscu.
2. Pytanie najważniejsze - kto chce mieć te niedzieli wolne? Robiliście ankietę? Pytaliście się pracujących tam kobiet (przeważnie)? W miejscowości, gdzie mieszkam, są 3 takie same sieciówki (+ kilka innych konkurencyjnych), w jednej pracuje moja żonka. W dwóch sklepach pracuje po ok. 40 kobiet, w trzecim ok. 45 kobiet. Na te 125 kobiet tylko 4 są za tym, aby niedziele miały wolne! CZTERY! Mało tego - 3 z nich to młode dwudziestoparoletnie siksy bez rodzin, mężów, dla których jedynym powodem wolnej niedzieli jest to, że może się wyspać po sobotniej imprezie.
3. Jak w prowadzą wolne niedziele to z każdego z tych sklepów idą 4 osoby na odstrzał (ktoś tu pieprzył, że nie będzie zwolnień). Tych sklepów w Polsce jest ponad 550. A jeżeli ktoś pisze (i pisał gdzieś powyżej), że te osoby zostaną gdzieś rozrzucone w inne dni itp., bo będzie większy ruch w ciągu tygodnia... to w ogóle nie ma pojęcia o czym pisze. Te osoby i tak będą zwolnione, a te co pracują to i tak zostają dłużej (po 9-11 godzin dziennie). Fakt, mają niby to jako nadgodziny, ale to g... prawda, bo albo im tego nie wypłacą w jednym miesiącu, albo dadzą im dzień wolny (i to w stosunku 1:1!).
4. Wracając do punktu pierwszego - kobiety z rodzinami, których w większości przypadków i tak mężowie również pracują w niedziele, wolą, aby było tak jak jest, bo przynajmniej trafimy, że w ciągu tygodnia mamy wspólnie wolne. Do tego można coś załatwić.
te łącznie 40-100 tysięcy pracowników będzie musiało się po prostu przekwalifikować