Obywatel jest zobowiązany służyć wiernie Ojczyźnie. Kult państwa ma taką wadę, że de facto sprowadza się do kultu przywódcy (jak się tobie trafi taki karzeł jak kaczyński? to co wtedy?), a po jego śmierci zastępuje go zazwyczaj ktoś gorszy jakiś "mierny, ale wierny", syn lub wujek albo jakaś klika (np sanacja z quasi-faszystowskim rządem). Dla mnie kult państwa to kult jego instytucji i ich szefów, a dyktatury zawsze się degenerują.
Tak jak zostało to zrobione w hameryce to jeden z lepszych przykładów jaki system można stworzyć (demokracja prezydencko-przemysłowa
), a zważywszy, że trudno mówić o polskich przemysłowcach, to póki co demokracja prezydencka. W Chinach też to nieźle funkcjonuje (Jedna partia, ale jak nie dasz rady to w najlepszym razie wylatujesz), chociaż w Polsce taki system nie przyjąłby się, a to dlatego, że jak w Chinach są zamieszki to ginie w pizdu ludzi, a w Polsce co najwyżej zostanie pobite paru łachów.
Więc nie jestem za wprowadzeniem w Polsce kultu państwa, a czegoś mniej rzeczywistego jak kult bezosobowej Ojczyzny
, więc dla mnie pomysł na przysięgę wierności fladze to dobry pomysł.