mrynar napisał(a):
Ae my tu nie rozmawiamy o roli kobiety w spoleczenstwie, ani o ekspansywnosci danej kultury tylko o tolerancji. I to nie jest poluzowanie smyczy, tylko powszechnie przyjeta zasada, nawet w ortodoksyjnych muzulmanskich spolecznosciach.
Zreszta dyskusyjne jest to, gdzie kobieta jest szczesliwsza. W muzulmanskich spolecznosciach, gdzie jest pozbawiona czesto wielu praw, ale tez wielu obowiazkow (jak troszczenie sie o materialny byt rodziny) czy w sfeminizowanej spolecznosci, gdzie ma pizdowatego partnera przy ktorym nie czuje sie bezpieczna i za ktorego np. czasem musi naprawic kran.
Tłumaczyć mi podstaw z islamu mi nie musisz. Wiem, że mężczyzna muzłumanin może poślubić kobietę wyznającą religię księgi i może ona pozostać jej wyznawczynia i, że ta zasada istnieje praktycznie od początku islamu.
Wiele kobiet zapewne jest bardziej szczęśliwa w żyjąc w takim układzie, gdzie w zamian za zapewnione bezpieczeństwo w tym materialne, oddaje resztę najważniejszych sfer życia w tym wychowania dziec do decyzji mężczyźnie (i ew. jego rodzinie), a to ma oferowane w Islamie, Zgadzam się i jestem absolutnie przekonany, że bardzo dużej liczbie kobiet w tym kobiet zachodnich to pasuje.
Tylko, że mieliśmy o tolerancji. Ja rozumiem tolerancje w wymiarze praktycznym. Tak jak muzłumanie rozumieją swoją religię. Nie w kwestiach akademicko-teologicznych tylko w praktycznym wymiarze życiowym. W takim wymiarze tolerancja to są takie zasady, które umożliwiają prawidłowe działanie społeczeństwa. W wymiarze praktycznym wyglądałoby to tak, że społeczność muzłumańska wypuszczała by te bardziej niezależne kobiety muzłumańskie do tych pizdowaych europejczyków, a w zamian otrzymuje europejki pragnące prawdziwego muzłumańskiego faceta co to sam podejmuje decyzje, w rurkach nie chodzi i w ryja umie dać.
W taki sposób byłaby tolerancja okazywana przez Islam innowiercom (w tym ateistom).