zaboleq napisał(a):
@Rzeźnik
Podałes Chiny, które zaraz się zapadną ciągnąć za sobą sporą część świata/rosję/brazylie/inne kraje. Obniżanie podatków chuj mnie obchodzi w kraju w którym praktykuje się niewolnictwo a ludzie skaczą z dachów fabryk.
Podajesz kurwa przykład Irl która jest wsią i poza Dublinem pełnym obcokrajowców to samie miasteczka i krowy się pasą, drogi są w tragicznym stanie a na wynajem mieszkania solo mało kogo stać. No i kurwa ten kraj ma 2 krany i okna otwierają się na zewnątrz.
W dodatku ma obniżanie podatków przez Irl albo blokowanie budżetów z decifcytem w UK skoro to graje ni chuja są podobne do naszego i jesteśmy 20-30 lat za nimi w tyle przez wojnę i komunę? W UK siłą byli i są imigranci(którzy też ten kraj pogrążą) oraz fakt, że ten kraj nie dostał wpierdolu na wojnie. Niemcy są w uj bogate bo rownież nic nie zapłaciły i jednak zawsze były potęgą gospodarczą chociaż wschodnie Niemcy != zachodnie.
Według danych jak to liczą banki i instytucje to my mamy dość niski deificyt (54%?) podczas gdy niemcy mają prawie 70 a UK z 90%. To co trzeba zrobić w pierwszej kolejności to uszczelnić system podatkowy, uczynić go bardziej przejrzystym oraz kłaść większy nacisk na innowacje i inwestycje bo to plusuje najbardziej.
Jesteś niereformowalny. Poczytaj o krzywej Laffera, a potem wróć.
Nie ma znaczenia to, że Anglia nie została zniszczona, a Irlandia jest na obrzeżach Europy i ma w domach dwa krany przy zlewie. Ekonomia i tam i tu opiera się na tych samych zasadach i Rostowski, a z nim wszyscy Polacy, empirycznie się o tym przekonali.
Obniżka składki rentowej w latach 2005-2007 spowodowała impuls konsumpcyjny, który pomógł wdatnie ocalić nas przed recesja w kolejnych latach, co przyznał sam Rostowski.
Po czym debile z PO, w ramach walki z kryzysem podnieśli VAT i podnieśli składkę rentową czyniąc naszą gospodarkę jeszcze mniej konkurencyjną.
Nie rozumiesz w ogóle procesów ekonomicznych.
IRL czy UK są bogatsze, ale swojego bogactwa nie zbudowały na wysokich podatkach i regulowaniu każdego aspektu życia obywateli. Poczytaj jak Irlandia z wioski stała się metropolią do której z Polski wyjechało 200tyś Polaków.
Ktoś kto zarabia średnią krajową w IRL i kogo żona nie pracuje, praktycznie nie płaci podatków dochodowych (efektywna stawka podatku dochodowego to cirka 6,5% wtedy). Kumasz?
A Oni je jeszcze obniżają, bo to jest droga do szybszego rozwoju, do ściągnięcia inwestycji, do tworzenia miejsc pracy, do zwiększania konsumpcji wewnętrznej i do tworzenia się oszczędności, które mogą być później inwestowane. Oni wiedzą, bo już tą drogą szli, a nasze POsły dalej tkwią w mentalnym komunizmie i próbują na kredyt budować państwo opiekuńcze, zamiast się rozejrzeć i podpatrzyć co robią mądrzejsi.
Deficyt mamy rekordowy w naszej historii. Deficyt to nie dług do PKB o którym piszesz, ale różnica między wpływami do budżetu, a tym co chcemy wydać. W obecnym budżecie jest to ponad 50mld. 50 mld które trzeba pożyczyć na rynkach w czasie, gdy nie wiadomo co będzie za lat 2-3-5-10. Jest bardzo niestabilnie...to nie jest już złota era powszechnej szczęśliwości.
Wskaźnik o którym piszesz to dług do PKB i tak, jest on w PL niższy. Spadł bo Tusk skoczył na OFE i nagle na papierze 150mld wyparowało z długu spychając go na 48%.(PO szybko nadrobiła różnicę i już jesteśmy z powrotem pod pierwszym konstytucyjnym progiem ostrożnościowym). To nie znaczy, że te 150mld zniknęło z długu, po prostu weszło w dług emerytalny, który nie jest ujmowany w tym wskaźniku.
Poza tym zrozum, że Niemcy czy UK to są bardzo duże gospodarki, innowacyjne, posiadające własny przemysł, one w czasach niepokoju są lepiej postrzegane niż peryferyjna Polska i ich obsługa nawet tego większego długu nie zaboli aż tak bardzo. Mimo to widzą , że to jest droga donikąd i z niej schodzą. My natomiast, jako gospodarka peryferyjna, odczujemy wzrost stóp procentowych niesamowicie. Położy nas to na kolana zupełnie. Mimo to radośnie krzyczymy, że oni przecież mają większy to hulaj dusza...
Obecne stopy % na całym świecie (w tym i w Polsce) są na rekordowo niskim poziomie. Nie ma już miejsca na ruch w dól i należy się spodziewać ruchu w górę (jeżeli wpadnie jakiś kryzys to ten ruch będzie gwałtowny), a to znaczy droży dług i więcej kasy z budżetu na jego obsługę. Obecnie to jest wydatek około 30mld złotych rocznie na same odsetki. Nie chce myśleć co będzie jak stopy o 3-4punkty procentowe w górę.
Zadłużanie nas bardziej, w momencie kiedy nie wiadomo co będzie z UE za te 3-5 lat, co będzie po Ukrainie jest skrajnym debilizmem.
To co trzeba zrobić w pierwszej kolejności to dwie rzeczy.
Reforma podatków:
Zlikwidować dochodowy lub przejściowo zamienić go na podatek lokalny w wysokości między 0-10/8/5% z kwotą wolną ma poziomie minimum 15k złotych. Niech województwa też ze sobą konkurują warunkami zatrudnienia.
PIT zamienić na 1% podatek przychodowy, by utrudnić wyprowadzanie zysku z kraju.
Ujednolicić VAT na poziomie wstępnie obecnej stawki efektywnej (circa 18%) i sukcesywnie rok po roku zmniejszać go do 15% co pozwoli uszczelnić system, szczególnie że US nie będzie miał na głowie PITu i będzie mógł się skupić na VAT.
Polska musi się stać konkurencyjna podatkowo względem innych krajów z UE, wtedy mając tą bazę ludzką, wykształcona, z językami, zaczniemy przyciągać więcej inwestycji, które nie tylko stworzą miejsca pracy, ale też zostawią u nas podatki.
Reforma emerytalna:
Emerytura obywatelska dla ludzi którym zostało co najmniej 25 lat do wieku emerytalnego i młodszych. To by wymagało umowy społecznej i zgody społeczeństwa na takie rozwiązanie. to by musiało być coś na miarę porozumienia które spowodowało, że biedna Irlandia wstąpiła na drogę do klubu europejskich bogaczy.
zaboleq napisał(a):
P.S
Imo ludzie za granicą nie powinni mieć prawa głosu. Serio. Podatków tu nie płacą to niech spierdalają. Tacy pseudo Polacy. Wrócić i tak nie wrócą to po chuj się wtrącają w nie swoje sprawy?
Ja mieszkam za granicą i płacę podatki i za granicą i w Polsce.
Nie rozumiem czemu skoro jestem Polakiem i płacę w Polsce podatki, mam mieć mniej praw niż jakiś żul mieszkający w Polsce żyjący z zasiłku tylko dlatego, że mieszkam paręset kilometrów dalej od stolicy.