Mendol napisał(a):
i wyjasnij o co chodzi z tymi bardziej zaradnymi, bo tego nie idzie zrozumiec.
mniej wiecej to co embe powyzej.
***
A ja widze co innego.
-Jak nie trafia do szkoly publicznej to najwyzej pojda do szkoly prywatnej (za kase rodzicow). Zawsze jak sie cos ma nie udac, to rodzice sie nimi zaopiekuja.
-Jak skoncza studia to siedza w chacie rodzicow, co najwyzej wysla od czasu do czasu CV. Do roboty na magazynie nie pojda, bo mgr nie przystoi.
-Jak idzie na studia "mama, tata ale ja nie chce mieszkac w takim brzydkim mieszkaniu, i kupcie mi nowe lozko"
-Kompletnie nic nie potrafia zrobic sami, zawsze wolaja o pomoc rodzicow, bo im sie nalezy, i chuj.
-Nagminne załatwianie swoim dzieciom stanowisk bo inaczej nigdy roboty nie znajda. I jeszcze by moglo to byc ok, jakby rzeczywiscie potraktowali to co robia dla nich rodzice jako dar, a nie wlasnie, ze sie nalezy jak psu zupa.
-Mlodzi ludzie najczesniej nie ucza sie dla siebie a dla np. rodzicow. (niedawno mialem przypadek jak mloda laska ukrywala przed rodzicami, ze wyjebali ją ze studiow prywatnych, oczywiscie 2 miesiace rodzice oplacali czynsz zanim sie dowiedzieli)
Ja jestem mlody i patrzac po rowiesnikach jest takich cale mnostwo.
Wszyscy swoim rodzicom wpierdalaja mnostwo swoich problemow, a wedlug mnie zdazyli sie oni juz napracowac.
Tymczasem bez rodzicow mlodzi ludzie gowno sa w stanie zrobic.
i pewnie to tez wina polityki ale tez jakis uwarunkowan spolecznych.
Powszechne glaskanie i gadanie, ze to nikogo wina i rosną pizdy. Podsuwanie pod nos gwarancji bezpieczenstwa to juz calkiem duzo.