Niewykluczone, że uderzając w ważnych polskich polityków i urzędników, ktoś chciał utopić plany rządu mocnego ograniczenia importu węgla. A ten surowiec sprowadzamy przede wszystkim z Rosji.
We wtorek ABW zatrzymała Marka Falentę, właściciela firmy Składywęgla.pl. To u niego w firmie pracował kilka lat temu Łukasz N., menadżer w restauracji Sowa&Przyjaciele, pierwszy zatrzymany w aferze podsłuchowej, który zdaniem śledczych nagrywał rozmowy polityków tej restauracji.
- Mój klient nie przyznaje się do udziału w tym procederze. Nie miał z tym żadnego związku. To zatrzymanie jest niesłuszne i niepotrzebne - mówił po południu "Wyborczej" Grzegorz Radwański, obrońca Marka Falenty.
CBŚ wkracza do Składów. Aresztuje 11 osób
Składy Węgla to jeden z potentatów na rynku handlu węglem w Polsce. I, co ważne, głównie węgla pochodzącego zza naszej wschodniej granicy - dużo tańszego, choć niekoniecznie równie dobrej jakości jak z polskich kopalń.
Falenta kupił 40 proc. udziałów w Składach w styczniu 2014 r., miał za nie zapłacić ponad 100 mln zł. Po transakcji we władzach spółki niewiele się zmieniło - prezesem był Arkadiusz P., znany w Bydgoszczy karateka, dyrektorem generalnym Marcin W., a właścicielem pozostałych udziałów jego dzieci, ponieważ Składy zostały zbudowane na bazie firmy należącej do ojca Marcina W.
Nie ujawniamy nazwisk wielu osób, bo 3 czerwca policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali 11 osób z kierownictwa spółki, w tym prezesa, dyrektora, radcę prawnego, główną księgową. Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy postawiła im zarzuty m.in. prania brudnych pieniędzy na kwotę 85 mln zł i wyłudzania podatku VAT. Część podejrzanych została zwolniona za kaucją, ale główni podejrzani wciąż pozostają w areszcie. Kierownictwo nad spółką przejął wiceprezes nominowany przez Falentę.
Wcześniej swoje śledztwo przeprowadzili dziennikarze TVN Uwaga. Zarzucili kierownictwu Składów wprowadzanie klientów w błąd: niedoważanie węgla oraz sprzedawanie rosyjskiego jako pochodzący z polskich kopalni. Te zarzuty potwierdziła kontrola UOKiK, który nałożył na firmę 500 tys. zł kary.
Falenta: Rosjanie się wystraszyli i wstrzymali dostawy
Sam Falenta jeszcze w poniedziałek w wywiadzie udzielonym "Pulsowi Biznesu" zapewniał: "W pierwszym tygodniu po aresztowaniu mieliśmy prawdziwy szturm na Składy. Obroty wzrosły o 700 proc. i dzięki temu firma dalej funkcjonuje. Obecnie ją restrukturyzujemy, dostosowujemy do nowej sytuacji. Rozglądamy się też za nowym dostawcą węgla, bo Rosjanie się wystraszyli, wstrzymali dostawy węgla i wycofali się ze współpracy. Jesteśmy i zawsze byliśmy otwarci na współpracę z polskimi kopalniami. Na razie poza Bogdanką, której węgiel również sprzedawaliśmy w tamtym roku, żadna ze śląskich kopalń nie była otwarta na nasze prośby o sprzedaż węgla. Nasze składy są tak duże, że w boksach może leżeć zarówno polski, jak i afrykański czy rosyjski węgiel. Wybór zostawmy konsumentowi".
Na pytanie, czy możliwy jest scenariusz, że to rosyjska mafia węglowa stoi za wyciekiem do mediów podsłuchów polskich polityków i urzędników, odpowiedział: " O to należy pytać rosyjskie służby - robiących politykę, a nie rodzimych inwestorów - robiących biznes".
Aż 50 proc. swojego węgla rosyjska KTK sprzedawała Składom
Składy Węgla reklamowały się hasłem "Największa polska firma w branży". Ich siedziba mieści się w Białych Błotach pod Bydgoszczą, a surowiec był sprzedawany na 350 placach w całym kraju. Firma działa od 12 lat, ale od trzech ekspansywnie zdobywała rynek. Trudno było nie natknąć się na jej reklamę w prasie, radiu czy telewizji. Sponsorowała akcje charytatywne, klub żużlowy, kajakarzy, karateków.
Węgiel sprzedawała po 599 zł za tonę - to o blisko 200 zł taniej niż ten sprzedawany z polskich kopalń. Bo kupowała je od Rosjan, głównie spółki KTK Polska, która w całości należy do rosyjskiej KTK (to skrót od Kuzbasskaja Topliwnaja Kompanija).
To jedna z największych rosyjskich firm węglowych - oferuje surowiec bardzo tani, bo wydobywany w Zagłębiu Kuzbaskim metodą odkrywkową. Z 10,7 mln ton wyprodukowanych w 2011 r. przez kopalnie KTK (ostatnie oficjalne dane ze strony internetowej firmy) aż 6,5 mln zostało wyeksportowane. I - uwaga! - aż 3,2 mln ton do Polski.
KTK de facto finansowała w dużej mierze działalność Składów, bo udzielała firmie MM Group - właścicielowi Składów - kredytów kupieckich.
Tusk zleca Sienkiewiczowi tropienie nieprawidłowości w branży węglowej
To jednak nie koniec rosyjskiego wątku. Ponieważ wiele polskich kopalń ma dramatyczne problemy ze sprzedażą węgla, a zwałów przybywa, rząd podejmuje próbę ograniczenia importu. 2013 był pierwszym rokiem od 2008, gdy minimalnie więcej węgla sprzedaliśmy za granicą, niż go kupiliśmy.
W maju br. premier Donald Tusk obiecał górnikom w Katowicach, że żadna kopalnia nie zostanie zamknięta i że będzie się starał ograniczyć nieuczciwy import. Dlatego rząd myśli m.in. o zaostrzeniu norm zanieczyszczenia węgla radem i uranem, bo to uderzy w surowiec ze Wschodu. Tusk zleca też szefowi MSW Bartłomiejowi Sienkiewiczowi sprawdzenie, czy w sieciach sprzedaży surowca nie dochodzi do nieprawidłowości.
Wciąż najważniejszy jest tu wątek rosyjski, bo z ok. 11 mln ton importowanego węgla gros stanowi ten z Federacji Rosyjskiej. Jak podał we wtorek "Puls Biznesu", 40 proc. surowca kupowanego przez Polaków do celów grzewczych to właśnie tani węgiel rosyjski. Dla Rosjan to też coraz ważniejsza gałąź eksportu, w ciągu dekady eksport wzrósł o kilkaset procent. Samo Zagłębie Kuzbaskie - tam działa KTK - produkuje aż 200 mln ton węgla rocznie, z czego zdecydowaną większość eksportuje. Głównie do Chin, ale w Europie niezwykle ważnym rynkiem jest Polska.
Jak twierdzi "Puls Biznesu", to właśnie po zatrzymaniu kierownictwa Składów Węgla zaoferowano podsłuchy rozmowy Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką kilku redakcjom. Zdecydowało się je opublikować tylko "Wprost".
Właściciel rosyjskich kopalń nie lubi Polski
Sprawdziliśmy koncern KTK. Ma kilka kopalń odkrywkowych w Kuzbaskim Zagłębiu Węglowym na południowym zachodzie Syberii. Należy do dziesięciu największych firm węglowych w Rosji, jego obroty sięgają 500 mln dol.
Firma nie jest jednak związana w wielkim rosyjskim przemysłem, przykremlowskimi oligarchami. Ponad połowa jej akcji należy do miejscowego biznesmena i byłego wicegubernatora obwodu kemerowskiego (to tam znajduje się Zagłębie Kuzbaskie) Igora Prokudina. To typowy dla prowincji rosyjskiej przedsiębiorca, który doszedł do fortuny dzięki wysokiemu miejscu w nomenklaturze i dobrym stosunkom z miejscową władzą.
Kluczowa jest tu jego bliska znajomość z wieloletnim szefem obwodowej administracji Amanem Tulejewem, gubernatorem obwodu kemerowskiego od 1997 r. Za sobą ma karierę typową dla partyjnego aparatczyka z czasów ZSRR. Ten absolwent Nowosybirskiego Inżynieryjnego Instytutu Transportu Kolejnego i Akademii Nauk Społecznych przy Komitecie Centralnym Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego został w 1990 r. kierownikiem Kolei Kemerowskiej. Potem był przewodniczącym kemerowskiej obwodowej rady deputowanych ludowych, potem deputowanym Federacji Rosyjskiej i wreszcie członkiem Rady Federacji - izby wyższej parlamentu składającej się z przedstawicieli poszczególnych regionów.
W Polsce Tulejew zasłynął w 2004 r., gdy opublikował w "Izwiestiach" artykuł o zbrodni katyńskiej, zrównując ją z losem jeńców sowieckich w czasie wojny polsko-bolszewickiej. "Swego czasu podnosiłem kwestie winy Polski za zagładę jeńców czerwonoarmistów w obozach Piłsudskiego - stwierdził Tulejew. - Wobec Rosji nikt za te zbrodnie się nie pokajał. Ale za to skruchy kolejny raz żądają od nas". Tulejew był też jednym z pierwszych szefów rosyjskiego regionu, który zaoferował pomoc "obywatelom Krymu" rzekomo ciemiężonym przez ukraińskie władze. Chodziło nie tylko o zbiórkę pieniędzy czy ufundowanie stypendiów, ale też o ofertę przyjęcia u siebie blisko 2 tys. "uchodźców".
Już po aneksji Krymu przez Rosję Tulejew dostał od gubernatora nagrodę miasta - za "wkład Kuzbasu w ponowne przyłączenie Krymu i Sewastopola do Rosji".
Cały tekst:
http://wyborcza.pl/1,75248,16208941,Za_ ... z35ZmHJ6Hl