Przekonać cie do retoryki? Wtf?

Podpowiem: Tam jest kropka - odpowiadałem na twój post. Oszczędzam klawiaturę zakładając, ze po drugiej stronie siedzi ktoś z IQ > 50.

Ale czytają twoje posty marku to trzeba zawsze wyłączyć mózg.

Tobie dawno temu na "off" się zacięło... GOTCHA AGAIN.

Tomugeen do tej pory się zastanawia o co ci chodziło, bo o "c" zapomniałeś

Nie wiem czy strzepić klawiature na marka. Nie pisalem nic na temat ogloszen o prace, zwrocilem tylko uwage na biedną retoryke jaka sie poslugujesz. To typowe błedy w argumentacji i logiczne/jezykowe. Z załozenia przestajesz być partnerem rzeczowej dyskusji po takim tekscie jaki zacytowałem.
Dalej mam cie do czegoś konkretnego przekonywać? Pisz jak człowiek.

to tak jak ja mu piszę , że lepiej mniej zarobić i się nie wykończyć a on mi z argumentem ,że jak chorujesz to lepiej nieć kasę
- reasumując- trzeba zapierdalać żeby mieć kasę ,żeby potem ją wydać na leczenie steranego organizmu

czasami mam wrażenie ,że on lubi napisać jakąs mądrość i po prostu wplata gdzie popadnie , a że czasami nie bardzo pasuje to co tam

Tomugeen - narzekasz na retorykę. Poprosiłem o twoje zdanie na ten temat. Tym razem z punktu widzenia mieszczucha. W zamian dostaję komentarz, że nie da się ze mną dyskutować

Lordyp - znów się powtórzę bo poprzednio nie dotarło: czy gdzieś kogoś kiedykolwiek namawiałem do pracy do upadłego, 24/7?

Sam zamierzam za rok-dwa jedynie zarządzać, a za 10 lat możliwe, że przejść na wcześniejszą emeryturę. Jestem wyjątkowo leniwą bestią i gdybym mógł to bym zrobił to już teraz - no ale "w pracy trzymają mnie fajni koledzy, możliwości rozwoju i ciekawe projekty". Od razu dopiszę: to ostatnie to ironia jakbyś nie zauważył, bo tak naprawdę to muszę pracować by zarobić na życie.

Pierwsze zdanie z postu Highlandera w tym temacie:




Marek znowu dyskutuje ze swoimi urojeniami i kompleksami? Smutne w chuj.

Moje zdanie? Moje zdanie jest takie, ze High zmienil prace na ciekawsza niz ostatnio i pracuje teraz 200 metrow ode mnie wiec mamy sie na piwo ustawić ;]
Ale co to ma do rzeczy?

E tam mareczek to sfrustrowany prawie 40 latek. Bez szkoły, bez wykształcenia. Jego brat coś osiągnął, a marek nadal jest technikiem z umysłem 20 latka.. Im wcześniej sobie uświadomi, że nic w życiu nie osiągnął i nie jest nowym wcieleniem Buffetta tylko zwykłym nygusem od roboty tym lepiej. Jak do 30tki nie otworzył swojej wielkiej, nowatorskiej firmy to już nic więcej nie osiągnie. Czas się z tym pogodzić, a nie naginać rzeczywistość.
Jak w Londynie nie zarabiasz 6k/mc to jesteś zwykłym śmieciem, a żeby zostać inwestorem to musiałbyś mieć z 30k/mc. Funtów oczywiście. Marku - klasyfikujesz się tak pomiędzy bezrobotnym cyganem na socjalu, a czarnym stażystą z city. Wyżej już nie podskoczysz. Brak ci wiedzy, umiejętności i predyspozycji. Czas na fantazje jest maksymalnie do 30stki. Potem, czas się obudzić z letargu i zacząć po prostu tułać. Może twojej córce się uda albo da dupy arabusowi, któremu coś się uda. Whatever. Na ciebie już za późno.
Przespałeś swoją szansę, której w zasadzie nigdy nie miałeś, bo ambicją nie grzeszyłeś. Tylko fantazjami.
Pozostają ci inwestycje w ubezpieczenia i może sobie tam klepniesz mieszkanko w kredycie lolz.
Podbudowujesz się, że po porównaniu zarobków w uk zarabiasz ciutek więcej niż junior developer w Polsce, ale musisz zrozumieć, że tam jesteś śmieciem za 2k/mc i tutaj byłbyś śmieciem za 2k/mc. Tam w funtach, tutaj w złotówkach. Otworzysz sobie minifiremkę i to ma być osiągnięcie? Nawet nie masz pojęcia ile się z tym stresu wiąże.
A High, alda czy ja zarabiając tutaj te 6-15k/mc tam byśmy mogli się przenieść gdybyśmy dostali te 7-8k/mc, bo mamy jakieś ambicje, a nie jesteśmy zwykłymi śmieciuchami patrzącymi tylko na kasę. Poziom życia musi rosnąć, a nie spadać. Minifiremkę już miałem. Także wkrótce dotrzesz do tego co ja miałem te 10 lat temu. Ponieważ jesteś ostro opóźniony to po 50tce zrozumiesz jaki to jest błąd z punktu widzenia zwykłego wyrobnika, którymi jesteśmy i ty i ja. Do 30tki można było tyrać te 16h dziennie. Teraz liczy się te 8h i 26 dni płatnego urlopu.
Dla większości z nas (programistów) szczęściem jest robić w sensownej technologii, mieć wyjebanie po 8h pracy i mieć czas dla siebie, na rozwój, potem mamy czas na życie prywatne. Dostajemy hajs za to co lubimy robić, nie idziemy do pracy z myślą "kurwa nie - kolejny dzień". No i podejrzewam, że każdy z nas w każdej chwili może zadzwonić do przełożonego "dzisiaj mnie nie będzie, bo nie mam weny/muszę poruchać/jadę na imprezę" bez problemów.

Ale i tak nie zrozumiesz. Toć ty nawet szkoły nie byłeś w stanie skończyć.

O yeahbunny, ale ma rozrzut;)

No co? Od Łodzi do Warszawy

http://www.kalzumeus.com/2011/10/28/don ... rogrammer/

tczewiak wrocil z wakacji w syrii teraz bedzie sie bral za kariere. widzialem gdzies w tv.

jak milo, ze tylu ludzi czerpie przyjemnosc z pracy. i realizuje sie w niej.

taa - a wynagrodzenie za prace stawiaja na n-tym miejscu na liscie priorytetow. Gdzie n>10

Tczewiak - dzieki za epitafium na moj temat. Bedzie troche kucia kuzwa!
P.

Najważniejsza jest praca w dynamicznym i młodym zespole, która zapewnia rozwój i poszerza horyzonty.
Dla wielu zsunięte cztery stoły i po dwa monitory do kompa to wyżyny sukcesu zawodowego

To i tak postep z 1x1m

jup - jesteśmy tacy nieszczęśliwi