Tor-Bled-Nam napisał(a):
Biedota od dawna nie żyje w dużych miastach bo jej na to nie stać. Nikt normalny poza patologia nie utrzymuje się w tym kraju z zasiłków. Tzw. bezrobotni pracują często w szarej strefie. W Polsce nie ma socjalu w rozumieniu zachodnim, są liczne grupy uprzywilejowane.
To sa takie mity poprawiajace samopoczucie politykom i mediom. Biedota zyje wszedzie. W Gdansku ponad 10 tys. osob ma duze zaleglosci czynszowe, pewnie z 5 razy tyle oplaca czynsz tylko dzieki dodatkom mieszkaniowym. Kupe ludzi wykupilo albo kupilo mieszkanie i teraz zyje na styk.
Funkcjonuje ten stereotyp, ze jak ktos biedny to albo pijak albo debil. Praca w Gdansku jest, ale nie dla osob w wieku 50-60 lat ktore skonczyly dziwne studia (glownie takie kiedys byly) albo szkole srednia i nikt ich nie chce. Dla mlodych, ambitnych jest za to praca za 1200-1400zl.
Szeroko pojeta administracja publiczna z bajecznymi pensjami w wysokosci 2000zl ZAWSZE jest zalatwiana po znajomosci (mam troche znajomych i wiem jak to sie odbywa, wszystkie konkursy to czysta fikcja).
Mniejsze miasta to wogole inna bajka, tam polowa mieszkancow zyje z tego co glowa rodziny zarobi zapierdlalajac w Niemczech, Norwegii czy Holandii.