Temat mi poniekąd bliski.
Starszy pan (ponad 80 lat, a może i ponad 90) stoi w kolejce w aptece pewnej sieci, z którą związany jest pewien prominentny polityk pewnych prominentnych partii. Godzina 12:20. Podaje receptę technikowi farmacji. Ten jako technik, a nie prawdziwy farmaceuta jest po prostu debilem z mózgiem napakowanym propagandą marketingową, a nie wiedzą medyczną. Doradza staruszkowi, aby wyrobił sobie kartę klienta i przyszedł po leki jutro PRZED 12, bo wtedy dostanie 20% zniżki!
Starszy emeryt mota się. Mówi, że to potrzebne na dzisiaj, ale te 20% by chciał oszczędzić. W końcu emerytura skromna (a skoro skromna to pewnie nie stary komuch, a ten z prawidłowej strony barykady). Stoję dwie osoby za nim. Ludzie przede mną irytują się, że dziadzio zajmuje kolejkę. I teraz najlepsze. Technik tłumaczy staruszkowi na co są te lekarstwa. Jak usłyszałem, że jeden z nich jest na ciśnienie to miałem gówniarzowi ochotę przypierdolić w gębę. Co za debil.
Zapewne za założenie karty klienta w sieciówce szczyl dostaje jakąś śmieszną premię. Zrozumiałe. Ale kurna trochę mózgu trzeba mieć. >80 lat. Upały i zmienne ciśnienie powietrza. Przecież to jest próba pogorszenia stanu zdrowia pacjenta (w aptekach to nie jest klient tylko pacjent!). Ktoś bez tak podstawowej wiedzy nie powinien nigdy w aptece pracować. Wielokrotnie już wspominałem, że nie mają oni pojęcia o interakcjach pomiędzy lekarstwami, które sprzedają i przestają być ostatnią linią ochrony pacjenta przed omyłkowym wymieszaniem czegoś co wspólnie może poważnie zaszkodzić. Ale w tym przypadku nawet nie trzeba mieć wykształcenia wyższego tylko sprawnie pracujący mózg.
Dla >80 latka bez lekarstw na ciśnienie przy skaczącym szalenie ciśnieniu powietrza i upałach to jest praktycznie wyrok śmierci.
Ponieważ staruszek chciał już odejść od kasy i przyjść po te lekarstwa JUTRO to musiałem zareagować. W dość niemiłych słowach skomentowałem zachowanie handlarza (bo ciężko go nazwać inaczej) dopłaciłem te 20% żeby staruszek mógł wziąć z tą zniżką, ale żeby miał lekarstwa już teraz. Potem uświadomiłem ciemny lud co stał w kolejce czego byli świadkami i żeby w przyszłości zareagowali na tak chamskie próby nabijania statystyk w aptekach. Pewnie i tak nie zrozumieli. Sam z zakupu w tamtej aptece zrezygnowałem. Jednak nie będę im nabijać kabzy, bo dupki nieźle marketingowo w ciula lecą, a to przelało szalę goryczy.

I teraz prośba do Was. Jeżeli spotkacie się z jakąś chorą promocją w aptekach (wszystkie godzinówki to w miejscu, które sprzedaje lekarstwa - to chora promocja - no chyba, że dotyczą uszczelek) - opiszcie zdarzenie, miejsce i promocję na forum. Ogólnie z powyższym mam zamiar uderzyć do paru miejsc.
Przede wszystkim technicy muszą wrócić na swoje miejsce. Czyli nie obsługi klientów, a przynieś, podaj, pozamiataj.
Tak jak jestem za wolnym rynkiem gdzie to tylko możliwe to jednak handel lekarstwami nie jest taki prosty. Łatwo wyrządzić krzywdę. Sprzedawać powinni tylko wykwalifikowani farmaceuci po 6 latach studiów i kilku latach stażu, a nie przygłupy po 2letnim technikum.