Xanth napisał(a):
Rownie dobrze mogles trafic na debila w samochodzie, zamiast na debila na motocyklu. I tu, i tu sie zdarzają, z czego w samochodach ich jest o wiele wiecej, tylko przestales zwracac na nich uwage. Ja ich widze na codzien, co chwila ktorys chce mnie zabic.
Nie lubię generalizować ale niestety ogólnie to debili na drodze (bez względu na to czym kierują) jest zdecydowanie za dużo. Masa ludzi jeździ po prostu bez wyobraźni i to chyba najbardziej mnie osobiście wkurza.
Z motocyklistą miałem problem jeden raz za to dość osobliwy. Ze 2 lata temu wiozłem ojca do lekarza. Środek tygodnia, środek dnia - korki na ul Słowackiego. Jak ktoś zna Gdańsk to wie, że o tej porze poruszanie się tam odbywa się w tempie max. 20 km/h. Poruszając się wolno w pewnym momencie zauważyłem, że gość jadący w przeciwną stronę przyhamował przepuszczając kobietę wyjeżdżającą z parkingu. Ponieważ skręcała na mój pas ruchu to również przyhamowałem wpuszczając ją przed siebie. Ponieważ było lato i szyby miałem opuszczone usłyszałem mimo gwaru ulicznego jakiś trzask dochodzący zza pojazdu. Nie było to zdecydowanie uderzenie we mnie więc się nie przejąłem tylko pojechałem dalej jak ruch posunął się do przodu. Odjechałem może ze 300-400 metrów aż nagle słyszę z tyłu specyficzny sygnał klaksonu motorowego i w lusterku widzę jakiegoś gościa pędzącego na złamanie karku środkiem drogi (między pasami). Koleś mija mnie i w miejscu zawracając ustawia mi motor przed samochodem blokując mnie i ruch totalnie. Zsiada z motoru i wygrażając mi pięścią, klnąc niczym szewc stara mi się jednocześnie coś powiedzieć. Uspokoiłem trochę gościa żeby się dowiedzieć o co chodzi. Koleś drze się na mnie, że mam natychmiast zawracać bo spowodowałem wypadek itd itp. Patrzę na gościa jak na kosmitę bo na prawdę nie miałem pojęcia o czym gada. Mówię mu żeby zabrał motor sprzed mojego samochodu i nie blokował ruchu. Gość do mnie "spie*"/"wypier*" itd. - stoi mi przed maska i zaczyna gdzieś dzwonić z komórki. W momencie jak wsiadłem do samochodu z zamiarem wyminięcia go i odjechania zatrzymuje się obok autobus, otwierają się drzwi i kierowca krzyczy do mnie: "Panie, nie daj się pan wrobić! Drugi motocyklista próbował pana wyprzedzać po prawej, zagapił gadając z tym drugim i wywalił jak pan żeś przyhamował. Wszytko widziałem bo stałem w zatoczce obok i to się działo przede mną". Spisałem nr linii autobusu, nr boczny pojazdu i godz. zdarzenia tak na wszelki wypadek gdyby koleś miał mi robić jakieś smrody ale na szczęście do niczego takiego nie doszło.
W każdym razie, chciałem powiedzieć, że to hasło "patrz w lusterka, motocykle są wszędzie" jest bardzo prawdziwe. Tylko że dlatego, że większość motocyklistów kombinuje ciągle jak tu ominąć inne pojazdy. Z tej racji raz jadą z lewej, raz z prawej ciągle gdzieś znikając z pola widzenia. Oczu z tyłu głowy nie mam, a jechać patrząc w kółko w lusterka też się nie da. Siłą rzeczy większość czasu człowiek patrzy przed siebie aby w coś lub kogoś nie wjechać. Oczywiście przed manewrami skrętu czy zmiany pasa sprawdza się lusterka i martwą strefę ale to jest ułamek czasu poświęcany na obserwację drogi. Tak więc to hasło to tak na prawdę niewiele daje bo jak będzie za mną jechał gość podobny do wyżej opisanego to prędzej czy później napyta sobie biedy bo żaden kierowca nie jest w stanie śledzić przez cały czas co się dzieje dookoła jego pojazdu. Przydało by się jakieś hasło dla motocyklistów też, bo widocznie nie zdają sobie sprawy z tego, że po prostu dzięki dużemu przyspieszeniu, małym gabarytom i zwrotności ich pojazdy są czasem trudne do dostrzeżenia.