Moim zdaniem legalna sprzedaż przetworzonych wyrobów jest dopiero od zeszłego roku, moge sie mylić. To, ze sa na targach od lat, nie znaczy ze legalnie.

U mnie rolniki się wycwaniły i obwoźnie po domach jeżdzą, co by emeryci nie musieli za darmo komunikacją miejską na targowisko jechać.

U mnie na irlandzkiej wiosce przynajmniej 3 się tak ogłasza. Zwłaszcza ziemniaki i jajka. Stoi znak przy drodze, przy wjeździe na posesje. Zatrzymujesz się, pukasz, bierzesz 10kg po cenie średnio 20% niższej za kg niż w markecie. Ja tak kupuje, widocznie jestem idiotą.

Na dodatek mają farmy dosłownie kilometr, dwa od zjazdu na autostradę, więc zwykle w drodze do roboty lub z roboty się zaopatruje.
Siet fak...rozumiem, że w Polsce to bym idiotę roku wygrał, razem z tym rolnikiem, za tą działalność?

ta, to mi sie wlasnie podoba w uk.
jedziesz przez wioske, zatrzymujesz sie i kupujesz swieze jajka (kase wrzucasz do puszki, z lodowki bierzesz pudelko).
kawalek dalej ziemniaki, wloszczyzna.
kolejne pare mil i dzemy, chutneye.

Ja kiedys slyszalem o inicjatywie gdzie jakiś blok założył mini spóldzielnie.
Blok rozbił zrzutę i co jakiś czas wybrańcy jechali do rolnika po świeże produkty i zaopatrywali cały blok.

A w Polsce jak jade w rodzinne strony to całkiem sporo rzeczy mozna kupic przy drodze.
Dynie, szparagi, ziemniaki, owoce, w zależności od sezonu.

Dokładnie to legalna sprzedaż jest od 1 stycznia 2016, do tego miało dojść ale nie wiem czy weszło od 1 stycznia 2017 czy za rok dość spora kwota dochodu z handlu/usług, która nie wymusza zakładania dg.
W Polsce problem to straszny był nacisk na likwidacje drobnego handlu na wszelkich placach i ryneczkach, Polak ma robić zakupu w centrum handlowym.
W Krakowie zostało strasznie malutko takich miejsc, a jak są to nie dla kierowców bo brak parkingów i koniec końców kończysz w auchan.

montezuma pewnie z klatki blokowej nigdy sie nie ruszyl. ja mam w okolicy jedna wioske gdzie dobre 20% mieszkancow sprzedaje wlasne warzywa i owoce. fakt ze trzeba zapierdalac prawie 50 km w jedna strone ale to nic. bo takich pomidorow malinowych nigdzie sie nie kupi, mozna jesc bez soli, smak konsytencja nawet wielkosc jest po prostu mega. a takich rzeczy maja wiecej. glupia cebula smakuje inaczej. o malinach czy gruszkach to nawet nie bede pisal ale w porownaiu z marketem to tak jakby tamte ktos z smietnika zbieral i spryskal woda. jedyna wada ze to trwa krotko, bardzo krotko. nawet jak taki pomidor duzo dluzej sobie polezy i nie zginje to i tak za krotko.

Owszem sprzedają ale to nie jest duza produkcja. W Polsce rolnictwo jest monotematyczne, tz rolnik się specjalizuje. Przykładowo okolice Łomży, z której pochodzi moja rodzina. 95% rolników specjalizuje się w hodowli krów mlecznych. Warzywa i owoce to maja w ogródkach dla siebie i znajomych. Wiec jak mieszkaniec miasta chce kupić wyroby od rolnika to jedzie na targ i kupuje a nie błądzi po okolicznych wioskach.

Wy natomiast pierdolcie jakby do tej pory rolnikom państwo zabierało żywność a teraz 1 milion rolników zacznie handlować swoimi wyrobami prostu z okna sypialni.

na targu wyroby od rolnika dobry zart. 95% jezdzi do hurtowni. musisz wiedziec/znac ze to jest od rolnika a nie z hurtowni. zreszta nvm.

Nigdy nie przyszło ci do głowy dlaczego u nas taki drobny handel jest martwy, babcie ze szczypiorkiem gonione przez straż miejską, a winnych krajach jakoś nie ma problemu z drobnym handlem ?

Dokładnie. W Rzymie ciapaci handlują selfistickami, w Barcelonie czarni podrabianym towarem, w Paryżu znów czarni z miniaturowymi wieżami Eiffla... dlaczego mamy być gorsi od zachodu? Przynajmniej w Warszawie można w centrum kupić majtki z Chin bezpośrednio z kartonu!

Szczypiorek od czarnego, no wiesz co !?

Niestety jedynych białych handlujących czymś na ulicy na zachodzie widziałem w Paryżu z kasztanami. Pewnie nie wiedzieli, że handel szczypiorkiem na ulicy to oznaka wysokiego stopnia rozwoju kraju. W zacofanej Warszawie uruchomili bazary, gdzie drobny handel kwitnie. Jak w jakimś Gabonie.

Dobry przykład z Paryżem, przez cały tydzień jest rotacyjnie rozstawiane targowisko na ulicy. I jakoś można, a w Detroit wschodu wstyd.

Dla przypomnienia, był jednym z najbardziej ogarniętych posłów tej kadencji.

https://www.youtube.com/watch?v=391Lk6jbea0

Można mówić, że nas kryzys nie dotyczył, ale już na pewno miał wpływ na nasze główne rynki eksportowe.

Na tym wykresie można zobaczyć załamanie eksportu:

http://atlas.media.mit.edu/en/visualize ... 1995.2014/

Wiele zakładów ograniczyło produkcję, a niektóre w ogóle jej zaprzestały. Wzrosło bezrobocie. To automatycznie przełożyło się na niższe wpływy do budżetu. A zdecydowana większość wydatków to wydatki stałe - np dotacja do FUS (ZUS), która była spora bo wtedy składka na OFE była wyższa niż teraz. Wzrost PKB co prawda nadal była dodatni ale i tak zdecydowanie niższy niż wcześniej. Spadek z 6,8% w 2007 do 1,6% musiał przecież zaboleć.

Zresztą dług praktycznie wszystkich krajów skokowo wzrósł:



Tu warto pamiętać, że te kraje zanotowały spadek PKB co automatycznie zwiększa dług w stosunku do PKB ale i tak mieliśmy do czynienia ze znacznym wzrostem w ujęciu nominalnym.

Jeśli chodzi o OFE to nie bardzo rozumiem o co ci chodzi. Zabrano połowę w postaci obligacji, które następnie zostały umorzone co obniżyło dług (ale ten "ukryty" jest bez zmian). Tych pieniędzy nie dało się inaczej wydać.

-------------------

Jeśli chodzi o sprawy bieżące:

1. Szacun dla PIS za zmniejszenie luki VAT co zdecydowanie przyczyniło się do obniżenia deficytu. Tylko dlaczego mamy drastyczny wzrost długu w ujęciu nominalnym ? http://www.finanse.mf.gov.pl/documents/ ... 016_11.pdf
Nie rozumiem po co pożyczyli aż 30,4 mln (więcej niż wynosi deficyt) "na zapas". Rok wcześniej ta wartość wynosiła -0,1 mld.

2. 31 stycznia będziemy mieli flash PKB. Obserwując pomysły na rewizję w dół PKB za 2014-2015 to obstawiam spore negatywne zaskoczenie. Mój szybki strzał z dupy to 2,7%.

no ale i tak nie moge zrozumiec tego calego zadluzenia plus kasa z ofe a i tak zadluzenie roslo przy jednoczesnym braku poprawy zycia spoleczenstwa, wzroscie podatkow itd. zadnej wartosci dodanej. a porownywanie do wloch czy nawet grecji gdzie przecietnemu plebsowi zyje sie z 5 razy lepiej niz u nas tez nie ma sensu. ja rozumiem wzrost zadluzenia przy jednoczesnym wpompowaniu tej kasy w gospodarke, pokrycia obnizek podatkow itd.

Nie było żadnej kasy z OFE. Zabrano obligacje i je umorzono.

Włochy są 2-krotnie bardziej zadłużone niż Polska (w% PKB). Grecja 3-krotnie.

Nie było żadnej kasy? Ludzie wirtualne składki odprowadzali?
W sumie na ZUS to też jak w błoto. Jak będę przechodził na emeryturę to też ktoś mi powie, że żadnej kasy nie było.

no w przypadku obligacji to nie bylo

po prostu OFE pozyczylo nasze pieniadze panstwu (kupili ich obligacje ) - hajs byl wydawany na biezaco

wiec zamieniono zobowiazania panstwa w postaci obligacji na zobowiazania panstwa na kontach ZUS - dzieki temu przestaly sie wliczac w dlug panstwa
jedyna stratna strona w tym wszystkim bylo OFE ktore nie bralo juz hajsu za 'zarzadzanie'