TobiAlex napisał(a):
A niech sobie kupuje i prom kosmiczny. Ważne, że młody żyje dzięki sprzętowi z wośp! I tyle w temacie.
Jestes idealnym przykladem jak kosic kasiore na naiwnych i głupich, którzy myślą, że dzieki Owsiakowi ktos tam żyje czy zostal uleczony
1. WOŚP czyli mit i fikcja solidaryzmu społecznego.
Polacy lubią tworzyć i pielęgnować mity na swój temat, które mają pokazać ich w jak najlepszym świetle i dać z tego powodu narodową satysfakcję i dumę. Jestem z takich wielkich mitów jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i jej twórca- Jerzy (Jurek) Owsiak.
Mit WOŚP jest następujący: W Polsce szpitalom zwłaszcza dziecięcym brakuje sprzętu medycznego, a brakuje bo jak wiadomo służbie zdrowia brakuje pieniędzy na jego zakup, bo brakuje na wszystko generalnie i wszyscy o tym wiedzą. Brakuje na przykład inkubatorów dla wcześniaków. Bez tego sprzętu dzieci umierają. To znaczy- brakowałoby sprzętu i dzieci by umierały nie mając dostępu do odpowiedniego sprzętu medycznego- gdyby nie WOŚP… I jego wspaniały założyciel, twarz i organizator- Jerzy Owsiak. Dla Polaków znany jako po prostu Jurek, bo to przecież skromna i przystępna, równa ze wszystkimi osoba… Jurek wymyśla coroczną zbiórkę pieniędzy, dzięki której szpitale otrzymują odpowiedni, brakujący sprzęt i wszystkie dzieci są uratowane. Dzięki niezwykłej, niespotykanej nigdzie indziej na świecie ofiarności całego narodu. Kto śmie w to wątpić, skoro „w każdym szpitalu jest pełno sprzętu z serduszkami”, a media i internet pełne są opowieści o dzieciach uratowanych dzięki „sprzętowi z WOŚP”- jeśli nie własnych, to dzieci bliskich lub znajomych. Przed każdym dorocznym „finałem” w telewizjach publicznych i prywatnych pokazywane są migawki ze szpitali, gdzie pracuje sprzęt WOŚP, a matki chorych dzieci opowiadają jak są wdzięczne WOŚPowi za sprzęt który leczy i ratuje życie ich dzieci… WOŚP, poprzez masowy udział w nim chyba większości obywateli (sam Jurek Owsiak ma ponad 90% poparcie społeczne, wyższe nawet niż miał za życia Papież Jan Paweł II), zarazem „uczy solidaryzmu społecznego i jest dowodem na wielką solidarność Polaków”.
Dlaczego jednak to mit? Bo wszystko powyższe jest nieprawdą lub manipulacją… Po kolei postaram się to uzasadnić, choć nie jest łatwo przekonywać odbiorców, którzy byli latami epatowani zachwytami nad WOŚPem i sami w tej akcji uczestniczyli, przeważnie jako darczyńcy- wrzucając pieniądze do puszek.
Przede wszystkim mitem jest, że szpitalom brakuje sprzętu medycznego, zwłaszcza ratującego życie dzieciom, jak chociażby inkubatorów dla wcześniaków. To że jakiś sprzęt został zakupiony przez WOŚP nie jest równoznaczne z tym, że tego sprzętu by nie było, gdyby go nie zakupił WOŚP. Jest to proste logicznie stwierdzenie. Jeżeli ktoś dał mi coś w prezencie to nie oznacza, że gdyby takiego prezentu nie dostał- to nie kupiłby sobie takiej samej rzeczy sam. Zwłaszcza gdyby to była rzecz niezbędna do życia, a nie jakiś oryginalny upominek. Szpitalom nie brakuje pieniędzy na sprzęt.
Najlepszym dowodem tego stwierdzenia jest fakt, że obecnie większość szpitali jest dochodowa, przynosi zyski. Jeśli tylko szpital ma kontrakt z NFZ, a inaczej nie podejmuje się leczenia, to w wartość tego kontraktu jest wliczona także konieczność zakupu sprzętu (raz na jakiś czas, gdyż jak wiadomo sprzęt jest wielokrotnego użytku i służy wiele lat). To dlaczego szpitale mają sprzęt WOŚP? Na tej zasadzie, jak każdy nawet dostatnio żyjący człowiek może mieć jakieś rzeczy które otrzymał w prezencie… WOŚP co roku rozsyła do szpitali ankietę z zapytaniem, czego potrzebują, tzn. co planują kupić. Wtedy WOŚP oferuje przekazanie wybranego sprzętu za darmo. Warunkiem jest oczywiście, by na sprzęcie było logo WOŚP… By jak najwięcej osób to zobaczyło, a może nawet pokazała telewizja i inne media…
Generalnie sprzęt w służbie zdrowia to ok. 5% kosztów jej funkcjonowania, czyli margines. A ten kupowany przez WOŚP to jakiś 1% wydatków na sprzęt całej służby zdrowia, czyli jeszcze mniejszy margines… Mówią o tym dane o rynku sprzętu medycznego (ok. 4 mld zł) oraz wydatków NFZ (68 mld) do których należy dodać wydatki prywatnej medycyny (ok. 20 mld). WOŚP zaś zakupuje sprzęt za ok. 40 mln złotych, czyli na każde 2000 zł środków publicznych i prywatnych WOŚP wydaje 1 zł. Siłą rzeczy nie może to mieć jakiegokolwiek znaczenia dla funkcjonowania służby zdrowia, zwłaszcza skomercjalizowanej, jaka jest w Polsce… Szpital który dostaje kontrakt- leczy. Nie leczy nikogo ponad kontrakt. A jak ma kontrakt, to go stać na sprzęt, to oczywiste. Jedyny efekt tego, że jakiś sprzęt szpital dostanie od WOŚP jest taki, że zaoszczędzi trochę pieniędzy. Czy pójdą one na leczenie? Jeżeli nawet, to nie będzie to żadna istotna kwota w skali służby zdrowia. Te pieniądze jednak mogą pójść na coś zupełnie innego, np. premie dla dyrekcji szpitala… To może być główny efekt zbiórek, a nie „ratowanie życia chorych dzieci”…
Innym mitem związanym z WOŚP jest „niezwykła, niespotykana nigdzie indziej ofiarność polskiego społeczeństwa”. WOŚP zbiera co roku, zaokrąglając, ok. 60 mln zł. W Polsce dorosłych ludzi jest 30 mln. Daje to więc ok. 2 złote datku na osobę. Raz w roku. Czy to można nazwać „wielką ofiarnością”? Poza tym wrzucenie monety do puszki nie kosztuje żadnego wysiłku. WOŚP zadbał o komfort darczyńców gdyż nie trzeba się w ogóle fatygować, nawet siadać do internetu by zrobić przelew- wolontariusze z puszkami podchodzą sami, podkładając puszkę „pod rękę”… Ot i cały wysiłek, ofiarność- wyciągnąć z kieszeni jakieś drobniaki… Tylko dzięki masowej skali zebrana kwota jest znaczna, choć niewielka, śladowa, bez znaczenia dla kosztów funkcjonowania służby zdrowia w Polsce, nawet samych oddziałów dziecięcych… Wbrew temu co głosi Jurek Owsiak i media, które co roku obwieszczają pobicie rekordu dobroczynności, dobra po prostu… Generalnie nie jestem fanem organizacji charytatywnych, bo uważam je za nieskuteczne w rozwiązywaniu problemów, a jedynie dające dobre samopoczucie ofiarodawcom- ale nawet Szlachetna Paczka która nie ma tak wielkiego medialnego i samorządowego wsparcia w postaci organizowanych koncertów, nie ma tylu wolontariuszy- potrafiła zebrać większą kwotę i skierować ją faktycznie na pomoc faktycznie potrzebujących ludzi w Polsce…
Czy wreszcie WOŚP buduje poczucie więzi i solidaryzmu społecznego w Polsce? Nie, z powodów związanych z tym co napisałem wcześniej. Tworzy się tylko mit tego, że Polacy są skłonni do wielkich gestów solidarności. Wyciągnięcie raz do roku 2 złotych z kieszeni nie jest ani gestem solidarności, ani nie buduje więzi. Jeżeli to na chwilę, góra na jeden dzień. I to głównie dlatego, że tego dnia odbywa się to w atmosferze narodowej zabawy, festynu w którym niemal każdy chętnie weźmie udział dla samej zabawy.
Generalnie wszystkie organizacje charytatywne działają na podobnej zasadzie co WOŚP, tyle że w przypadku WOŚP wszystkie negatywne (jak i ewentualne pozytywne) cechy są spotęgowane. Nie rozwiązują żadnych problemów, tworzą tylko pozory rozwiązania, a służą głównie dającym drobne datki uspokojeniu ich sumień, dają dosyć obłudne w tym kontekście poczucie spełnienia obowiązku wobec potrzebujących. Nie dotyczy to oczywiście tych, którzy mocno się w te akcje angażują pracując jako wolontariusze, ale to jest znakomita mniejszość społeczeństwa. Co gorsza, w ten sposób tworzy się w społeczeństwie fałszywe przekonanie, że akcje charytatywne mogą stanowić realną alternatywę dla działań systemowych. Sądzę że nie przypadkiem tak masowa akcja charytatywna udała się tylko w Polsce, która zarazem należy do krajów o najniższym kapitale społecznym, a wydatki publiczne (i ogólnie) na służbę zdrowia w stosunku do PKB sytuują ją na końcu listy krajów OECD...
2. Nie przeceniajmy WOŚP, nie umniejszajmy państwa.
Wszelka najdrobniejsza krytyka czy nawet ocena WOŚP jest zbijana mantrą, powtarzaną często nawet w lewicowej publicystyce, o tym że “WOŚP robi tak wiele dla polskiej służby zdrowia, wszędzie jest sprzęt WOŚP, co by bez WOŚP zrobiły szpitale, WOŚP ratuje życie dzieci, wszyscy dookoła opowiadają jak ich dzieci zostały wyleczone dzięki sprzętowi WOŚP”, itd., itp.… Fenomen popularności WOŚP, to że nie jest ona jedną z tysięcy organizacji dobroczynnych, z wielkim trudem pozyskujących nawet najmniejsze datki, bierze się z tego, że kupuje ona sprzęt dla publicznych szpitali, finansowanych z publicznych środków w postaci kontraktów z NFZ. Następuje więc swego rodzaju “podłączenie” działalności organizacji dobroczynnej do działalności państwa. Końcowy efekt jednak - a raczej tylko pozytywne efekty - są przypisywane WOŚP-owi. Wszystko co złe - to wina państwa i NFZ…
Już same liczby pokazują, że rola WOŚP dla służby zdrowia nie może być tak wielka, jak się ją przedstawia. Oczywiście medialne obrazki wcześniaków leżących w inkubatorach z logo WOŚP, opowieści o “dzieciach znajomych-znajomych-znajomych, wyleczonych dzięki sprzętowi WOŚP”, itd., działają na wyobraźnię i włączają emocje, wyłączając racjonalne myślenie. Ale jednak liczby są nieubłagane.
Niestety większość ludzi w pewnym momencie przestaje odróżniać miliony od miliardów. WOŚP chwali się dziesiątkami milionów wydanych na sprzęt medyczny, a przecież NFZ wydaje takie same kwoty, tyle że w miliardach… WOŚP corocznie zbiera ok. 60 mln złotych - NFZ 60 mld złotych, czyli 1000-krotnie więcej. Nawet na sam sprzęt medyczny szpitale wydają ok. 1 mld rocznie, czyli wielokrotnie więcej niż WOŚP. A przecież sprzęt medyczny sam nie leczy. Jest to wręcz koszt marginalny dla służby zdrowia. O wiele więcej kosztują pensje dla personelu medycznego, leki czy utrzymanie budynków i dostarczenie energii dla szpitali. Sam system pogotowia ratunkowego, które musi działać 24 godziny na dobę, kosztuje rocznie 5 mld złotych, czyli blisko 100 razy więcej niż daje WOŚP! Ale i tak w społeczeństwie panuje przekonanie, że “NFZ nic nie daje, na szczęście jest WOŚP dzięki któremu ratuje się życie i zdrowie, zwłaszcza dzieci”.
Ktoś może powiedzieć: co z tego? Skoro WOŚP kupuje sprzęt medyczny, to cóż w tym może być złego? Czego tu się czepiać? Otóż problem w tym, że im więcej przypisuje się zasług WOŚP-owi, tym odpowiednio więcej ich się odejmuje państwu. W ten sposób niszczy się ideę państwa, budowania usług publicznych, a z drugiej strony - sensu płacenia podatków. Odpowiada to oczywiście konserwatywno-liberalnej ideologii, by sprywatyzować usługi publiczne, łącznie ze zdrowiem, a problem tych, których nie będzie na taką ochronę zdrowia stać - zostawić organizacjom charytatywnym. Skoro WOŚP działa tak skutecznie i robi więcej dzięki dorocznej zbiórce, niż NFZ zbierając składki przez cały rok - to nad czym się tu zastanawiać? Zlikwidować NFZ! Sprywatyzować służbę zdrowia!
3. WOŚP nie ratuje życia!
Główne, wiodące hasło WOŚP, rozpowszechniane na plakatach i w wypowiedziach Jurka Owsiaka, mówi że „sprzęt WOŚP ratuje życie dzieci”. Dzięki temu hasłu akcja ma ogromne poparcie społeczne, a także wsparcie mediów oraz samorządów- bo kto by śmiał odmówić ratowania życia i to dzieciom? Tymczasem hasło to jest kompletnie fałszywe…
Jeżeli jakaś instytucja ratuje życie dzieci w Polsce, to nie WOŚP- ale ten wzgardzany, także przy okazji promowania WOŚP, publiczny system ochrony zdrowia. Bo sam sprzęt ani nie leczy, ani nie ratuje życia- potrzebni są lekarze, pielęgniarki, leki, do tego dochodzą koszty utrzymania budynków szpitali, sprzątania, itd. itp… W całym systemie opieki zdrowotnej koszty zakupu sprzętu nie przekraczają 10% wszystkich wydatków.
WOŚP co najwyżej wspomaga ten system. Nie usłyszymy jednak od Jurka Owsiaka, że jego sprzęt sam nic nie może zrobić, powtarza za to na każdym kroku, że „sprzęt WOŚP ratuje życie”, co skwapliwie powtarzają wszystkie media, a za nimi społeczeństwo.
Ale tu można zadać sobie, a raczej Ministrowi Zdrowia pytanie: czy jest w Polsce szpital, którego nie stać na zakup sprzętu, niezbędnego do ratowania życia- a jednocześnie stać go na wszystkie inne koszty związane z leczeniem? Jeżeli są takie przypadki- co jest mało prawdopodobne, skoro zakup sprzętu to tylko 10% kosztów działalności szpitala, a przy jego braku szpital w ogóle nie mógłby świadczyć usług medycznych, a więc nie dostałby pozostałych 90% pieniędzy z NFZ- to Minister Zdrowia powinien podać się natychmiast do dymisji. Bo jak może zabraknąć pieniędzy w wysokości zaledwie 10% całych kosztów? Są lekarze, pielęgniarki, leki- brakuje sprzętu? To oczywiście niemożliwe…
Warto w tym miejscu przedstawić faktyczną skalę działalności WOŚP. Wbrew temu, co głosi Owsiak i inni propagujący WOŚP, nie ma ona wielkiego znaczenia w wymiarze realnym. 60 mln złotych zbieranych corocznie to 1000-razy mniej, niż na ochronę zdrowia wydaje państwo, z naszych składek zdrowotnych. A więc to tak naprawdę ci co płacą składki NFZ chronią i ratują życie i zdrowie, a nie WOŚP i datki na tę organizację.
W polskim systemie zdrowia jeżeli brakuje pieniędzy na ratowanie zdrowia i życia, to przede wszystkim na leki oraz procedury medyczne, czyli wypłaty wynagrodzeń za dodatkowe dyżury lekarskie i pielęgniarskie. Tego jednak WOŚP nie chce uzupełnić, z prostej przyczyny- tylko na sprzęcie można umieścić logo fundacji, by sprzęt stał się zarazem jej reklamą, którą widzą wszyscy pacjenci, co pozwala utrzymywać mit o tym, jak to „sprzęt WOŚP ratuje życie”, „szpitale są pełne sprzętu WOŚP”, itd. itp… To bardzo sprytnie pomyślana akcja, w sensie „dobroczynnego marketingu”.
Ktoś może powiedzieć, że to nieistotne sprawy, bo w końcu cel jest najważniejszy- zebrać jak najwięcej pieniędzy na sprzęt medyczny. Tyle że w przypadku WOŚP dzieje się to poprzez deprecjonowanie publicznej służby zdrowia, poprzez odbieranie jej zasług w leczeniu chorych i przypisywanie ich sobie. Czy cel uświęca wszelkie środki? Nie, bo w tym przypadku może to prowadzić do zniszczenia publicznej służby zdrowia. Bo przecież „jest nic nie warta, bo i tak to Owsiak ratuje życie dzięki zbiórkom pieniędzy”… A wtedy biada chorym, jeśli zostanie im tylko WOŚP…
4. To nie WOŚP wygrywa z cukrzycą.
Zbliża się kolejny finał WOŚP, więc na mieście pojawiły się plakaty reklamujące akcję. Tym razem WOŚP chwali się tym, że „wygrywa z cukrzycą”- podając, że wydał na ten cel 25 mln (milionów) złotych w ciągu całej swojej działalności. Cały plakat daje do zrozumienia, że po pierwsze WOŚP ma decydujące znaczenie dla walki z cukrzycą w Polsce, po drugie- że tę walkę wygrywa- WOŚP właśnie, swoimi funduszami, w wysokości do tej pory 25 mln złotych. Tymczasem cały ten plakat i jego przesłanie jest kłamstwem, a co najmniej manipulacją. Z cukrzycą w Polsce walczy przede wszystkim NFZ. Już samo porównanie wielkości wydatków mówi samo za siebie- na same paski cukrzycowe NFZ wydaje rocznie 600 mln złotych, czyli ponad 20 razy więcej niż WOŚP na „walkę” a raczej „wygrywanie” z cukrzycą w całej swojej historii! Ponadto na leki dla cukrzyków NFZ wydaje rocznie 1,6 mld złotych, czyli ponad 50x więcej niż WOŚP w całej swojej historii. A gdzie koszty porad lekarskich, hospitalizacji, itd. Itp.? To są setki razy większe sumy, niż wydaje WOŚP! Kto więc walczy, albo wygrywa z cukrzycą w Polsce? My wszyscy, całe społeczeństwo- płacąc składki na ubezpieczenie zdrowotne. WOŚP tymczasem przypisuje sobie wszelkie zasługi w walce z cukrzycą, bo to mu umożliwia kontynuowanie działalności i zbieranie pieniędzy
Nie jestem przeciwnikiem działalności dobroczynnej jako takiej, choć uważam że rozwiązania systemowe są lepsze choćby dlatego, że potrzebujący nie muszą żebrać o pomoc. Pomoc potrzebującym powinna być obowiązkiem, a nie odruchem łaskawości… Ale za nieuprawnione i wręcz szkodliwe uważam sytuację, w której WOŚP przypisuje sobie nie swoje zasługi, odbierając je innym. W ten sposób upowszechnia się w społeczeństwie opinię, że system publicznej ochrony zdrowia jest zbędny (skoro WOŚP, wedle swoich plakatów, robi tak wiele, a NFZ tak niewiele albo wcale). Obywatel zadaje sobie pytanie, na co idą jego składki, skoro to WOŚP walczy a nawet wygrywa z cukrzycą? W ten sposób podważa się cały publiczny system ochrony zdrowia- po co go rozwijać czy naprawiać, lepiej zlikwidować- a w jego miejsce powołać może drugą organizację WOŚP i problem finansowania służby zdrowia będzie rozwiązany, a każdy chory znajdzie pomoc ze strony dużych organizacji dobroczynnych? A przecież publiczny system ochrony zdrowia jest kluczowy, decydujący, co widać po przytoczonych danych- zaś działalność WOŚP jest z punktu widzenia całego systemu marginalna, wręcz nieznacząca- choć jej twórca robi taki PR, jakby było na odwrót! Przy wejściu na każdy odział szpitali dziecięcych w Polsce jest tabliczka informująca, że na oddziale znajduje się sprzęt zakupiony przez WOŚP- ale raz że nie tylko sprzęt WOŚPu tam się znajduje, a dwa- że inne koszty działalności szpitala i leczenia znacznie przewyższają jednorazowe wydatki, jakimi są zakupy sprzętu. Znacznie więcej kosztuje personel szpitalny, czy też leki. No ale znowu- panuje w społeczeństwie opinia, że gdyby nie WOŚP, to oddziały dziecięce nie mogłyby działać… Owsiak i WOŚP bynajmniej takich opinii nie dementują, wręcz je umiejętnym PRem upowszechniają….
Działalność WOŚP otoczona jest różnymi mitami i stereotypami, pokazującymi ją jako coś najlepszego nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Tymczasem, jak na tę ogromną skalę organizacyjną, pracę wielu tysięcy wolontariuszy, zaangażowania wszystkich niemalże mediów w Polsce i samorządów organizujących np. koncerty- to wynik zbiórek WOŚP jest mizerny, wbrew obiegowym opiniom i propagandzie samego WOŚP. Kilkadziesiąt milionów złotych to raptem złotówka na obywatela… Więcej w tym szumu i zabawy, niż realnej pomocy na miarę potrzeb ludzi chorych w Polsce… A koszty imprez towarzyszących, nie mówiąc o wymiernej wartości poświęconego czasu- przewyższają zebrane kwoty… I taka jest prawda o całej tej działalności dobroczynnej! Gdyby nie publiczny system ochrony zdrowia, chorzy w Polsce nie mieliby co liczyć na WOŚP, który zresztą wątpliwe żeby się wtedy rozwinął na taką skalę- bo nie miałby takiej instytucji jak NFZ, pod której osiągnięcia może się podszywać!