Fabianek napisał(a):
a co do kujonow to jak nazwiesz osobe:
- ktora nie jest ani pryszczata ani gruba
- ma powodzenie u dziewczat
- dyskutuje z nauczycielami i objezdza ich jak trzeba
- ma srednia z roku na rok od 4,2 do 4,9
- imprezuje
- ma szerokie zainteresowania od kopania pilki, przez gry komputerowe po karcianki
Fabianek pewnie miał siebie samego na myśli albo chodził ze mną do klasy.
Tak na serio to taka osoba nie podchodzi w ogóle pod mój opis kujona więc nie widzę sensu twojego pytania.
Ok, było śmiesznie ale trzeba zjebać atmosferkę trochę.
Wtorek, godzina 10:30 rano. Smacznie sobie śpię (do pracy mogę wstawać o której mi się podoba) kiedy nagle budzi mnie denerwujący dźwięk domofonu. Zastanawiam się kto o tak wczesnej porze (zbieram się około 11:30 prawie zawsze) może mnie wkurwiać dzwonkiem. Wstaję więc i powoli idę w stronę irytującego hałasu przewidując to co usłyszę w słuchawce:
- Ulotki.
Grzecznie zapraszam delikwenta na klatkę schodową, łapię za wcześniej przygotowany ciężki klucz francuski i z wyzwiskami na ustach rzucam się na frajera. Z jednym jest spokój - już nie przyjdzie, ale na jego miejsce zjawi się pewnie z dziesięciu następnych.
Z krwią kolesia na pidżamie wracam do domu i szykuję się do wyjścia do roboty.
Panie, czym ja zgrzeszyłem, że los doprawdził mnie do zamieszkania na parterze. Dlaczego roznosiciele tego gówna zawsze dzwonią do mnie ?
Środa, godzina 11:30 rano. Stary, wręcz muzelny, nakręcany budzik zaczyna napieprzać mi nad uchem tym samym denerwującym terkotem którym budził mnie kiedy jeszcze chodziłem do liceum (nie mam serca go wywalić na śmietnik). Dzisiaj domofon nie dzwonił i nie zadzwoni już pewnie nigdy poniważ wczoraj, przed wyjściem, do pracy wyrwałem go ze ściany. Jak codzień szykuję się do opuszczenia mieszkania. Otwieram domowe drzwi i z klamki zsuwa się pół kg reklam. Lądują one na 30 centymetrowej stercie reklam nie dających się zawiesić na owej klamce (brak uchwytu - dziurki wyciętej w jednym z rogów), leżącej już wcześniej na mojej wycieraczce do butów. Patrzę na drzwi sąsiadów ale u nich jest czysto, czyli albo cały ten burdel już uprzątneli albo ja mam przesrane. Rozpierdalam kopniakiem ładną kupkę tych śmieci po całej klatce schodowej i ruszam dalej - w stronę skrzynki na listy. Już z daleka widzę, że jest nabita "advertisement'ami" jak jeż. Dla jaj podpalam te znajdujące się na samym dole i wychodzę. Nie muszę chyba mówić co było za wycieraczką mojego samochodu.
Sklepy, markety, supermarkety, sex shop'y, pizzerie, fast food'y, tampony, podpaski, wibratory, środki na sraczkę, wibrujące nakładki na chuja, prezerwatywy, wszystko po najniższych cenach, tylko u nas 10 litrów najwyższej jakości ketchup'u po 2 zł.
Dlaczego te skurwysyny zmuszają mnie do oglądania tego wszystkiego ? W telewizji oglądam tylko wiadomości, radia nie słucham, a interentu używam do kilku rzeczy więc raczej nie chodzę po stronach przepełnionych tym gównem.
Jeżeli ta tendencja się utrzyma dalej to nasze środowisko zostanie zalane toksycznymi ulotkami reklamowymi tak jak zielona trawa na podwórku przed blokiem zostaje pokryta psimi gównami (ludzkimi pewnie też) po zimie. Więc może wszystkie te firmy i organizacje spasują trochę, albo zacznijmy wszyscy bić ludzi roznoszących te kolorowe wizytówki naszego współczesnego świata.