jak byliśmy na distant worlds w grudniu 2007 w sztokholmie to w sumie było dość nudno - być może dlatego, że nie jesteśmy jakimiś hardkorowymi fanami całej serii FF (ja grałem w ff7, 8, 11 i 14).
fajne piosenki (jak laska śpiewała) i utwory - ale trochę patrzyliśmy na innych ze zdziwieniem jak sikali po nogach jak się zaczynał jakiś utwór (np ten z ff7 - sephiroth (one winged angel). pomijam frików przebranych za whmów czy moogle (była taka dwójka
).
Z 11 była tylko muzyczka z Ronafure - więcej było z 14.
Na pewno ciekawe doświadczenie - ale drugi raz iść na to samo....hmm... no jedynie bym się wybrał, żeby się spotkać z ludźmi na piwo.