Hej
Jako ze Saitou został „oddany” w dobre rece
mój powrot do FFa zostal ostatecznie skreślony hyh, wiec wypada się pożegnać po tylu latach razem
Sorki ze tak późno, ale wciąż było cos na głowie, a chciałem to zrobić porządnie
Wiem ze szkoda pozbywac się wlasnej postaci po tylu latach z nia, ale dzieki temu miałem kase na nowy sprzet heh
nie stac mnie było na zatrzymanie konta.
Może po 3 latach zabawy z jedna gra, 370dniach playtime, to troche głupio zabrzmi, ale nie bawi mnie zbytnio powtarzanie w kolko tego samego. Dlatego im mniej było nowych rzeczy do zrobienia (realnie, bo nie mowie o takich, na które nigdy nie zbierze się ekipa, a jeśli już to raz na 3 miesiace) i gra coraz bardziej przypominała robotę od poniedziałku do soboty, ze z gory ustalonym terminarzem zawierającym ciągle te same rzeczy, coraz to niechetniej się logowałem. Ile można było robic nowych jobow? W endgame i tak ta sama rutyna mnie czekala. Każdy kolejny pomysl SE wymusza na graczach powtarzanie w kolko tego samego i poświęcania temu jeszcze wiecej czasu. Jasne można powiedziec ze nikt do tego mnie nie zmusza ale skoro 90% znajomych z którymi spędziło się lata, wciąga się w to i nie ma juz czasu na pierdoly, lub po prostu sily po „eventach”, to z kim ma się grac?
Nie uwazam bynajmniej czasu poswieconego FF’owi za stracony, było naprawde fajnie, sporo znajomości przeniosło się do RL, ale pora na cos innego, bo FF stal się toksyczny. W podziękowaniu wszystkim tym, z którymi spędzałem setki godzin (zdecydowanie wiecej niż z wlasna rodzina heh) chciałbym zapodac male wspominki
Jeśli kogos pomine to przepraszam, pamiec mam naprawde dziwna
na pewno wypada wspomniec o większej liczbie osob niż mi się to uda
Od czego tu zacząć Od początku!
Pamiec mam kiepska wiec może mi się troche mylic
Z koncem listopada 2003r!! Strangerr zapodal mi FFa twierdzac ze na ten czas lepszego mmoga nie znajde
a jako ze to FF nie miałem żadnych oporow
No i w grudniu się zaczęło
pamiętam te problemy z inetrfacem, otwieraniem drzwi, sprzedawanie pojedynczych crystali do vendorow, latanie z mobkiem wokół skaly by mnie rzadziej trafial itd.
Grala nas wtedy garść i dzieki temu większość się integrowala
Wesoło było
Wyprawy do Palb Mines, pierwsze party na Diunach, pierwsze misje a pozniej EFy
Malo kto pamieta te czasy a nawet niektorych ludzi.
Zaczynalem od warriora jako subjob pod samuraja heh, jak wiadomo w rezultacie nic z tego nie wyszlo
Jeden z pierwszych grupowych questow heh nie pameitam juz nazwy -max lv5
a pozniej epicka walka z super NMem
Jedno z pierwszych party na Diunach!
Nauka skillchainow szla w bolach
ale wrazenia byly niesamowite
Kazdy wtedy zaczynal sie tez martwic o supertrudny quest na subjoba
Wyprawa na smoka! Misterne przygotowania, epicka walka z ktorej filmik gdzies jeszcze chyba w sieci lezy, niezapomniane wrazenia, te cutscenki! ah!
Kiedy robiac suba pod warriora dobilem w wielkich bolach THFa do 15ego i poznalem SA+Fast blade
nie bylo odwrotu hue hue dokladnie w tym samym czasie SE wprowadzilo patcha w ktorym SA dzialalo tylko zza mobka
Zanim dobilem wara do 30ego, zrezygnowalem juz z samuraja, nowym natchnieneim byl!!!! ninja!
W tym czasie lubilismy sie czasem spotykac i cykac sobie grupowe fotki i pokazywac jak to polacy umieja sie bawic
Suczka juz byl wtedy dla nas nieosiagalny (levelowo
)
Ninja jednak odpadl i zostal tylko subem do thfa. Kto wie to moglbyc moj najwiekszy blad w tej grze heh ale co tam, nie ma co zalowac
Przyszedl czas na EFy
To bylo 5min slawy CC hehe. Pozniej byl jeszcze zryw powrotu do tej tradycji i naet kilka razy udalo sie zebrac ale jednak ten pierwszy raz pamieta si enajlepiej hehe
Potem byl czas lewelowania
Statiki mniej lub bardziej udane, misje, ZMy, genkaie! AFy! i szukanie pierwszych endgamowych LSow. Ludzie odchodzili i przychodzili, czesc jednak do dzisiaj sie nie zmienila
Pierwsze podejscie do rank10
W miedzyczasie staralem sie w miare mozliwosci wykrozsytac thfa
to byly jeszcze czasy gdy 10k gil z coffera bylo warte zachodu, a Castle Oztroja przezywalo prawdziwe oblezenie niewidzialnych stop w poszukiwaniu Astrali
Nie wolno tez zapomniec o.... Archer's ringach
O Gsach wtedy jeszcze malo kto slyszal, instalowali dopiero FFy w kafejkach
wiec mozna bylo uczciwie pokampic przeciw normalnym ludkom heh To byly czasy gdy scorpion harness to byl szczyt marzen (jako ze w sky byli tylko japsi a malo kto skampil Serketa), a Strider bootsy, nobles tunici to jakas totalna magia. Ludzie sie cieszyli gdy mieli full AFa emperrors hairpin i leaping boots
Nie wiadomo bylo skad sie biora takie rzeczy jak Optical Hat czy Hornetneedle.
Ktos pamieta jeszcze ta perle? Delusion of Gcostam heh jakies proby tworzenia powaznych LSow heh.
Bylem tez jedna z peirwszych osob ktorym udalo sie wkrecic na Dynamis do amerykancow heh, byly to raczej zalosne proby zadko konczace sie zabiciem bossa
Byl to tez czas pierwszych podejsc do HNMow. Teraz to smiech na sali, ale kiedys Fafnira bilo sie po 4 godziny, czasem nawet powyzej 10ciu heh
Raczkujace DH vs raczkujace SW vs superjaponczycy. Nikt nie mial abjurationow z kingow heh o istnieniu Ridilla malo kto wiedzial.
O tu znalazlem jeszcze jakas zbiorke
i kolejna
Czasem trafial sie fart
Przyszedl czas na endgame i wielkei rozczarowanie thfem... pierwsze wrazenia z bicia godow, kirina, HNMow, dynamisow itd byly super ale thf byl koszmarnie nudny... Nigdy nie bylem w main alliance, niby sluzylem do TH ale i tak na ogol zapominano mnie invitnac pod koniec walki... no fun at all... Zrobilem wiec BLMa, przegiety job ktory wszedzie jest mile widziany i znowu bylo co robic heh. Jednak to wszystko to nic.. Nie mialem ochoty robic w kolko tych samych rzeczy z obcymi mi ludzmi, zawsze wolalem pomoc naszym noobkom z CC lub poprostu powloczyc sie po swiecie i pogadac, niz po raz kolejny ladowac TP przez 6h na Kirina itd...
Chyba najfajniejszym okresem gry byly wakacje 2005. Codziennie wloczylismy sie z Kalcia po Vana robiac rozne pierdoly heh. Nie przynosilo nam to wielkich korzysci ale fun byl niewspolmierny do engame. Sporo tez zesmy sie nakampili roznych toporkow dla Vejiego hehe
Nie da sie wspomniec o wszystkich fajnych rzeczach jakie sie dzialy przez te lata (zwlaszcza ze juz robi sie pozno a rano do pracy
), jest to oczywiscie tylko duzy skrot. Chcialem tylko powiedziec co bylo dla mnie wazne i co wspominam najmilej. Ciesze sie tez ze CC sprobowalo sil w sky, z money NMami, z Dynamis, z limbusem z bahamutem, z Divine might (1 sekudne przed czasem), z KS99 i wiele innych rzeczy i ze na koniec zbudowalo calkiem niezly hnmls
Ze do tej pory gra kilka osob ktore sa w tej grze praktycznie od samej premiery w US.
Mimo tak "swobodnego" podejscia do endgame chyba calkiem sporo udalo mi sie wywalczyc i w wielu rzeczach brac udzial. Szkoda ze nie mialem okazji pobawic sie w Sea, pobic podpakowanego Ouryu (czy jak mu tam), bahamuta II, zrobic alliance avatarow. Szkoda tez ze nie mialem okazji wiecej potankowac ale zani zrobilem nin bylo juz zbyt wiele uber tankow by znalazlo sie gdzies miejsce dla newbie ktoremu na dodatek nie chce sie meritowac
a moj komp przy alliance dostawal czkawki wiec i tak niezbyt by mi to wychodzilo (choc na cerberusie nawet sie wyrabialem heh)
Dziekuje wszystkim za wspolna gre m in: Kalci, Zjawci, Black, Xaveremu, Gokowi, Stokowi, Galowi, Xetowi, Rha, Draconiemu, Zetowi, Huckowi, Coldowi, Simiemu, Vejiemu, Bodziowi, Opiemu i calej reszcie wariatow
Do zobaczenia
zycie zbyt krotkie by cale spedzic na jednej grze
Narazie mozna spotkac mnie w Vanguardzie
(jeszcze niedopracowany ale bardzo interesujacy mmog)
Co zlego to nie ja
Mam nadzieje ze pozostawie mile wspomnienia
Sayonara (^_^)/
Ps. Na koniec jeszcze kilka randomowych screenow
Kolejka do Diablosa zaraz po zapodaniu go jako avatara:
HNM LS CC
Jeden z bardziej rarowych NMkow
CC Divine might!
CC Bomb Queen!
Craftem tez sie bawilem heh Clothcraft doprowadzilem do 88 z hakiem
Jeden z ambintych drg statikow
szkoda ze zaden z nich nie dotrwal chocby do 60