Powiem szczerze, że zawsze wydawało mi się, że to debilne zajęcie. Wczoraj jednak spróbowałem pocampować jednego NMa w oczekiwaniu na pomoc Xaverego w wyprawie do Beadeaux.
Z przyczyn geograficznych wybór padł na Voraxa, mało obleganego, bo dropującego kiepskie rzeczy leecha. Zabiłem go dwa razy i kompletnie nic nie dropnął
, ale campowanie wiąże się z dziwnego rodzaju podnieceniem i emocjami. Całkiem fajna zabawa o ile się nie campuje 24 godziny na dobę.
Jeśli w danym miejscu można pofarmować jakieś moby to nawet można na tym zarobić.