jest taka książeczka "Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów" i tam jest taki przykład że jak gadasz głupoty ale robisz to głośno i zakrzykujesz tych którzy cicho mówią ale maja racje to ostateczie plebs myśli że racja jest po stroni etego krzyczącego - dobrze jeżeli krzyczący tez szydzi i wyśmiewa wtedy efekt jest jeszcze lepszy.
mam nadzieje że było na temat
mam nawet fragment:
"Sposób 38: Jeżeli spostrzegamy, że przeciwnik jest silniejszy i że w końcu nie będziemy mieli racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy, grubiański. Polega to na tym, że porzuca się przedmiot sporu i zamiast tego atakuje się osobę przeciwnika. Na przykład A mówi: „Twoje racje Sokratesie są tak odrażające jak Twój wygląd”. Druga strona w tym przypadku może zachować zimną krew i na osobiste ataki przeciwnika odpowiadać spokojnie, że to, co powiedział nie należy do tematu, a do podjętego wcześniej tematu natychmiast wracamy dowodząc, że nie ma on racji nie zważając na jego obraźliwe zachowanie. Najlepszą radą jest jednak nie dyskutowanie z pierwszym lepszym, lecz z takim, którego znamy i wiemy, że ma dość rozumu, aby nie prawić takich absurdów."