Kuźwa właśnie przewiozłem mojego kompa samochodem i ze sprawnego kompa zrobił się komp popsuty.
Imho płyta główna, ale może ktoś coś podpowie.
Komp działał, zapakowałem go do samochodu, po przyjeździe się po prostu nie włączał. Trochę się z nim biedziłem, doszło nawet do wyjęcia płyty głównej, wyjąłem ram, podpiąłem zasilanie i dalej nic. Na chwilkę wiatraczki się pokręca i cisza. Zwierałem zworkę od poweru by wykluczyć włącznik (0.001%), zwarłem końcówkę od zasilacza - zasilacz działa i ładnie się kręci (zajebiście cicho - jednak Tagan dobra firma), płyta głowna jednak nadal martwa.

Można coś jeszcze wykombinować czy raczej już mogę zamawiać nową sztukę, bo szczerze mowiąc mi skończyły się pomysły...

czyzby dziury na gladkich brytyjskich drogach huehue?

Masz może jakieś zajebiste chłodzenie do procka które waży ~1kg? No i pytanie jeszcze jak tą budę przewoziłeś, na płask czy w pionie?

Może to banalne ale nie poluzowała Ci się przypadkiem ta druga mniejsza wtycza od zailania na płycie gł.? Miałem identyczne objawy właśnie w takim przypadku.