Juz jakos sobie radze.
Jeod Carvahall 11lv,
Sorcerer; Carlin
Biegam z Wand of Vortex, Brass Armor, Dwarven Shield, Soldier Helmet. [
] Nic ciekawego. Slabo mi idzie bo dziennie huntuja mnie minimalnie 2 razy. Spaceruje sobie po miescie, luzik, nagle wyskakuje gosciu 50 lv, 4-5 strzalow, leze na ziemi, caly eq poszedl daleko. A co najgorsze 1200 ciezko zarobionego na trollach expa tez zniknelo. Coz. Po co wybieralem swiat pvp. O przyjaciol jest mi ciezko. Sqmplowalem sie z takim gosciem, wszystko bylo ok. Zaproponowal mi expienie na minotaurach. Zgodzilem sie. Wszystko szlo gladko. Ok. 100 hp mi zostalo, jemu calosc. Na samej "exurze gran" nie da sie tak szybko uleczyc. Powiedzial mi tak:
- Daj 1000gp albo hunted.
- Daj spokoj czlowieku!
- Dawaj albo padasz.
Zdarzylo mi sie to kilka razy. Teraz juz nie wiem komu ufac. A dogadac sie z normalnymi ludzmi tez jest ciezko! Moj dialog z jakims przychlastem:
- Za ile to sprzedajesz?
- Co spSZedaje?
- No ryczysz ze sprzedajesz te gacie.
- Ale co?
- No te brass legsy!
- Ale ja nie mam takiH.
- No to po co wyjesz caly dzien "sell brass legs"?
- Ale ja nie mam.
- Hmm, a co to jest tutaj na tej skrzynce?
- Gdzie? [schowal item].
Moja cierpliwosc dobiegla konca. Czasami widze slowa tak przeksztalcone przez polakow ze glowa boli. Zamiast mięso on mowi mjenso. Co to do cholery jest mjenso? ... Szkoda gadac.
-