Heheh, chyba ze to akurat profian z glacialem, albo raistlin ze swoim paralizem
Zreszta na polu niewyobrazam sobie maga, ktory by mnie zabil w pojedynku sam na sam
Z prostej przyczyny, wyjezda mi corpem, ja w tym czasie juz bandazami jade, lykam miksturke, czyli mam po corpie juz full hp, potem jest drugi corp, mam jakies 50% hp, mag caly czas dostaje, czyli tez nie zawsze mu wyjdzie mag ma wybor leczyc sie czy walic corpa, mi dzialaja bandaze, albo lykam potiona, mag ma juz o 35-40many mniej, powiedzmy ze to byl mag z 70mana. Zostalo mu 30 czyli na corpa i jak mial szczescie i malo ar to jeszcze lighting... A tym mnie nie zabije... Kijem raczej tez nie....
Aha nie wymyslilem tego, to za kazdym razem wyglada tak samo w praktyce.
Wiec tak naprawde mag, ktory w walce z rownym przeciwnikiem wali ciagle corpami jest przegrany, chyba ze przeciwnik niema miksturek...