Plomien kominka oswietlal brudna izbe tawerny. Mag czekal juz dlugo. nie pojawiali sie.
Wiedzial iz zatrzymaly Ich problemy innego swiata. reszcie zawitali w Sosarii, slonce zachodzilo.
W kolorz zachodzacego slonca Mag dostrzegl krew, smierc i zniszczenie. Musial sprawdzic, co zmienilo
az tak bardzo swiat... Pozostawil swego sluge, tez maga, w Tawernie. Czekal. Umilal spbie czas
oczekiwania pijac wspaniale Ale - specjalnosc tawerny. Nie... Czas mija a Oni nie przychodza! Wyslal
swego poslanca, szarego krolika. Nie byl to oczywisty znak, lecz dla wprawnych oczu wystarczajacy,
by przyciagnac uwage. Zaczeli przybywac, tlu wypelnil cala izbe. Postanowil podzielic Ich na grupy,
i rozmawiac tylko z dowodcami grup. Wyjasnil Im w kilku slowach do czego moga sie Magowi przydac.
Potrzeba Mu krysztalu mocy w dawnych wiekach Jego wlasnosci, podstepnie odebranej Mu przez Jego
odwiecznego wroga... Nie potrafil sie na szczescie poslugiwac krysztalem i w zlosci rozbil krysztal
na 4 mniejsze. Sprawa jest prosta. dostarczyc magowi wszystkie krysztaly. Kto bedzie na tyle prawy
i mezny by bezinteresownie isc na mozliwa smierc?
*********
|