Vlad the Great
Na zewnatrz zaczynal sie piekny pochmurny dzien. Z nieba zaczelo padac z sila huraganu. W czasie najblizszych paru godzin nie spodziewalem sie zadnych wizyt. Byla to mila odmiana po wczorajszym dniu pelnym gosci. Nie spieszac sie wstalem ze swego loza i leniwie przeciagnolem sie. W okolo kszatalo sie wiele postaci w niewiadomym celu.
Po godzinie przyszli perwsi goscie. Przyjalem ich bardzo cieplo. Chyba byli mlodzi i niedoswiadczeni, bo na moje gorace powitanie zareagowali opuszczeniem mego domostwa. Moze sprowadza kolegow.
Moje niezawodne przeczucie mnie nie zawiodlo, wrucili po godzinie z paroma kolegami. Byla to zwykla, towarzyska wizyta, taka jak wiele poprzednich. W ugoszczeniu tej, jakze mile widzianej druzyny, pomogl mi moj wierny obronca. Na jego widok zbledly im miny ... Chyba sie rano nie ogolil. Od rana palilo mnie w gardle, wiec przemowilem bardzo ogniscie.
Moj talent krasomowczy wprawil ich w takie oslupienie, ze wyzioneli ducha. Ucieszylo mnie to bo juz troche zglodnialem. Przy okazji powiekszylem swoje leze o pare zlotych monet, a z ich kosci uloze sobie nowy parkiet. Gdy po skonczonym posilku wydlubywalem sobie z jamy ustnej resztki nadrdzewialego zelastwa uslyszalem jak ktos sie skrada. Ku mojemu rozdraznieniu osobnik ten zaczal mi wmawiac, ze jestesmy przyjaciolmi i sugerowac, ze ja sie go boje. Zareagowalem instynktownie zamachem ogona, ktory mial zmienic go w plaskorzezbe na scianie, lecz o dziwo uniknal mego pieknego zamachu. Udalo mu sie raz nieznaczy ze uda mu sie ponownie - pomyslalem, lecz gdy juz mialem na niego nadepnac moj obronca skrocil go o glowe.
W poludnie, gdy wylegiwalem sie na mietciutkim zlocie, dziarskim krokiem wszedl do jaskini jakis dziwny lysy czlowieczek. Wydawal sie byc pewny siebie, pewnie dlatego, ze wyobrazal sobie iz jego smieszne zaklecia go obronia ... Rozsmieszyl mnie, a bylem w dobrym humorze po obfitym posilku, wiec postanowilem posluchac co ma do powiedzenia.
- Ty duzy pewnie chcialbys mnie zjesc co ?
*Przytaknalem.*
- Tak myslalem, lecz mam dla ciebie propozycje, ktora moze cie zainteresowac.
*Popatrzylem z zainteresowaniem, a cozby ten nedzny smiertelnik mogl mi zaproponowac.*
- A wiec propozycja jest nastepujaca, ty mnie nie zabijesz, a ja cie zaprowadze tam, gdzie znajdziesz wiele tlustych chodzacych posilkow i wiele, wiele zlota do twego leza. Ta podroz nie powinna byc trudna dla kogos tak wielkiego, poteznego i uzdolnionego magicznie jak ty.
- Ja to mam tutaj. Sami tu przychodza.
- Ahhh jestes taki madry, ze pewnie wiesz, iz ci co do ciebie przychodza to chudzi biedacy z paroma nedznymi monetami w sakiewce. Tam gdzie cie zaprowadze bedziesz mogl powiekszyc swoj skarb dwukrotnie, a moze nawet trzykrotnie. Poza tym zjesz tyle miesa, ze przez miesiac bedziesz obywac sie bez pokarmu, a znajda sie tam tez delikatne kaski, wsam raz dla twojego wyrafinowanego smaku.
- A co ty z tego bedziesz mial ?
- Ja ? Nic wielkiego. Od czasu do czasu wezme dla siebie jakiegos miedziaka, poza tym moglbys dopilnowac tego, bym nie zginal w tej podrozy, poniewaz nie jestem tak potezny jak ty i wielu moze mnie zabic.
- Tak to prawda, iz jestem potezny, madry i wladam najwieksza magia. Hmmm mowisz, ze stane sie jeszcze bogatszy ? Mysle, ze twa propozycja jest do przyjecia. Wiedz jednak, ze gdy mnie oszukasz, lub cos mi sie niespodoba to staniesz sie moim nastepnym posilkiem.
- Niech i tak bedzie, prosze cie tylko o jedno. Gdy bedziemy w krainach pelnych zbrojnych rycerzy niebedizesz ich zbaijal dopuki niepowiem.
- A to dlaczego ?
- Poniewaz niektorzy z nich sa moimi dobrymi znajomymi, a pozatym wskaze cie tych ktorzy sa najbogatsi i najsmaczniejsi.
- Hmmm mozesz miec racje ...
- Wiem, niepowinienem ci przeszkadzac w twych rozmyslaniach, lecz czas ucieka i wiele zlota zostaje wydane, a moglo by byc twoje. Proponuje wyruszyc jak najszybciej.
- Wydaja moje zloto ? A wiec chodzmy niech to zloto czym predzej znajdize sie w moim skarbcu.
Wyruszyli wiec w podroz pelna niebezpieczenstw do krain Sosarii.
_________________
"Jam jest kielich bez dna. Jam jest śmierć bez grobu. Jam jest imię bez imienia."
<font size=-1>[ Ta wiadomość została zmieniona przez: Gubrin dnia 2002-03-09 22:28 ]</font>