Mont (AMP Station, CC na gorze w okraglym pomieszczeniu) na Solsar. Mala walka pomiedzy TR i NC. Biegalem sobie infiltratorkiem i wlasnie stracilismy hacka na bazie, wiec nie zastanawiajac sie dlugo postanowilem zalozyc go ponownie. Do CC wszedlem za jakims TRem, wiec nawet nikt nie widzial, ze otwieralem drzwi... TR sobie zostal i biegal do okola malego CC roomu, w CC room stal max... Ja powolutku zaczalem sie przesuwac do pokoiku z CC i przyklejony do sciany w koncu dotarlem do CC chociaz przez caly czas gapil sie w moja strone pounder max :O Schowalem sie za konsola i zaczalem hackowac - sukces... Nawet sie nie zorientowali, ze hacknalem... Wybieglem na wszelki wypadek z malego CC roomu i kucnalem sobie z boczku, w tym momencie do pomieszczenia z CC wparowalo dodatkowo 3 TR - 2 gruntow i jeden max. Jeden grunt schowal sie za CC jak ja wczesniej i zaczal hackowac, dwa pozostale go pilnowaly... Dwa maxy obstawialy jedno i drugie wejscie do malego cc roomu, jeden z nich mial darklight :O Wyciagnalem z kieszeni nozyk (bo AMP szybciej by mnie zdradzil) i ruszylem w strone cc roomu z mysla ''to sie nie moze udac, ale bedzie smiesznie''... Przeszedlem niezauwazony kolo maxa bez dl i obok dwoch gruntow ''pilnujacych'' hackujacego grunta (reinforced), stanalem sobie kolo niego i trzema pchnieciami noza go zalatwilem
Reszta TRow nawet nie drgnela ... Znowu wypadlem z malego cc roomu na zewnatrz i w tym momencie na pomoc przyszli koledzy z NC i zalatwili wszystkich TR :O
Jak ja kocham ludzi bez darklight...
,