Cytuj:
Ja mam już dość gierek, gdzie jedynym celem jest zdobywanie moar szajni szit. Schemat WoWikowy jest już oklepany. Endgame po to by grindować kolejne setki mobów i instancji, a jedynym celem jest mieczyk, który i tak każdy ma, aby mieć te 0.1% dps więcej.
W takim SWG nie tylko endgame był zajebisty. Cały rozwój postaci, planowanie skilli, themeparki, space, world battle, przede wszystkim będąc rebelem można było rozmawiać nawet z imperialem, handlować z nim itp. Aby pobiegać z latarką to trzeba było zgłębić grę i poświęcić odrobinę czasu na przejście questów. Miasta graczy to była rewelacja. System craftu i handlu również.
A to co pokazują w SWTOR? :/
Obawiam się, że to będzie taki failzor jak Aion, a pewnie nawet większy. Dążenie do maxlvl, a potem nie będzie co robić. No poza kolejną postacią (naleciałość wowa - jedna postać, jedna klasa, nic nie zmienisz).
No prosze cię .. jak możesz sam siebie tak okłamywać ... ale może po koleji.
Themeparki - space skupiały się do jednej funkcji - nudnego grindu ! Lec do punktu A - zabij naście mobów i wróć do punktu B . Punk B w nagrodę pozwala ci porozmawiać z panem C który wyślą cie w miejsce A abyś zrobił podobne rzeczy.
By człowiek nie miał tego w nadmiarze 60% czasu na q poświęcałeś by do niego dolecieć. Space miał to samo 2 tryby questów eskorta i zniszcz target - potem grind statków by kratki zapełnić i na corvette .. yay !.
World Battle... hmm serio to było ? Bo serialnie chyba raz w miesiącu jakieś klepanie się o baze co najwyżej. Rozmawianie z rebelem/Imperial trooperem bylo tam też dołujące . Stanie przed tobą rebeliant w pełnej zbroji , pluje ci w twarz a ty nic nie możesz mu zrobić póki nie wejdzie w combatanta , ba ! Nawet może tłuc imperialnych npców i nic z tym zrobić nie mogłeś.
Co do biegania z latarką...ta... super osiągnięcie... grind grind grind. A później więcej grindu i jeden q co 4 tyg. Było to takie ciężkie ze połowa servera już się woziła latarkami ;p Przed CU było nawet łatwiej dzięki bufowaniu w Corolagu... i w sumie tam też tylko ludzie byli. Pozostałe miasta były pustyniami. Po CU i nge różnica była taka ze z Corolagu do Tatooin sie przeniesli ludzie.Samych questów w miarę sensownych też tam zbytnio nie było. W tej grze jedynie crafting był godny uwagi. Reszta była..czymś co miało przybrać jakaś formę ..ale sami twórcy chyba nie wiedzieli jaką. SWG był jednym wielkim grindem.. z otwartym światem i "klimatem SW" .