Razoth napisał(a):
http://eu.battle.net/forums/en/overwatch/topic/17612051058
Cytuj:
The formula is so tight that it's within a half a percent mark. At 300-ish games, myself,my brother, and two friends of mine are both within 10 games from being exactly at 50%. That's right; we're within 10 games of 300.
Matchmaking by Blizzard.
Też mnie to zaczęło już wkurwiać. W wielu przypadkach jestem w stanie stwierdzić czy wygram/przegram jeszcze zanim gra się rozpocznie, patrząc na levele graczy.
Zaczynam wygrywać to system zmusza mnie do przegrania. Zaczynam przegrywać, to system daje mi praktycznie pewne wygrane.
Still beter story than Capcom matchmaking.
Jak na moje to to jest raczej bajka. Praktycznie od samego początku mam ponad 50% (w chwili obecnej na ponad 240 gier około 140 wygranych) win ratio i nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać tak skomponowany team, żeby nie dało rady im podołać, a zdażało się że mój winratio osiągał 70% (pierwsze kilkadziesiąt gier). Generalnie sama gra jest tak skonstruowana, że mimo dużego nastawienia na teamplay, to pojedyncza osoba mając odpowiednie umiejętności potrafi sama wycarrować grę grając np. taką Tracerką, Widowką, Hanzo, Reaperem, Junkratem czy Soldierem. Niejednokrotnie zdarzało mi się napotykać na team stworzony z bandy kretynów i jednego na prawdę dobrego wymiatacza i bywało ciężko, często nawet przegrywaliśmy. W OW jest fajne to, że mimo gry drużynowej, za przegrane obwiniać powinno się przede wszystkim siebie, więc rage'ujących dzieciaczków nie ma za dużo.
A co do levela, to on na prawdę nie robi większej różnicy, a w chwili obecnej jest nawet oznaką miernego gracza, bo tylko idąc na ilość a nie na jakoś można osiągnąć levele rzędu 2 gwiazdek w tak krótkim okresie czasu. Wszyscy high-levelowi gracze których dotychczas spotkałem byli raczej niczym niewyróżniający się oprócz gwiazdki pod nickiem czy 90+ lvlu (jeszcze tydzień temu).