Hahaha mam tak samo:D

Całkiem spoczko, ale pod względem klimatu najlepsza była wyspa z latarnią morską nawiedzana przez upiory zaraz obok Ard Skellig - byłem tam w czasie burzy, szkoda, że cały rejon nie ma podobnej atmosfery.

A i przeszedłem dzisiaj bitwę o Hogwart. No kurwa, przecież w to się grało jak w zajebisty odcinek porządnego serialu fantasy

Niektórzy to mają problemy
Wiedźmin 3 to najlepszy crpg ever.

Dla mnie najlepszy quest i miejscówka to sierociniec w Velen i quest z wiedźmami. Słowiańskie klimaty w tych miejscach masakrują.

Junker no zrobiłem sobie sesje no-life, żona wyjechała na 8 dni do PL z córką, odebrać drugą córkę z wakacji u dziadków.
Poczułem się znowu jak na studiach

Sob, ano, piękny quest, cudny klimat.
Dziady też fajne...w ogóle jestem pod wrażeniem całości, dopieszczenia, realizacji, smaczków. Gra jest wielka, epicka, ocieka klimatem i chce mi się wracać. I ta muza...

dzejzus, wychodzę dziś wcześniej z roboty i łupię...jutro kobity wracają

Z questów w Velen imo najmocniejszy jest ten z porońcem, w każdym razie jeśli


nie chodzi nawet o klimat, ale olbrzymi ładunek emocjonalny zawarty w tej historii, strong shit

cipa a nie facet skoro kobiety mu nie pozwalają grać

Nie chodzi o pozwalanie, ale o czas. Takie granie 30min tu, 30min tam to nie granie.
A przysiąść na 2-3h to z rzadka jest kiedy przy dwójce dzieci.
Teraz miałem szanse robić sobie sesje po 8-10h bez przerwy (poza żarciem i kiblem no i wypadem do warzywniaka )...o i to jest granie.

Junkier zgadzam się, jak się wczujesz to rzeczywiście emocjonalna bomba.

no jak sie nie ma swojego pokoju (tylko dla faceta, innym wstęp wzbroniony) to sie męcz

Bądź jak Huragan, bądź jak prawdziwy maczo.

co ty....on w Irlandii...lewacki kraj, ideologia gender....bezstresowe wychowywanie dzieci i kobita rządzi w domu haha

Chyba Ci się z UK pomyliło.
W IRL wciąż aborcja jest zabroniona, a 90% szkół to szkoły katolickie.
Jedyne co to te małżeństwa gejowskie...wypadek przy pracy

Co ma pokój dla faceta do tego, że spędzanie czasu ze swoimi dziećmi >>> granie...nawet w Wiedźmina 3, baffles me.

Huragan ma swój pokój tylko dla faceta. W sumie to całe mieszkanie. Tylko dla faceta

Ale Wiesiek w QHD to ryje banie okrutnie

Prowadząca spotkanie zasugerowała, że Sapkowski mógłby z powoływaniem się na gry mieć problem, szczególnie że nie wie, co w się w nich działo. Pisarz przyznał jej rację i dodał: „Znam parę osób, które w tę grę grało, ale niewiele, bo obracam się raczej wśród ludzi inteligentnych”. Publiczność nagrodziła żart gromkim śmiechem.

http://wyborcza.pl/7,75410,20616921,sap ... -w-to.html

Nie wiem dlaczego Sapkowskiego tak boli dupa o Wiedźminy CD Projektu, może gra stała się bardziej rozpoznawalna niż jego książki. Czytałem je w dawnych czasach i była to przyjemna, acz niezobowiązująca lektura. Nie wiem czemu pozuje na takiego literata, robi rozrywkę jak CD Projekt.

Każdy zdrowy psychicznie człowiek cieszyłby się, że dzięki jego IP mała nikomu nie znana firemka, której stoisko na e3 2004 wyglądało tak:



na chwilę obecną warta jest miliard dolarów.


Więc możliwości są dwie:

1) Jest niedojebany umysłowo
2) Ugrał chujowy procent zysków (albo brak jakiegokolwiek procenta, ale nie chcę wierzyć, że akurat Sapek mógłby być aż tak głupi) i teraz cierpi.

Sapkowski ze swoją bucotowatością raczej nigdy sie nie krył. Marka Wiedźmina zapewne miała wpływ na popularność jedynki w Polsce i europie wschodniej, gdzie Sapkowski wcześniej był popularny. Dwójka i zwłaszcza trójka odniosły sukces bo były dobrze zrobionymi grami, przed nimi Sapkowski dosłownie nie istniał na rynku zachodnim (Pani Jeziora do tej pory nie ma oficjalnego angielskiego wydania), a po ich premierach wskoczył na top listę bestsellerów NY Timesa i zupełnie przypadkowo został nagrodzony World Fantasy Award. Także niech nie pierdoli.

Jego bufonada faktycznie bawi, bo jego książki to w najlepszym wypadku bardzo zręcznie napisane czytadła, które zajebiste wydawały się jak się miało naście lat. Sezon Burz był po prostu chujowy. Z drugiej strony trzeba mu przyznać, że w czasach dobrej formy był bazylion razy lepszy od grafomana Martina.

AS jest ciężkawy w obyciu, buc jebany, ale ma trochę racji. Popularność Wieśmaka na wschodzie była przed grą, W1 był traktowany jako ciekawostka, nawet W2 jakoś furory strasznej nie zrobił. AS to nie tylko Wieśmin zresztą, husyci wielu się bardziej podobają. Niemniej przekłady były wcześniej, a skala olbrzymia - chyba tylko Lem z fantastycznego podwórka miał więcej.
Czytadłem bym tego nie nazwał, za dużo postmodernizmu wymagającego jednak jako takiego obycia. W warstwie podstawowej to wszystko jest czytadłem, a już na pewno fantastyka.
IMO wychodzą trochę kompleksy, pisarz to jest gość, pisarz fantastyki musiał się łokciami i zębami przebijać do panteonu - a tu robią jakieś piksele dla gimbazy i mówią że lepsze. Każdy by się wkurwił. Sam wywiad jest z Polconu, a wiadomo jaka jest kolejność dziobania w fandomie (nie tylko polskim) - pisarz, czytacz, trochę pustki, gracz w papierowe rpg, reszta hołota.
A Sezon Burz był ok, w dupach się poprzewracało od nostalgii za pryszczatymi czasami zaczytywania się w sadze. Gdzie oczywiście opowiadania były o klasę lepsze.

Bajdełejem, to komiks Truściela o wiedźminie czytałbym.

jak zwykle głupi jesteś

Masz prosty umysł, nie łam sobie nad tym głowy.